Chwile grozy na porodówce. 27‑latkę zaatakowała mięsożerna bakteria
Zaledwie sześć dni po porodzie 27-letnia Charleigh Chatterton z hrabstwa Essex w Anglii przeżyła horror. Jej ciało zaatakowała mięsożerna bakteria. Szanse pacjentki na przeżycie były nikłe. Do dziś dziękuje lekarzom za pomoc.
Kobieta nie mogła cieszyć się długo z przyjścia córeczki na świat. Sześć dni po porodzie jej ciało zaczęło przechodzić przerażające zmiany. Wszystko zaczęło się od ogromnej, piekącej wysypki na brzuchu.
Zjadała ją bardzo rzadka bakteria
Charleigh początkowo zignorowała wysypkę, ponieważ "wyglądała normalnie". Z godziny na godzinę stawała się jednak coraz bardziej widoczna i bolesna. Do tego doszły inne objawy.
"Moje zdrowie gwałtownie się pogarszało i walczyłam o zachowanie przytomności. Wysłali mnie na tomografię komputerową" - relacjonuje kobieta, cytowana przez "The Sun".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazało się, że ciężarną zaatakowała mięsożerna bakteria. Niestety lekarze nie mieli dla niej dobrych informacji. Specjaliści ostrzegli ją, że w przypadku tej infekcji śmiertelność wynosi od 11 do 22 procent.
"Bardzo szybko po tym dostałam wiadomość o mięsożernej bakterii i martwiczym zapaleniu powięzi. Natychmiast potrzebowałam operacji. Lekarze powiedzieli, że moje szanse na przeżycie są niewielkie. Myślę, że zdiagnozowano mnie w samą porę".
Młoda mama trafiła na stół operacyjny. Przeszła dwie operacje z rzędu. W trzecim dniu wybudzono ją ze śpiączki. Na brzuchu miała jednak dwie duże, otwarte rany. Lekarze musieli więc jeszcze usunąć martwą tkankę, aby powstrzymać postępujące zakażenie.
Przeżyła chwile grozy na porodówce. "Nie sądziłam, że jeszcze zobaczę moją córkę"
W przypadku Charleigh Chatterton niezwykle ważna była szybka diagnoza oraz wdrożenie odpowiedniego leczenia. Młoda mama nie ukrywa, że jest wdzięczna lekarzom i personelowi. Ten czas był dla niej niezwykle trudny i pełen lęku.
"Byłam tak przerażona, że nie sądziłam, że kiedykolwiek jeszcze zobaczę moją córkę. Największym strachem Liama [męża kobiety] była utrata mnie lub mojej córki, a świadomość, że potencjalnie to będę ja, sprawiła, że poczułam się winna" - opowiadała 27-latka, cytowana przez brytyjską prasę.
Uratowała ją wczesna diagnoza i szybko przeprowadzona operacja. "Na pewno będę miała blizny, ale po prostu cieszę się, że żyję".
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!