Coraz więcej osób w gabinetach psychologów. "Zgłaszają się z nasileniem lęków"
- Zauważyliśmy zwiększone zapotrzebowanie na pomoc psychologiczno-terapeutyczną. Zgłaszają się osoby z nasileniem lęków związanych szczególnie z tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Obawiają się o siebie, o zdrowie swoich bliskich, o to, czy na pewno jesteśmy bezpieczni - mówi w rozmowie z WP Kobieta, Aleksandra Łukasik, psycholog z Centrum Rozwoju i Wsparcia Psychologicznego Mentali z Wrocławia. Zapytaliśmy, jak radzić sobie psychicznie z napływem dramatycznych wiadomości z Ukrainy.
04.03.2022 | aktual.: 04.03.2022 19:12
Marta Kosakowska, WP Kobieta: Czy państwa praca w ostatnim czasie się zmieniła?
Aleksandra Łukasik, psycholog: Podobnie jak w przypadku ogłoszenia pandemii dwa lata temu, nastąpiło znaczne zwiększenie liczby osób, u których zaczęły się pojawiać stany lękowe. Dotyczyły one przede wszystkim obaw o zdrowie swoje i najbliższych.
Zauważyliśmy w ostatnim okresie zwiększone zapotrzebowanie na pomoc psychologiczno-terapeutyczną. Zgłaszają się osoby z nasileniem lęków związanych szczególnie z tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Naturalnym przecież jest, że w tej sytuacji obawiają się o siebie, o swoje zdrowie, życie, o los najbliższych. Pytanie "czy na pewno jesteśmy bezpieczni?" pojawia się coraz częściej od naszych pacjentów. Ponieważ towarzyszą mu silne emocje, należy mieć pewność, że stan lękowy u tych osób, jest silny.
Odkąd pojawiła się niepokojąca informacja o tym, co dzieje się w Ukrainie, nasi klienci w czasie rozmów najczęściej sygnalizują obawy o to, co będzie dalej. Po trudnym etapie pandemii, teraz pojawiły się nowe wyzwania, chyba jeszcze trudniejsze i tragiczniejsze.
W związku z aktualną sytuacją, która była do tej pory niespotykana, utworzyliśmy bezpłatną formę pomocy, na którą można umówić się poprzez numer telefonu (535 58 58 58) oraz adres mailowy (kontakt@mentali.pl). Zapraszamy do kontaktu z nami chociażby tylko po to, żeby porozmawiać. W obecnym czasie najważniejsze jest, żebyśmy mówili o tym, jakie mamy obawy i emocje. Nie można zostać samemu z tymi problemami. Właśnie dla tych wszystkich, którzy widzą taką potrzebę, zorganizowaliśmy takie formy wsparcia.
To musi być szczególnie trudny czas dla osób, które mierzą się z przewlekłymi zaburzeniami lękowymi. Sytuacja na Ukrainie może nasilać te dolegliwości.
Oczywiście każda osoba, która zmaga się z tą trudnością, indywidualnie generuje obawy, które wzmagają lęki. Mogą to być wydarzenia polityczne, związane z pandemią, wojną lub inne, które generują wyższy lęk. Może to dotyczyć wszystkich, ale warto zwrócić uwagę na dzieci oraz osoby starsze, które mogą czuć się osamotnione w tych trudnych chwilach.
Czego dotyczą te problemy?
Głównie pojawia się obawa o życie, o to, że Polska zostanie zaatakowana, że będą ofiary, będzie cierpienie, trzeba będzie opuścić swój dom i rodzinę. Wiele osób ma znajomych, rodzinę za wschodnią granicą. Podejmują wyzwanie, aby ich sprowadzić do Polski.
Na szczęście wiele osób oprócz lęku, mówi też o tym, co może wnieść dobrego do tej trudnej sytuacji. Nasi podopieczni zauważają, jak Polacy pomagają i też czują potrzebę niesienia pomocy. Takie zaangażowanie może być pomocne również dla nich samych.
Czyli pomaganie, ten polski zryw narodowy, to może być dla nas też forma "terapii"?
Każda forma, która pomoże nam upuścić emocje, rozładować je, jest dobra. Dla jednego będzie to zaangażowanie, pomaganie, a dla drugiego chęć odcięcia się od mediów, wyjazdu na wieś. Jest to sprawa indywidualna, ale tak, pomaganie może być formą "terapii" dla nas samych.
Pojawiają się też głosy wielu osób, które mają wyrzuty sumienia, że robią za mało. Osobiście znam osobę, która jednego dnia pakowała paczki dla uchodźców, a drugiego wyszła ze znajomymi do restauracji, żeby się zrelaksować, co spowodowało u niej ogromne poczucie winy.
Warto się przyjrzeć, skąd takie uczucia się w nas biorą. Zastanówmy się, czy jest to tylko myśl w naszej głowie, że nie pomagamy, czy to jest fakt. Nie należy też ulegać presji "zbawiania kogoś na siłę". To jest piękny gest, ale należy szanować granice – innych, ale też swoje. Bo jeśli nie zadbamy o własne zdrowie i własny komfort, jak mamy pomóc innym?
Lepiej trochę się odciąć?
Większość mediów kreuje różne scenariusze rozwoju wojny na Ukrainie, czasem bardzo katastroficzne, co może generować duży lęk w naszej codzienności. Warto się zastanowić, czy śledzenie wszystkich doniesień z telewizji, portali i mediów społecznościowych, jest dla nas dobre. Czy my, jako osoby względnie wolne, nie bodźcujemy się za bardzo na to, co się dzieje? Myślę, że warto, abyśmy skupili się na tym, na co mamy realny wpływ. Można wpłacić pieniądze na zbiórkę, coś kupić. To na pewno jest potrzebne w zaspokojeniu podstawowych potrzeb.
Są osoby, które wykonują zawody uniemożliwiające odcięcie się od sytuacji, np. pogranicznicy, medycy, dziennikarze, organizatorzy zbiórek.
Przede wszystkim należy uważniej obserwować siebie, rozmawiać. Istnieją też różne techniki, które pomagają uporządkować emocje. Można na przykład sięgnąć po technikę "Co jest we mnie?". Polega ona na tym, by narysować na kartce wszystko, co czujemy. Później przyglądamy się temu, co narysowaliśmy - z bliska, z daleka, do góry nogami. To ma nam pomóc uświadomić sobie, że na każdy problem można spojrzeć z różnych perspektyw.
Inną przydatną techniką, jest technika "bezpiecznego miejsca". Ona zajmuje zaledwie dwie, trzy minuty i może pomóc. Polega na przywołaniu w pamięci wymarzonego miejsca – znanego lub wyobrażonego. Mając ten obraz w głowie, skupiamy się kolejno: na kolorach, dźwiękach, zapachach, smakach, fakturach etc. Zakończmy to ćwiczenie z poczuciem, że zawsze możemy się przenieść do tego bezpiecznego miejsca, kiedy będziemy tego potrzebować i poczuć ten spokój, to bezpieczeństwo.
Najważniejsze jest to, żeby odwrócić uwagę. Można to zrobić też innym sposobem, na przykład będąc w tramwaju, policzyć osoby, które mają czapkę, w biurze - policzyć niebieskie długopisy. Inna metoda to odejmowanie 7. Zaczynamy od 100 i odejmujemy.
A co z dziećmi? One są świadkami sytuacji, której nie rozumieją.
Uważam, że warto, a nawet trzeba porozmawiać z dziećmi. Oczywiście powinno się użyć dostosowanego do ich wieku języka. Nie powinno się ukrywać przed nimi sytuacji, bo dziecko widzi, że coś niedobrego się dzieje, że rodzice są niespokojni. Często chcemy ochronić nasze pociechy przed zagrożeniem płynącym z zewnątrz. Jednak dzieci są bardzo spostrzegawcze. Mogą zauważyć nasze zmienione zachowanie, napięcie. Gdy odpowiadamy im, że wszystko jest w porządku, a zauważają one coś innego, ich wyobraźnia potrafi wykreować różne scenariusze.
Spokojną, szczerą rozmową powinno się przekazać dziecku najważniejsze wiadomości. Każdy rodzic wie, jak najlepiej dostosować ten komunikat do własnego dziecka. Na stronach internetowych, również naszej, są dostępne różne wskazówki, jak to odpowiedzialnie zrobić, by dziecku nie wyrządzić krzywdy. Warto również, np. opowiadać bajki ze scenariuszem, który został oparty na bieżących wydarzeniach.
Wiele osób zdecydowało się na przyjęcie uchodźców z Ukrainy pod swój dach. Uchodźcy to często osoby straumatyzowane. Jak z nimi rozmawiać, jak im pomóc?
Warto zastanowić się, czy mamy siłę i kompetencje do tak trudnych rozmów. Powstało wiele stron internetowych, infolinii, również w języku ukraińskim. Dlatego jeśli przyjęliśmy taką osobę, która przejawia zachowania, które mogą budzić nasz niepokój, warto wówczas zadzwonić do fachowców i po prostu się zapytać, jak rozmawiać, jak postępować w takich sytuacjach.
Nasze centrum również oferuje taką pomoc. Warto zadbać nie tylko o naszych gości, ale również o siebie. Bo przyjęcie takich osób pod swój dach, dla nas też może być bardzo trudne. Warto przyjrzeć się sobie, naszym emocjom, naszym myślom. Mogą się pojawiać objawy takie jak ból brzucha, ból głowy, zmęczenie, problemy ze snem, nadpotliwość. To ciało sygnalizuje nam, że przeżywamy silne emocje, duże napięcie. Nadmierny, długotrwały stres, który temu towarzyszy, może być czynnikiem bardzo destrukcyjnym w naszym funkcjonowaniu
Ostatnie pandemiczne lata spowodowały, że dość mocno podupadliśmy na zdrowiu psychicznym. Czy jesteśmy gotowi na kolejne wyzwania?
Na pewno bardzo to nas wpłynęło, ale też zwiększyło świadomość w tym obszarze. Przychodzą do nas osoby, które do tej pory się, np. wstydziły pójść do psychologa, a dzięki temu, że zaczęło się o tym w mediach mówić, zdecydowały się sięgnąć po pomoc.
Nie mamy wpływu na to, co się dzieje na świecie, ale – my jako Polacy – pokazaliśmy, że mamy siłę, odwagę, zaangażowanie i empatię, żeby zmierzyć się z nowym wzywaniem. To też nam pomaga przetrwać ten trudny czas. Pamiętajmy, że mogą się pojawiać niekontrolowane zachowania, czy emocje dlatego warto mieć wyrozumiałość zarówno dla siebie, jak i dla naszych bliskich. Pamiętajmy też, że większość naszych obaw dotyczy rzeczy, które raczej nigdy się nie wydarzą.
Wiele osób robi ogromne zakupy, tankuje na zapas, wypłaca pieniądze z banku, choć to zupełnie nieuzasadnione.
Tak, ale jeżeli to komuś daje komfort psychiczny, należy to zrozumieć. To może niektórym osobom pomóc radzić sobie z lękiem. One robiąc te zakupy, czują, że zabezpieczają się na wypadek niespodziewanych sytuacji. Pozwala im to poczuć spokój. Dopóki ich zachowanie nie krzywdzi innych, nie ma w tym niczego złego.
To równie ważne, co inne formy dbania o siebie: rozmowa z drugim człowiekiem, dobre jedzenie czy sen. W przypadku objawów, które pojawiły się nagle, warto też zwrócić uwagę na suplementację witamin B12 i D3, a także zrobić sobie badania pod kątem niedoczynności tarczycy. Pamiętajmy o tym, że czasem wypowiedzenie na głos swoich obaw, niepewności do kogoś bliskiego, czy do specjalisty, pozwala nam poczuć się lepiej, a przede wszystkim bezpieczniej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl