Botoks, twarz bez twarzy

Botoks, twarz bez twarzy

Botoks, twarz bez twarzy
Źródło zdjęć: © WP.PL
15.12.2008 10:35, aktualizacja: 25.06.2010 17:43

Coraz więcej osób staje się uzależnionych od botoksu, tak jak od pornografii czy narkotyków, czytamy we „Wprost”.

Twarz po zastrzyku z botoksu traci swój wyraz. Nie można zmarszczyć czoła czy unieść brwi. Mimika staje się nienaturalna. Aktorka Courtney Cox z tych właśnie powodów jest niezadowolona z przeprowadzonej kuracji.

Botoks, dysport i mioblok to nazwy preparatów zawierających rozcieńczoną botulinę czyli jad kiełbasiany. To toksyna wytwarzana przez bakterię Clostridium botulinum, która uważana jest za najbardziej śmiercionośny organizm na świecie. Trucizna jest niezwykle silna, wystarczy rozpylić 450 g tej substancji, by zgładzić ludzkość. W czasie II wojny światowej wykorzystano ją w atakach terrorystycznych.

Jad kiełbasiany dzięki swoim właściwościom zwiotczającym mięśnie stał się lekiem dla pacjentów cierpiących na nadmierną kurczliwość mięśni. Dziś substancję tą stosuje się także przy zwalczaniu skurczy twarzy, krtani, tików u dzieci z porażeniem mózgowym czy u chorych po udarach. W 1987 roku zauważono że dzięki zastrzykom z botuliny można wygładzić zmarszczki. Od tej pory botoks cieszy się niesłabnącą popularnością w medycynie estetycznej. Do korzystania z botulicznego odmłodzenia przyznaje się wiele osób publicznych. Na przykład prezenterka Anna Popek, stylista Tomasz Jacyków. Modelka Cindy Crawford rozpoczęła wstrzykiwanie botuliny w wieku 29 lat.

Wiele osób uzależnia się od zastrzyków z botoksu. Zabieg staje się dla nich czymś obowiązkowym bez czego nie wyobrażają sobie życia. Do tego typu uzależnienia przyznała się Teri Hatcher, grająca w serialu „Gotowe na wszystko” bardzo atrakcyjną 45-latkę. Postanowiła jednak zerwać z tym nałogiem i podobno od roku nie stosuje zastrzyków.

O działaniach niepożądanych raczej się nie mówi. A one występują i to dość często. Public Citizen, przeanalizowała dane związane ze skutkami ubocznymi botuliny i okazało się że w latach 1997-2006 zmarło 16 osób, 87 było hospitalizowanych i aż u 180 pacjentów wystąpiły powikłania zagrażające ich życiu. Przyjmuje się, że takich działań niepożądanych jest 10 razy więcej, gdyż zgłoszenia skutków ubocznych są dobrowolne.

Mimo tych danych dr Andrzej Ignaciuk utrzymuje, że botoks jest bezpieczny. Według niego dane te nie mają potwierdzenia medycznego i gdyby toksyna była aż tak niebezpieczna zostałaby wycofana.