Brytyjki mają problem z nazywaniem swoich miejsc intymnych, Polki też nie najlepiej sobie radzą
Doktor Dina El-Hamamsy przeprowadziła badania w szpitalu w Cambridge, wyniki były bardzo niepokojące. Badane pacjentki nie umiały wskazać różnic pomiędzy łechtaczką a cewką moczową. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, jak przekonuje El-Hamamsy, problem istnieje i jest złożony.
Naukowcy zapytali o to samo 171 kobiet i 20 mężczyzn, pacjentów szpitala w Manchesterze. Okazało się, że zaledwie 9 proc. było w stanie wskazać bezbłędnie na rysunku: wargi sromowe (większe, mniejsze), odbyt, łechtaczkę, waginę i cewkę moczową. Tylko 49 proc. badanych odróżniało odbyt od waginy. Kobiety, które nie znają swojej anatomii, nie są w stanie wskazać i nazwać miejsc, w których odczuwają ból, to może wpływać na brak leczenia wielu schorzeń.
Seksualność Polek i Polaków
W Polsce profesor Zbigniew Izdebski, wraz z zespołem naukowców, od 1997 roku prowadzi badania nad seksualnością Polek i Polaków. Ostatni duży raport powstał w 2017 roku. Wtedy z badań wynikało, że zmniejsza się aktywność seksualna ankietowanych. W 1997 roku uprawianie seksu deklarowało 86 proc., a w 2017 tylko 76 proc. ankietowanych.
Profesor Izdebski przeprowadził też w 2020 roku badania dotyczące tego, jak życie seksualne zmieniło się w czasie pandemii. Okazało się, że zwiększyło się zainteresowanie pornografią, pojawiły się problemy u osób żyjących w związkach równoległych spowodowane np. kwarantanną, ograniczeniem możliwości podróży. Być może w kolejnym raporcie profesor Izdebski poświeci więcej uwagi, nazewnictwu miejsc intymnych i wiedzy Polek i Polaków o swojej anatomii.
Intymne miejsca wstydu?
Jak wyjaśnia Grzegorz Wojas, seksuolog, certyfikowany psychoterapeuta PTTPB, z nazywaniem miejsc intymnych jest sporym problemem.
- Osoby, które zgłaszają się po pomoc do gabinetów psychoterapeutycznych i seksuologicznych różnie sobie radzą z tak "ogromnym" wyzwaniem. Część z nas ma problem z określeniem swoich części ciała, które potocznie nazywamy intymnymi. W naszej kulturze miejsca intymne są czymś wstydliwym, a przecież wagina czy penis, to część naszego ciała taka jak ucho czy palec – wyjaśnia seksuolog.
Wszyscy bez podziału na płeć, mamy większy lub mniejszy problem z używaniem nazw miejsc intymnych. Powodem zaistniałej sytuacji mogą być nasze systemy rodzinne, w których opiekunowie również nie radzą sobie najlepiej, są zagubieni. Skrępowanie, a czasem wstyd determinuje opiekunów do odwołania się do własnych doświadczeń z okresu dziecięcego. Korzystamy wtedy z danego wzorca, który jest przekazywany z pokolenia na pokolenie.
- Czasem jest tak, że jako rodzice jesteśmy zawstydzeni, patrząc, a co gorsza przyłapując dziecko na dziecięcej masturbacji, absolutnie nie wiemy co z tym zrobić. Jak nazwać to, co zobaczyliśmy? Co powiedzieć dziecku, które tak znajduje przyjemność? Jak nazwać części ciała, które dotyka? Te pytania spędzają opiekunom sen z powiek. Jeśli zawstydzimy dziecko, będzie to miało reperkusje dla niego w życiu dorosłym. Zacznie się wstydzić własnej seksualności, a co gorsza mogą powstać różne zaburzenia seksualne, takie jak przedwczesny wytrysk, czy dyspareunia (bolesny stosunek seksualny). Wtedy warto pomyśleć o szukaniu pomocy u seksuologa, czy też podjąć własną psychoterapię – tłumaczy Wojas.
Rozwój psychofizyczny i edukacja
Zdaniem seksuologa rozwój człowieka zawsze jest psychoseksualny, niezależnie od tego, w którym etapie życia się znajdujemy. Dlatego psychoterapeuta przekonuje, że stworzenie, wypracowanie swojego kodu nazewnictwa miejsc intymnych może służyć budowaniu bliskości i oswojeniu trudnych lub niewygodnych słów.
- Warto się zastanowić, czy nazewnictwo części intymnych ma aż takie znaczenie w naszym życiu intymnym? Przecież powiedzenie pieszczotliwie na waginę swojej partnerki "truskawka" może być elementem mowy zrozumiałej tylko dla naszego związku. Czyż nie jest to słodkie? - uśmiecha się seksuolog.
Profesor Izdebski w swoich badaniach życia seksualnego Polek i Polaków wskazał na wzrost zainteresowania pornografią. Z powodu izolacji, chorób, a wreszcie – pandemii, wiele osób sięgnęło po łatwo dostępną w internecie pornografię.
- Nastolatkowie w chili obecnej czerpią wiedzę z filmów pornograficzny i od rówieśników. Często jest to wiedza iluzoryczna, nieprawdziwa, a co gorsza zwulgaryzowana i przepełniona opisami "części intymnych" – martwi się Wojas.
Wstyd i zażenowanie potęguje niewiedza, z którą czasami borykamy się w życiu dorosłym. - To w moim przekonaniu najgorszy scenariusz na życie seksualne i budowanie relacji. – przekonuje psychoterapeuta, którego warszawski gabinet zapełniają pacjenci i pacjentki, którzy zmagają się z problemami seksualnymi.
Zarówno brytyjscy, jak i polscy lekarze na pewno ucieszyliby się z większej świadomości ciała u swoich pacjentów i pacjentek. Edukacja seksualna, mądre rozmowy, zrezygnowanie z zawstydzania na rzecz nieoceniającej rozmowy – dzięki takim zmianom, zyskamy społeczeństwo, które będzie świadome swojej seksualności. Teraz pozostaje czekać na kolejny raport przygotowany przez zespół profesora Izdebskiego i śledzić zmiany, które zachodzą w naszym społeczeństwie, oby były zmianami na dobre!
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl