Blokowe ogrodniczki. One pokazały, że można zamienić balkon w warzywniak
Czy za rok będę pisać o klatkach na króliki? Tego nie wiem. Dziś jedno jest pewne: balkony w blokach i kamienicach zmieniły się w warzywniaki. Kiedyś traktowane jako suszarnia lub palarnia, teraz stają się mini ogródkami. Ogórki z balkonu? Tak! Zioła w doniczkach – to już nikogo nie dziwi, teraz balkonowe ogrodniczki czekają na pierwsze kalafiory w tym sezonie.
W 1929 roku znana z poradniczych książek autorka Wanda Dobrzańska radziła, jak powinno się pielęgnować rośliny na balkonach. W poradniku "Ozdabianie werand, balkonów i okien" ani słowem nie wspomina o uprawie ziół czy warzyw, jedynym odstępstwem były fasole i winorośl, ale to ze względu na swój wygląd, a nie owoce. Zioła i warzywa mogły rosnąć na kuchennych parapetach, natomiast balkon czy weranda były miejscami relaksu, lektury czy robótek ręcznych. Skrzynie i doniczki przeznaczano na cieszące oko wciąż kwitnące rośliny.
Wyjątkowy rok
W 2020 roku Anna Karniewska, z zawodu ogrodnik, właścicielka centrum ogrodniczego, poleca zupełnie inne balkonowe rośliny swoim klientom. – Ten rok jest wyjątkowy, a zainteresowanie naszymi ziołami i warzywami, które można uprawiać na balkonie, jest ogromne – relacjonuje ogrodniczka.
By cieszyć się marchewką we wrześniu, trzeba było ją wysiać w marcu, podobnie z pietruszką. Na szczęście nic straconego, jeszcze wiele można zasadzić, podlewać i potem zjeść. Karniewska tłumaczy, co można jeszcze posadzić, by cieszyć się z własnego balkonowego ogródka. – Można jeszcze rozpocząć swoją przygodę z balkonowym ogrodnictwem. Polecam zakup sadzonek ziół, można pokusić się również o uprawę ogórków i sałat. Na wysiew innych warzyw jest jednak już za późno – wyjaśnia.
– Balkonowe uprawy robią się coraz ciekawsze, plony coraz większe. W pojemnikach czy doniczkach na balkonie można uprawiać naprawdę wiele roślin jadalnych. Jak najbardziej możliwe jest, by cieszyć się z balkonowych ogórków. Jeżeli mamy trochę więcej miejsca, to możemy pomyśleć nawet o krzaku cukinii. Moi klienci uprawiają również bakłażany i jarmuż na swoich balkonach – opowiada Karniewska.
Edyta Kusińska, na której bloga zaglądają tysiące osób spragnionych porad kulinarnych, podróżniczych jak i tych "balkonowych", przekonuje, że z pięciu krzaczków na jej balkonie udało się zebrać ponad kilogram pomidorów. Blogerka daje szczegółowe rady, jak uprawiać warzywa na balkonie.
– Pomidory na balkonie dają wspaniałe efekty. Przez całe lato tych koktajlowych nie muszę kupować w sklepie. Z pomidorami praktycznie nie ma problemu. Trzeba je tylko regularnie "odwilczać", czyli usuwać niepotrzebne gałązki, tzw. wilki. Regularnie, to znaczy raz, a nawet dwa razy w tygodniu – trzeba być więc czujnym i dbać o to, by "wilki" nie zabierały światła i energii małym pomidorkom – instruuje Kusińska.
Coś innego
Uprawa roślin na balkonie to z pewnością przyjemność, ale też spore wyzwanie. Rośliny zakupione w gospodarstwie ogrodniczym są sprzedawane w tzw. doniczkach produkcyjnych, dlatego konieczne jest ich przesadzenie do skrzyni albo większej donicy. – Klienci pytają, jak podlewać zioła, które kupują najczęściej – odpowiedź nie jest prosta. Nie ma sensu sadzić obok siebie bazylii i mięty na przykład – ta pierwsza nie powinna mieć mokrej ziemi, ta druga lubi mocne podlewanie. Dlatego lepiej dobierać zioła tak, by nie było problemu z ich podlewaniem – mięta z melisą i na przykład bazylia z tymiankiem – podsumowuje Karniewska.
Ilona, Dominika i Kasia na swoich balkonach uprawiają zioła i warzywa. Tak, mieszkając w bloku, można zajadać się ogórkami ze swojego balkonu. Agnieszka Sylwestrzak, członek zarządu wspólnoty mieszkaniowej na warszawskiej Woli, przypomina jednak, że balkon jest częścią wspólną, ale przeznaczoną do użytku mieszkańca danego lokalu. Jej wspólnota nigdy nie ingerowała w kwestię dekoracji balkonów.
Większość wspólnot przyjmuje regulamin, w którym mogą być dodatkowe zastrzeżenia np. co do koloru kwiatów, ich posadowienia czy zabezpieczenia. Każdy członek wspólnoty powinien dbać o swój balkon, doniczki muszą być zabezpieczone, trzeba też uważać przy podlewaniu, żeby nie zalewać balkonów lub elewacji na niższych piętrach.
Ilona na swoim balkonie ma całą kolekcję ziół. Jak opowiada, pochodzi z Borów Tucholskich, i niezależnie do tego, gdzie aktualnie mieszka, doniczkom i skrzynkom na balkonie nie ma końca. Uważa, że dzięki swoim uprawom balkonowym ma pewność co do tego, co zjada. Nadmiar balkonowych ziół suszy, by cieszyć się smakiem i aromatem dłużej niż tylko w letnim sezonie.
Co za przygoda!
Dominika dopiero w tym roku zaczęła przygodę z "balkonowym warzywniakiem". Nie miała wcześniej doświadczenia w pielęgnacji roślin. Do tego decyzję o tym, co będzie rosło na jej balkonie, podjęła bardzo spontanicznie – ot, kupiła nasiona i wysiała – co wyrośnie, to będzie.
– Sprawy techniczne, takie jak rozmiar skrzynek i doniczek, wymagania danej rośliny w kontekście światła i wilgoci czy sposoby nawożenia, były dla mnie totalną zagadką. Na szczęście moja mama ma dużą wiedzę na temat roślin i ogrodów, więc zawsze mogę zadzwonić do niej i zadać pytania w przypadku wątpliwości – tłumaczy Dominika. Jak na standardy ścisłego centrum miasta i czwartego piętra w bloku miejsca mam dużo – balkon ma powierzchnię 10 metrów kwadratowych – mówi i jak dodaje, już teraz cieszy się z wielu balkonowych plonów.
Ma aż 14 rodzajów roślin – wszystkie kwitną i owocują. Ostatnim dużym wyzwaniem w tym sezonie są kalafiory, które niedawno posadziła. – Póki co rosną ładnie, więc wierzę, że i w tym przypadku zaskoczę niedowiarków – cieszy się balkonowa ogrodniczka.
Kasia, podobnie jak Dominika, balkonową ogrodniczką również została w tym roku – zdecydowała się na zioła i warzywa po to, by mieć "coś swojego", bez chemii i oprysków czy innych szkodliwych substancji. Na jej balkonie można znaleźć cztery donice z pomidorami, jedną z bazylią zieloną i dwie skrzynki z ziołami. Ciąg skrzynek zajmuje aż pięć metrów balkonu.
– Najbardziej rozrasta się mięta, z dnia na dzień pojawiają się nowe pomidory i krzaczki rozrastają się w mgnieniu oka. Rosół z własnym lubczykiem przebija wszystko – mówi Kasia. Balkon Kasi nie jest wcale jednym w okolicy, na którym rosną zioła i warzywa. W Krasnymstawie (woj. lubelskie), gdzie mieszka Kasia, jest więcej zaangażowanych w domowe uprawy mieszkańców blokowisk.
Trzy balkony w różnych miastach, a efekt podobny – radość z upraw i składniki do gotowania zawsze pod ręką.
Ciekawe, jak długo utrzyma się nowa moda – balkonowe ogródki są na pewno atrakcją sezonu, a jeżeli mszyce nie zjedzą wszystkiego, będziemy mogli się wszyscy cieszyć dodatkami do naszych posiłków. Tak, mszyce potrafią latać i osiągnięcie poziomu piątego piętra nie jest dla nich problemem! Na szczęście balkonowe uprawy nie przyciągają owadów, a zioła są atrakcyjne dla pszczół dopiero kiedy zaczną kwitnąć. Do tego czasu nie musimy się obawiać inwazji latających przyjaciół.
A co ze smogiem i zanieczyszczeniami? Okazuje się, że w tym wypadku najzdrowsze i najczystsze są rośliny uprawiane powyżej czwartego piętra. To właśnie na tej wysokości utrzymują się zazwyczaj obecne w powietrzu pyły.