Coraz więcej Polek decyduje się na zaplanowany poród przez cesarskie cięcie. Metoda ma tylu zwolenników, co i przeciwników. Zanim podejmiemy decyzję, czy nasze dziecko przyjdzie na świat w naturalny sposób, czy w efekcie operacji, warto poznać plusy i minusy obu metod.
Coraz więcej Polek decyduje się na zaplanowany poród przez cesarskie cięcie. Metoda ma tylu zwolenników, co i przeciwników. Zanim podejmiemy decyzję, czy nasze dziecko przyjdzie na świat w naturalny sposób, czy w efekcie operacji, warto poznać plusy i minusy obu metod.
Jeden wyznaczony termin
Na czym polega cesarka na życzenie? Kobieta, która się na nią decyduje, ma wpisany do kalendarza termin operacji, którą wykonują się bez względu na to, czy pojawiają się bóle porodowe, czy też nie. Jeśli poczuje skurcze przed ustalonym terminem, wtedy jak najszybciej zgłasza się do kliniki na cesarkę. Cesarskie cięcie na życzenie oficjalnie nie istnieje. Operacje stosuje się w sytuacji, kiedy zagrożone jest życie matki lub dziecka.
Cesarka w prywatnej klinice
Publiczne placówki służby zdrowia nie stosują tego typu udogodnień. Możliwe jest to jedynie w prywatnych klinikach. Chociaż zabieg nie należy do tanich, bo kosztuje 4-8 tys. złotych, to coraz więcej kobiet decyduje się, żeby ich dzieci przyszły na świat właśnie w ten sposób. Z danych Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie wynika, że w ciągu ostatnich dziewięciu lat liczba cesarskich cięć wzrosła niemal dwukrotnie. W 1994 roku było 13,8 cesarek na sto porodów, w roku 2003 - aż 24,6. W dużej mierze statystyki te podnoszą cesarskie cięcia na życzenie.
Strach przed bólem
Od dziecka kobiety słuchają relacji matek i ciotek o wielu godzinach w bólach i mękach. Nie ma się czemu dziwić, że czują lęk przed porodem. Tolerancja na ból to cecha indywidualna. Niektórych tak bardzo paraliżuje strach przed naturalnym porodem, że nie uspokaja ich nawet możliwość skorzystania ze znieczulenia zewnątrzoponowego. Boją się, że lek będzie za słaby, że będą cierpiały kilka, czy kilkanaście godzin.
Problemy z nietrzymaniem moczu
Część kobiet obawia się, że po porodzie siłami natury będą miały rozciągnięte krocze albo może doprowadzić do problemów z nietrzymaniem moczu. Niektóre z ciężarnych czują wstyd przed tym, że mogą krzyczeć podczas porodu, nieutrzymają stolca, a to wszystko przydarzy im się przy obcych ludziach - lekarzu czy położnej.
Renata Dancewicz
Niektóre kobiety, boją się, że poród siłami natury jest niebezpieczny dla dziecka, bo może okręcić się pępowiną, dojść do niedotlenienia. Wolą być pewne, że nic nieprzewidzianego się nie stanie. Pewną rolę może też odgrywać moda. Kiedy czytają, że na cesarkę na życzenie zdecydowała się Victoria Beckham, czy rodzima gwiazda - Renata Dancewicz, chcą rodzić tak, jak dzieje się to w wielkim świecie.
Cesarkom na życzenie mówią „stop”
Przeciwnicy tej metody są zdania, że przyszłe matki zbyt lekkomyślnie podejmują decyzję o cesarce na życzenie, zapominają, że to przecież operacja. W związku z tym kobieta dłużej dochodzi do formy, niż po porodzie naturalnym. Rana jest bolesna, a szwy odczuwa się przez kilka tygodni. Poza tym szew pozostawia bliznę.
Wysiłek i stres
Lekarze zauważają też, że jak przy każdej operacji może dojść do powikłań. np. krwotoków. A zrosty, które powstają w macicy, mogą spowodować problemy z zajściem w kolejną ciążę. Zwolennicy tej metody są zdania, że poród naturalny naraża na niepotrzebny wysiłek i stres nie tylko matkę, ale też i dziecko. Przeciwnicy zauważają, że podczas naturalnego porodu dochodzi do wyrzutu hormonów stymulujących prawidłowy rozwój płuc dziecka.
Silniejszy odruch ssania
Dostaje ono dawkę adrenaliny, która pobudza je do życia. Dziecko urodzone siłami natury ma silniejszy odruch ssania. Przeciwnicy cesarek na życzenie radzą, żeby jeśli już kobieta podjęła taką decyzję, to dokonywać ich, kiedy poczuje bóle porodowe i najlepiej już po pierwszej fazie porodu.
Decyzja należy do przyszłej matki
W kwestii następstw psychologicznych zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy bazują na przypuszczeniach i własnych obserwacjach. Nie ma bowiem wiarygodnych badań, które określałyby zależność między rodzajem porodu, a jego wpływem na psychikę dziecka. Decyzja i tak należy do przyszłej matki.
Monika Doroszkiewicz