Była pracownicą seksualną. Mówi, jak traktowali ją klienci

Przez kilka lat była pracownicą seksualną. Choć początkowo uważała, że taka praca daje jej pieniądze, pewność siebie i niezależność finansową, zmieniła zdanie. W pewnym momencie potrzebowała pomocy, by się z tego wydostać.

Była pracownicą seksualną / zdjęcie poglądowe
Była pracownicą seksualną / zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © Getty Images

02.10.2024 | aktual.: 02.10.2024 18:45

Święta Ladacznica, bo tak brzmi jej pseudonim, była pracownicą seksualną przez kilka lat. W rozmowie z dziennikarką Renatą Kim dla "Newsweeka" opowiedziała, jak zmieniło się jej podejście do tego typu pracy w ciągu ostatnich pięciu lat. Choć ostatecznie zdecydowała się zrezygnować z pracy seksualnej, z konsekwencjami zmaga się do dziś.

Była pracownicą seksualną

- Nagle uderzyła mnie myśl, że już dłużej nie mogę tak pracować. Leżałam w łóżku obok klienta i byłam tak wściekła, że myślałam, że zaraz zamorduję któreś z nas. Dopadły mnie wszystkie emocje, które długo tłumiłam - opowiedziała kobieta, która zakończyła pracę seksualną w październiku 2019 roku.

W tamtym momencie zrozumiała, że nie jest w stanie tak dłużej żyć. Powodem jej decyzji o podjęciu właśnie takiej pracy była potrzeba posiadania pieniędzy. Jak tłumaczyła, w ten sposób mogła liczyć na szybki zarobek. Od czterech do kilkunastu tysięcy zł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W trakcie pracy zdarzyły się jej nieprzyjemne i niebezpieczne sytuacje z klientami.

- Pamiętam klienta, który był na początku bardzo sympatyczny i dobrze nam się rozmawiało, więc przedłużyłam spotkanie o kolejne trzy godziny, za które zapłacił. Niestety, tak się upił, że musiałam powiedzieć: "Słuchaj, przepraszam cię, ale robisz się brutalny, ja się ciebie boję". Strasznie się przejął, pozwolił mi wyjść. Była też próba gwałtu analnego. Innym razem pojechałam do klienta, który ewidentnie cierpiał na jakieś zaburzenie psychiczne. Jego mieszkanie było brudne i zaniedbane, on sam też. (...) Kilka razy zdarzyli się klienci zdejmujący prezerwatywy i domagający się seksu bez zabezpieczenia - ujawniła.

- Pamiętam też sytuację, gdy klient dolał mi wódki do drinka i straciłam kontrolę. Ostatkiem sił pilnowałam, żeby nie było stosunku bez prezerwatywy, żebym na pewno wzięła pieniądze, torebkę i żeby ten mężczyzna się nie zorientował, że jestem w bardzo złej formie. Wróciłam do domu i urwał mi się film - dodała.

"Wygrzebał pieniądze na płatną terapię traum"

Kobieta porzuciła pracę seksualną dzięki przyjaciołom i chłopakowi, który wspierał ją w terapii - na początku darmowej, a następnie płatnej.

- Wygrzebał pieniądze na płatną terapię traum - ujawniła w rozmowie z "Newsweekiem".

Po porzuceniu pracy, zaczęła zmagać się z wieloma problemami, związanymi także z własnym zdrowiem seksualnym.

- Nie miałam ochoty na seks. To trwało prawie dwa lata. Nie zrezygnowaliśmy ze współżycia, ale nigdy nie inicjowałam seksu. Kiedy mój chłopak to robił, nie do końca wiedziałam, czy mam ochotę, czy nie - mówiła. Potraktowała to jako "cenę", którą musi zapłacić za byłą pracę.

W psychoterapii jest już od kilku lat. Dziś wie, że drugi raz nie podjęłaby się takiej pracy. Dziewczynie, która potrzebuje pieniędzy i zmaga się z podobną decyzją, powiedziałaby:

- Przedstawiłabym jej długofalowe konsekwencje tego wyboru. Byłabym tą starszą, straszącą koleżanką, która mówi: nie idź w to, ponieważ to się wiąże z tym i tamtym, możesz być w takiej i takiej sytuacji. I to na pewno nie jest to rozwiązanie problemów finansowych. To puszka Pandory.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (212)