Catcalling w Polsce. "Ładne masz nogi, może byś je rozłożyła?"

Catcalling to zmora wielu kobiet. Niestety zjawisko to wciąż jest bagatelizowane, a niektórzy twierdzą, że to jedynie "niewinny flirt". Niemal dwie trzecie ofiar i świadków w ogóle nie protestuje.

Catcalling to zmora wielu kobiet
Catcalling to zmora wielu kobiet
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

16.01.2024 | aktual.: 16.01.2024 10:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Catcalling" to nic innego jak wulgarne, uliczne zaczepki często o podtekście seksualnym. Mogą przybierać one formę zarówno werbalnych zaczepek, jak i np. mlaskania czy gwizdania (tzw. wolf whistling). Panowie, którzy mają w zwyczaju w taki sposób zaczepiać kobietę, uważają to za formę komplementu.

Z danych przywołanych przez psycholożkę społeczną Joannę Roszak z Uniwersytetu SWPS wynika, że niemal dwie trzecie ofiar i świadków w ogóle nie reaguje i nie protestuje. Pokutuje myślenie, że to ofiara jest winna swojej sytuacji, że powinna była bardziej uważać, unikać kłopotów, np. nie chodzić samej po zmroku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Ładne masz nogi." Kiedy komplement staje się obelgą

27-letnia Maria z Warszawy opowiedziała o swoich doświadczeniach związanych z catcallingiem. Jej historia, opublikowana na łamach "Newsweeka", pokazuje, jak niebezpieczne jest to zjawisko. Sytuacja miała miejsce latem około godziny 16 na warszawskiej Pradze-Północ.

- Bardzo ciepło, więc miałam na sobie krótkie spodenki. Nagle na mojej drodze pojawił się młody chłopak, wyraźnie pod wpływem alkoholu, z piwem w ręku. Towarzyszyły mu dwie koleżanki. Kiedy mnie mijali, obrócił się i zawołał: "Ładne masz nogi, może byś je przede mną rozłożyła?" – opowiada Maria z Warszawy.

Choć zazwyczaj nie reagowała na wulgarne odzywki, tym razem nie zamierzała tego tak zostawić. – Zatrzymałam się i mówię: "Słucham? Co to ma znaczyć?". Wtedy podeszli do mnie całą ekipą. Rozejrzałam się dookoła, czy ktoś to widzi. Tak, ludzie stali w oknach, obserwowali, ale nie reagowali – opowiada.

Chłopak podszedł do niej i zaczął ją szarpać. "Kto cię tak nauczył się odzywać do kobiet? Uważasz, że to jest w porządku?" – krzyknęła. Usłyszała wtedy, że "ma się nie interesować" i że "najwyraźniej na to zasłużyła".

- Zwyzywał mnie, napluł w twarz – opowiada. Cała sytuacja trwała kilka minut. Sąsiedzi patrzyli z okien cały czas, nie zrobili nic.

W Polsce to wciąż bagatelizowany problem

To, co w Polsce nazywamy "catcalling" czy zaczepkami ulicznymi, w krajach zachodnich nosi nazwę "street harassment", czyli molestowania ulicznego. W Holandii za zaczepki z podtekstem seksualnym można zapłacić grzywnę wynoszącą nawet 4 tys. euro. W 2017 roku Everon el F. spędził 3 noce w więzieniu i zapłacił 170 euro za tekst: "Hej, piękne panie, dokąd idziecie?". Dziewczyny nie zgłosiły tego policji. Wystarczyło, że zauważyli to przebywający na ulicy w Rotterdamie funkcjonariusze.

- Catcalling to zachowania na tyle powszechne, że często nie wiemy, że także są molestowaniem i przemocą, którą zwykle kojarzymy z obrażeniami fizycznymi. Jako społeczeństwo akceptujemy uliczne zaczepki jako coś, co po prostu "zawsze było" w relacjach międzyludzkich, a zwłaszcza w sposobie traktowania kobiet przez mężczyzn. W ten sposób oswajamy przemoc i ignorujemy ją – mówi w rozmowie z "Newsweekiem" Joanna Roszak, psycholożka społeczna z Uniwersytetu SWPS.

– Zgodnie ze stereotypami na temat ról płciowych, mężczyźni mogą głośno komentować i traktować przedmiotowo kobiety, a one powinny to przyjmować z uśmiechem, a nawet traktować komentarze na temat swojego ciała, zachowania czy wyglądu jako komplementy potwierdzające ich "kobiecość". To przekonanie tak silnie w nas zakorzenione, że nawet osoby, które odczuwają niestosowność takiego zachowania, nie wiedzą, że mogą wobec niego wyrazić sprzeciw – uzupełnia.

Rzeczniczka prasowa Centrum Praw Kobiet Joanna Gzyra w rozmowie z Wirtualną Polską potwierdza, że w Polsce często dochodzi do bagatelizowania problemu. – Jego istnienie na poziomie kultury i obyczaju sprawia, że jest trudne do sklasyfikowania pod względem prawnym. W polskim prawie nie ma przepisów wprost dotyczących catcallingu. Osoby chcące dochodzić sprawiedliwości na drodze sądowej mogą próbować ścieżki cywilnej – mówi.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
catcallingseksizmprzemoc
Komentarze (38)