Ciężarna z dodatnim wynikiem na koronawirusa. "Ciążę rozwiązaliśmy cesarskim cięciem"
"Kiedy wy spokojnie sobie odpoczywacie my na świecie powitaliśmy małą Kornelkę" - zaczyna swój post ginekolog, Wojciech Falęcki. Zdradził, jak przebiegał poród. Praktycznie w ostatniej chwili pacjentce został wykonany test, bo od rana czuła się źle, miała duszności.
Dodatni wynik na koronawirusa stał się powodem do wykonania cesarskiego cięcia. Jak podaje lekarz, były również inne powody pilnego wskazania do zabiegu.
Poród pandemiczny
Wojciech Falęcki napisał na swoim profilu na Instagramie emocjonalny post. "Kiedy wy spokojnie sobie odpoczywacie my na świecie w nocy powitaliśmy małą Kornelkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że mama naszej małej gwiazdy posiada dodatni wynik testu na koronawirusa" – podał położnik.
Jak dodał, wszystko zaczęło się dość niewinnie. Pacjentka od rana czuła się źle, miała duszności, ale poza tym, żadnych objawów COVID-19. Medycy wykonali szybki test antygenowy, aby wykluczyć zakażenie. Niestety okazało się, że pacjentka jest chora.
"Potem poszło już kaskadowo. Zgodnie z wytycznymi. Na początku była jednak obserwacja i izolacja. W tym konkretnym przypadku ciążę rozwiązaliśmy cięciem cesarskim. Pierwszym takim w naszej Klinice. Sam koronawirus nie jest wskazaniem do ukończenia porodu drogą operacyjną. Jednak w tym przypadku były także inne, pozapołożnicze pilne wskazania do zabiegu" – wytłumaczył Wojciech Falęcki.
Napisał też, że gogle, w których pracował, przykleiły mu się do twarzy tak, że jak je zdejmował, miał wrażenie, że odrywa skórę od kości. "Tak, w trzech warstwach fartuchów zabezpieczających jest gorąco, a w podwójnych rękawiczkach "czucie" narzędzi chirurgicznych jest inne. Jednak to wszystko nieważne. Najważniejsze jest to, że zespół przy pl. Starynkiewicza dał radę. Jestem dumny, że mogę być jego częścią" – zakończył post lekarz Wojciech Falęcki.