Brudna szyja i stopy. Afrodyzjaki z XVII w. przyprawiają o mdłości
Brudne stopy i szyja były czymś bardzo pożądanym. Podobnie jak piórka do czyszczenia resztek z zębów, które kobiety ofiarowały swoim absztyfikantom. Majtki nosiły jedynie kurtyzany. Dlaczego szlachcianki umieszczały u spodu sukien klatki z surowym mięsem? Odpowiedź przyprawia o mdłości.
17.09.2023 | aktual.: 24.09.2023 15:14
Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Gdyby ktoś powiedział do mnie "ale ma pani brudną szyję", odebrałabym to jako obrazę. Co innego, gdybym urodziła się w XVI wieku...
Piotr Jasiek, kierownik Muzeum Mydła i Historii Brudu w Bydgoszczy: Takie właśnie słowa usłyszała Lady Mary, o czym możemy przeczytać w jej pamiętnikach z przełomu XVI i XVII wieku. Gdy jeden z panów zwrócił jej uwagę: "ale ma pani brudną szyję", nie poczuła się tym urażona. Co więcej, potraktowała to jako komplement. "Musiałby pan zobaczyć moje stopy" - powiedziała zalotnie.
Aż trudno uwierzyć w to, że coś, co dziś budzi odrazę, kiedyś było silnie pożądane.
Takich przykładów jest więcej. Wysłanie piórka, którego wcześniej Lady używała do czyszczenia resztek z zębów, było oznaką, że kobieta zaczyna darzyć mężczyznę większym uczuciem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bardzo nietypowy prezent...
Wyrazem naszej miłości był również... nocnik. Od XVII wieku do początku wieku XX zastępował on pierścionek zaręczynowy. Ale nie byle jaki! Musiał on być pięknie, kwieciście pomalowany, pełen miłosnych sentencji, np. "Wybranko mego serca, z taką nadzieją się noszę - wypełnij go proszę". Taki nocnik wieszano w widocznym miejscu, aby wszyscy widzieli, że absztyfikant zabiega o względy damy.
Słynne "nie myj się, bo przyjeżdżam" to jednak nie mit.
W źródłach znajdujemy dwa przykłady tego określenia. Napoleon Bonaparte wysyłał listy do swojej żony Józefiny, w których pisał: "Wracam do Paryża, nie myj się". Drugi pochodzi z naszego rodzimego podwórka. Jan III Sobieski pisał listy do swojej Marysieńki, w których, oprócz zachwytów nad jej anatomiczną budową i opisów pełnych pieszczotliwych nazw, zawarł prośby o zaniedbywanie kąpieli, gdyż niedługo będzie wracał do domu.
Jak widać, naturalne feromony w naszym ciele silnie działają na zmysły.
Wykorzystywano to już w czasach Imperium Rzymskiego. Dbając o czystość ciała, smarowano je oliwą i piaskiem, a następnie zdrapywano złuszczony naskórek. Służył do tego specjalny przyrząd strigile, a to, co zdrapano, nazywano strigimentum. Rzymianie wierzyli w jego właściwości lecznicze. Był stosowany w leczeniu problemów z macicą, menstruacją, zmniejszaniu infekcji narządów płciowych czy łagodzeniu hemoroidów. Wykorzystywano go również jako bazę do kremów i masek do twarzy, które miały działać odmładzająco, nawet jako swego rodzaju afrodyzjak.
Czy używano wtedy perfum?
Kobiety, które nosiły ogromne, obfite suknie, wszywały w tkaninę kule lub woreczki z ziołami różnymi wonnościami, aby ten smród tuszować. Często przy spódnicy mocowano tak zwane pomandry, czyli zapachowe jabłka, w postaci flakoników czy kul aromatycznych, których zapach rozprzestrzeniał się niczym kadzidło.
W późniejszych czasach stosowano perfumy, jednak nie wszyscy mężczyźni lubili tak silne zapachy. Ludwik XIV skarżył się, że jego kochanki wylewają na siebie ogromne ilości perfum i twierdził, że ich woń przeszkadza mu w oddychaniu. To sprawiło, że odprawił z kwitkiem jedną z nich. Kochanka nie pozostała mu dłużna, odgryzła się, opowiadając, że przynajmniej nie śmierdzi tak, jak Ludwik XIV.
Ludwik XIV nie był czyściochem?
Wśród ówczesnych na pewno. Potrafił kilkukrotnie zmieniać koszulę bieliźnianą, jednak kąpieli miał zażywać głównie z kochankami.
Bielizna nie była chyba wtedy czymś powszechnym?
Nie taka jak współcześnie, przyzwoite kobiety nie nosiły majtek. Był to element charakterystyczny dla kurtyzan. Te, aby dodać dozy tajemniczości, zakładały aksamitne pantalony z rozcięciem między nogami. Szlachcianki, mające się za porządne kobiety, nie nosiły majtek w ogóle.
To chyba nie było higienieczne?
Niestety nie. Po defekacji czy menstruacji te nieczystości zostawały na już i tak brudnych nogach. To działało jak wabik na owady. Aby sobie z tym poradzić, na spodach ogromnych, montowanych na stelażach sukni, kobiety umieszczały małe klatki z surowym mięsem tak, by robaki nie lgnęły do nóg, tylko gnieździły się w pułapkach na spodzie.
To przyprawia o mdłości!
W społeczeństwie panowały przekonania, które negatywnie wpływały na poziom higieny. Dziewicom na przykład odradzano kąpieli w łaźniach, bo mogą tam stracić czystość. W XIV i XV wieku przez łaźnie przetoczyła się plaga przypadkowych ciąż. W pewnym momencie stały się one synonimem miejsc publicznych, gdzie kopulacje na oczach innych były praktycznie normą. Z tego rodziły się kolejne mity, mówiące o tym, że kontakt z wodą przynosi przypadkowe ciąże lub wręcz odwrotnie - jest lekiem na bezpłodność. "To najlepszy, znany lek przy bezpłodności. Czego nie da woda, zrobi któryś z gości" - mówiono.
Przykładem jest nasza polska królowa Jadwiga, żona Władysława Jagiełły. Małżonkowie mierzyli się z problemem bezpłodności. Lekarz zalecił jej kurację łaźnią i po kilku wizyta stała się brzemienna. Choć nie wiadomo, czy to pomogła jej cudowna woda, czy któryś z kuracjuszy.
Co wiemy o depilacji, szczególnie miejsc intymnych? Czy to wymysł obecnych czasów?
Jak się okazuje, wcale nie! Mówi o tym fragment powieści o Róży ze średniowiecznej literatury, w którym podkreślano, jak ważne jest, aby "Izba Wenery nie zarosła pajęczynami", czyli po prostu zachęcano do depilacji.
Aż zaskakujące, że takie słowa napisano w średniowieczu. Ten okres kojarzy nam się z okresem ciemnoty, zacofania i religijnej pruderyjności.
Nie do końca słusznie. Średniowiecze ma wiele ciemnych stron, ale poziom higieny był wtedy dużo wyższy niż w wiekach późniejszych. Chętnie czerpano wzorce ze starożytnych Rzymian, którzy uwielbiali chodzić do łaźni i spędzać tam każdą wolną chwilę. Renesans, barok i oświecenie nazywane są za to epokami brudu.
Kiedy wróciła moda na czystość?
Dopiero w XIX wieku w mediach zaczęto promować kosmetyki. Słynna reklama mydła Palmolive głosiła: "Aby zachować miłość męża, uchowaj cerę od starości. A to tylko i wyłącznie przy kompozycji najlepszych składników, jakimi są oliwka i olej palmowy." Namawiano, by dbać o cerę po to, aby nie zostać starą panną.
W XX wieku pojawiły się pierwsze podręczniki, mówiące o tym, jak utrzymać kobiecą higienę. Jeśli chodzi o mężczyzn, o przestrzeganie zasad higieny apelowano wtedy głównie w środowiskach wojskowych.
Rozmawiała Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!