Chwilówka na pogrzeb, wesele i… Thermomix. "Zrobiłam głupotę"
03.03.2024 06:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niespodziewane wydatki, a na koncie pusto? Bywa, że ratujemy się mikropożyczką. Jedna decyzja może jednak diametralnie zmienić życie. – Zrobiłam głupotę, wzięłam chwilówkę na pogrzeb ojca. Czasu już nie cofnę, dlatego apeluję, żeby nie popełniać mojego błędu – mówi Barbara.
Ojciec Barbary zmarł w ubiegłym roku. Ona jest jedynaczką, matka żyje z emerytury, nie są ze sobą zżyte. – Organizacja pogrzebu spadła na mnie. Nie mam oszczędności, z mężem spłacamy kredyt na mieszkanie – mówi Barbara.
Wiedziała, że przysługuje jej zasiłek pogrzebowy w kwocie 4 tys. zł. Miała nadzieję, że wystarczy. Nie wystarczył. Sprzedawcy drożyznę tłumaczyli inflacją. – Zabrakło jakieś 3 tys. zł. Było mi głupio prosić o pomoc rodzinę. Mama ma "głodową" emeryturę, większość pieniędzy wydaje na lekarzy. Zdecydowałam się wziąć chwilówkę – dodaje.
Kwota teoretycznie niewysoka. Wniosek składany przez internet, decyzja w kilka minut. RRSO niespełna 20 proc. – Wydawało mi się to do przełknięcia – mówi Barbara. Pech chciał, że niedługo potem złamała rękę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Utrzymuję się ze zleceń, nie przysługuje mi zwolnienie lekarskie. Mąż akurat wtedy miał w pracy ciężko. Wzięłam kolejną pożyczkę. Myślałam, że nie będę z nią miała problemów, jednak z powodu złamanej ręki straciłam paru zleceniodawców – wyznaje kobieta.
Dziś swoją sytuację finansową określa jako "bardzo trudną". – Zdecydowałam się na kredyt konsolidacyjny. Rata wynosi kilkaset złotych miesięcznie. Za jakieś osiem lat się od niej uwolnię. Na razie zagryzam zęby i płacę. Chciałabym przestrzec wszystkich, bo zrobiłam głupotę, biorąc chwilówkę na pogrzeb ojca, a potem kolejną pożyczkę "na życie". Przyznaję, to było nieprzemyślane. Niestety, czasu już nie cofnę, dlatego apeluję, żeby nie popełniać mojego błędu – podkreśla Barbara.
Pogrzeb za 4 tys. zł mało realny
Już w 2022 roku parlamentarzyści apelowali, że zasiłek pogrzebowy powinien zostać zwiększony. W interpelacji do ówczesnej minister pracy i polityki społecznej posłanka Barbara Bartuś pisała, że 4 tys. zł to zdecydowanie za mało, żeby zorganizować pogrzeb i godnie pochować zmarłego.
"Wielu ludzi, szczególnie tych najuboższych, aby zorganizować godny pogrzeb dla swoich bliskich, musi szukać pieniędzy. Jeśli rodzina nie dysponuje odpowiednimi środkami finansowymi, wówczas zmuszona jest nawet do wzięcia kredytu lub pożyczki. Nierzadko osoby te osiągają tak niskie dochody, że pieniądze mogą pożyczyć tylko w różnego typu firmach pożyczkowych (tzw. parabankach). Coraz częściej osoby te wpadają w tzw. pułapkę zadłużeniową." - pisała Bartuś.
Barbara Bartuś uważa, że "ustalenie pułapu zasiłku pogrzebowego na poziomie 4 tys. zł jest przejawem albo nieznajomości realiów społeczno-gospodarczych naszego kraju, albo tylko dbaniem o budżet państwowy i cięciem "na ślepo". Zgodnie z zapowiedzią nowego rządku, od 1 lipca 2024 r. zasiłek pogrzebowy ma zostać zwiększony do kwoty 7 tys. zł.
Jarosław Sadowski, ekspert rynku finansowego, główny analityk Expander Advisors, przyznaje, że zaciąganie "chwilówki" na zorganizowanie pogrzebu jest ryzykowne. – Gdy zdarzą się nieprzewidziane sytuacje, mamy mało czasu na podjęcie dobrej, przemyślanej decyzji. Wydaje nam się, że będziemy w stanie spłacić pożyczkę, często przeszacowując swoje możliwości. Problem pojawia się w momencie, kiedy nie radzimy sobie ze spłatą zadłużenia, więc zaciągamy kolejny kredyt. Zobowiązania zaczynają się kumulować, wpadamy w spiralę długów – wyjaśnia Sadowski, dodając, że ryzykowne jest również branie szybkich pożyczek na organizację ślubów i wesel.
– "Chwilówek" najlepiej unikać, a jeśli nie mamy innego wyjścia, powinny być ostatecznością – podkreśla ekspert.
Ostrożność i zdrowy rozsądek
Co zrobić, jeśli czeka nas duży wydatek, na który brakuje nam pieniędzy? – Najlepiej oczywiście mieć oszczędności na czarną godzinę – mówi Jarosław Sadowski. Jakiego rzędu? Optymalnie powinna być to trzykrotność pensji. Idealnie – sześciokrotność. Minimalnie dobrze byłoby mieć odłożoną przynajmniej jedną pensję.
Jeśli tak nie jest, awaryjnym wyjściem może być zwrócenie się po pomoc finansową do rodziny. – Dla wielu osób to trudne; nie chcemy pokazywać, że coś jest u nas nie tak, i że z czymś sobie nie radzimy. To jednak znacznie bezpieczniejsze niż wzięcie "chwilówki" – podkreśla analityk Expandera.
Jeśli i to się nie uda, kolejnym krokiem jest skierowanie się do banku lub sprawdzonego eksperta finansowego, a dopiero w ostateczności do firmy pożyczkowej, zachowując jednak ostrożność, rozsądek.
Pożyczkę na zorganizowanie wesela wzięła Magda. Jej rodzice żyją skromnie, na wesele córki odłożyli 5 tys. zł. Magda i jej narzeczony zdecydowali się na pożyczkę w banku.
– W sumie wydaliśmy ok. 30 tys. zł. Mamy kredyt na siedem lat z ratą ok. 550 zł. Spłacamy, nie zastanawiając się nad tym. Czasem w życiu nie ma innego wyjścia – mówi Magda. Przyznaje, że "ślub był wspaniały" i niczego nie żałuje. Pieniądze uzbierane od gości przydały się na wkład własny pod zakup mieszkania.
"Chwilówki" na fanaberie
– Jeśli mamy w perspektywie takie wydarzenia jak ślub i wesele, to warto wcześniej zacząć odkładać pieniądze. Jeżeli natomiast chodzi o nagłe, niespodziewane wydatki, to dobrze jest założyć, że prędzej czy później się one pojawią, dlatego warto stworzyć sobie tzw. poduszkę finansową – zaznacza Jarosław Sadowski.
Jednak dużo bardziej niż "chwilówka" wzięta na pogrzeb niepokoić mogą pożyczki zaciągane na realizację kaprysów. Przybywa osób, które decydują się na "chwilówkę", żeby sprawić sobie Thermomix. To popularne urządzenie do gotowania kosztuje ponad 6 tys. zł.
– W przypadku tego rodzaju zakupów najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest spróbować odłożyć pieniądze. A jeśli chcemy mieć daną rzecz natychmiast, sprawdźmy – może istnieje możliwość rozłożenia należności na raty? Postarajmy się znaleźć najlepsze rozwiązanie, zawsze pamiętając, że dziś możemy nie mieć problemu ze spłatą zadłużenia, ale jutro nasza sytuacja może się zmienić - podkreśla Sadowski.
Ewa Podsiadły-Natorska dla Wirtualnej Polski