Cała prawda o kłamstwie
Kłamstwo jest jak zbyt mocny makijaż. Niby tuszuje, to co chcemy ukryć, ale tym samym podkreśla wszelkie niedoskonałości.
01.08.2007 | aktual.: 28.05.2010 12:40
Kłamstwo jest jak zbyt mocny makijaż. Niby tuszuje, to co chcemy ukryć, ale tym samym podkreśla wszelkie niedoskonałości.
Prawda bywa czasem tak niestrawna, że wydaje się nam, że lepiej jej nie ujawniać. Wtedy decydujemy się na kłamstwo, które fałszuje rzeczywistość. Czasem niewinne kłamstewko ma tylko nieco "przypudrować" niewygodną prawdę, innym zaś razem wydaje się, że jest jedyną wersją, która może ujrzeć światło dzienne. Od dzieciństwa uczono nas przecież, że kłamstwo to coś bardzo złego i należy się go wystrzegać. Jednak z biegiem lat, sami dochodzimy do wniosku, że bywa "wdzięczne" i lżejsze niż brutalna prawda.
Kłamstwo wagi lekkiej
Celowo nie będziemy tu roztrząsać kłamstw dużego kalibru - małżeńskich zdrad, zawodowych oszustw czy krzywoprzysięstwa, gdyż nie nam oceniać, na ile takie postawy są uzasadnione, a na ile warte potępienia. Dużo bardziej barwne i ciekawe są dla nas kłamstwa wagi lekkiej, które nie rujnują naszego życia, nie wyrządzają krzywd innym, ale po prostu niejako "ubarwiają" ciut rzeczywistość. Nawet osobom z żelaznymi zasadami zdarza się czasem nie mówić prawdy. Małe kłamstewko bywa bowiem po prostu wygodniejsze od prawdy. Dzięki niemu można uniknąć wielu pytań, wyjaśnień, tłumaczeń i szczegółów, o których nie chcemy lub nie możemy mówić. Może się wydawać, że przymykamy oko na własne oraz cudze kłamstwo zazwyczaj wtedy, kiedy jest go przyjemniej wysłuchać niż prawdy. Kłamiemy, gdy prawimy komuś nie do końca szczere komplementy, chwalimy przesoloną zupę czy nowe kiczowate buty koleżanki, zachwycamy się otrzymanym prezentem, choć jest absolutnie nietrafiony, czy wreszcie gdy wymigujemy się złym samopoczuciem ze
spotkania z koleżanką gadułą, która będzie opowiadać po raz dziesiąty te same historie.
Zwykle mijamy się nieco z prawdą również wtedy, kiedy zachwalamy swoje zalety podczas rozmowy kwalifikacyjnej o pracę, opowiadamy o naszej nie do końca idealnej miłości z czasów liceum, czy o tym, jak grzeczny i posłuszny jest nasz 3-letni synek. Te małe konfabulacje można uznać za niewinne, gdyż nie wyrządzają nikomu krzywdy, a po prostu czynią naszą rzeczywistość przyjemniejszą, łatwiejszą, czasem bardziej kolorową i pozbawioną niewygodnych i niezręcznych sytuacji. Drobnymi kłamstwami zwykle chcemy oszczędzić inny osobom nieprzyjemności, ale i sami sobie często polepszamy w ten sposób samopoczucie.
Czy jest to dozwolone, poprawne i taktowne?
Puryści moralności zapewne jednogłośnie orzekliby, że nie ma kłamstw małych i dużych i że niezależnie od okoliczności i konsekwencji należy mówić prawdę i tylko prawdę. Bardzo zacna jest taka postawa, ale rzadko kiedy nas na nią stać. Tym bardziej, że nasze kłamstewka nie zawsze są świadome i wypowiedziane z pełną premedytacją. Mówiąc je, niekoniecznie chcemy wprowadzić w błąd czy oszukać rozmówcę. Czasem po prostu chcemy uniknąć jakiejś sytuacji czy dodatkowych pytań. A czasem kłamiemy niejako bezwiednie, na przykład, kiedy wyolbrzymiamy pewne szczegóły w rodzinnych anegdotach dla ich ubarwienia. * Kłamstwa męsko-damskie * Każda płeć ma swój stały repertuar małych nieprawd, które chowa w rękawie, by mieć zawsze pod ręką jak chusteczki czy drobne monety. Wydawać się może, że współczesne związki nie umieją funkcjonować bez tych drobnych kłamstewek, gdyż są one dla kobiet i mężczyzn nieodzownym elementem gry towarzyskiej lub miłosnej w związku. Kobiety w towarzystwie najczęściej unikają mówienie prawdy na
temat własnego wieku i wagi, oczywiście obie wartości choć odrobinę zaniżając. Wobec swojego partnera najczęściej zdarza im się kłamać w sprawach związanych z ich najczęstszymi słabościami. Ukrywają przed mężczyzną nowo zakupione ciuchy lub znacznie zaniżają ich ceny, powołując się na jakieś oszałamiające wyprzedaże. Zdarza im się również ukrywać prawdę na temat swoich byłych partnerów- ich liczbie, sprawności i ogólnych relacji w związkach. Znając męską zazdrość i ambicję często też unikają w rozmowach tematów związanych z nadmierną sympatią okazywaną przez jakiegoś kolegę z pracy czy sprzedawcę w pobliskim sklepie. Z kolei wybierając się z przyjaciółką na wieczorny rajd po knajpkach, kończący się całonocnym szaleństwem na parkiecie, nazywają go po prostu "zwykłymi plotkami u koleżanki w domu przy kawie i ciasteczkach".
I jeszcze jedno kobiece kłamstwo, które nie jest niestety tak niewinne i nie pozostaje zwykle bez konsekwencji dla związku -udawanie orgazmu lub udawanie ochoty na seks. Choć niewiele kobiet patrzy na te małżeńskie "rytuały" jak na kłamstwo, to jednak utrzymywanie mężczyzny w przekonaniu, że jest dobrym kochankiem jest ewidentnym oszustwem dużego kalibru.
Jednak mężczyźni nie pozostają nam dłużni w kwestii prawdomówności w związku. Oni najczęściej "retuszują" rzeczywistość jeśli chodzi o wysokość ich dochodów, sytuację zawodową, ilość wypitych piw podczas wypadu z kumplami, tego czemu powrót z pracy trwał 2 godziny dłużej niż zwykle i ile kosztował najnowszy model deski windsurfingowej. Mężczyźni częściej niż ich partnerki, uciekając się do tzw. "kłamstw przechwałek" starają się w ten sposób pokazać siebie w jak najlepszym świetle. W takich opowieściach są zwykle lepszymi niż w rzeczywistości kochankami czy kierowcami, bywają odważniejsi, bardziej przedsiębiorczy i wygadani.
Ciało nie kłamie
Podczas drobnych codziennych kłamstewek musimy mieć się mocno na baczności, bo choć nasze słowa wyrażają, to co im każemy, to zwykle nasze ciało bywa niebywale prawdomówne. Efekt jest opłakany, bo nasze usta i ciało przesyłają sprzeczne komunikaty, które dla bystrego obserwatora będą wystarczająco czytelne, by zdemaskować nasze kłamstwa. Kiedy oszukujemy, z naszego ciała niejako wycieka język, który demaskuje nasze oszustwa.
Jak zatem ciało najczęściej zdradza nasz brak prawdomówności? Przede wszystkim nasze ciało podlega pobudzeniu- wzrasta tętno, ciśnienie krwi i częstotliwość oddechu, a skóra staje się bardziej wrażliwa i poci się. Kłamiąc, zaczynamy wahać się podczas wypowiedzi, zdarzają się nam przejęzyczenia, pomyłki, nasze wypowiedzi stają się krótkie i zdawkowe oraz podwyższa się ton naszego głosu. O naszym braku pewności świadczy też wzruszanie ramion, unoszenie dłoni wnętrzem do góry oraz nadmierne dotykanie się, wykręcanie i zaciskanie palców oraz dotykanie nosa i ust. Zgodnie ze znanym pytaniem "czy te oczy mogą kłamać?", okazuje się, że również nasze oczy zdradzają nasze kłamstwa. Zaczynamy szybko i często mrugać, a nasze źrenice wyraźnie się rozszerzają, co jest efektem zwiększonego wysiłku myślowego i ogólnego pobudzenia.
Kobiety i mężczyźni zdają się kłamać w równym stopniu. Każde z nich ma swoje powody i sztuczki, aby niewygodną prawdę zatuszować lub przemycić między słowami. Takie niewinne kłamstwa "wagi lekkiej" powinny być jednak jak delikatny makijażu -ukrywać niedoskonałości, ale przede wszystkim upiększać.