Córka ministra Tobiszewskiego odpowiada. "Jest mi niezmiernie przykro i odczuwam głęboki ból"
"Proszę nie robić ze mnie rozkapryszonej młodej kobiety, żyjącej ponad stan (...) Dopiero staruje w życiu, a ze względu na fakt, że dopiero będę zaczynać życie zawodowe, nie mogę pozwolić sobie na kłamstwa pod moim adresem" – pisze 22 letnia córka wiceministra Grzegorza Tobiszewskiego.
25.03.2019 11:04
Ostatnio głośno było o córce wiceministra energii Grzegorza Tobiszewskiego. "Super Express" ujawnił, że 22-latka zażądała od ojca alimentów. Chciała dostawać miesięcznie 2,5 tys. złotych. Dziewczyna wyliczyła swoje miesięczne koszty utrzymania na 5 tys. złotych. Twierdziła, że "mieszka sama w mieszkaniu stanowiącym jej własność" oraz "jest studentką rzetelnie wywiązującą się ze swoich obowiązków". Jak podawał "Super Express" córka Tobiszewskiego miesięcznie wydawała na ubrania 300 złotych, na kosmetyki 150 złotych, na fryzjera 50 złotych oraz na dojazdy samochodem na uczelnię 500 złotych. Córka wiceministra potrzebowała pieniędzy również na wizyty lekarskie.
Minister Tobiszowski w rozmowie z dziennikiem był zdziwiony roszczeniami córki. Poinformował, że przelewa jej co miesiąc 1 tys. zł, zapewnił jednak, że będzie płacił również alimenty. "Oczywiście, że będę płacił. Już to zadeklarowałem córce. Kocham ją. To moje jedyne dziecko i zrobię dla niej wszystko. Ale forma, w jakiej to zrobiła, niezwykle mnie boli" – powiedział.
Głos zabrała również córka wiceministra. Monika Tobiszowska w swoim oświadczeniu zaprzeczyła, jakoby ojciec przelewał jej co miesiąc 1 tys. zł. Podkreśla, że każdego miesiąca wypraszała pieniądze i ponaglała SMS-ami tatę.
W 2017 roku łącznie otrzymałam 4 200zł : 12 miesięcy = 350zł na miesiąc. W 2018 roku po monitach SMS-owych otrzymałam łącznie 10 900zł : 12 miesięcy = 908,33zł miesięcznie. W styczniu 2019 roku otrzymałam 800zł, w lutym (w ramach prezentu urodzinowego) 200zł, a w marcu, po interwencji u mecenasa mojej mamy, 2000zł" – wylicza Tobiszowska.
Córka wiceministra twierdzi, że nie uważa, aby kwota, o którą wnioskuje, przekraczała możliwości finansowe jej ojca. Podkreśla również, że mimo iż studiuje na dwóch kierunkach, to rozpoczęła także pracę w szkole językowej, aby mieć na drobne wydatki. Nie widzi nic złego w tym, że jak większość osób w jej wieku "lubi mieć zadbane paznokcie i cerę". Dziewczyna ma również pretensję do "Super Expressu", który nagłośnił sprawę. Uważa, że dziennik przedstawił ją jako rozkapryszoną młodą kobietę żyjącą ponad stan.
"Chcę poinformować wszystkich czytelników, że jest mi niezmiernie przykro i odczuwam głęboki ból z faktu, iż muszę upubliczniać sprawy, które wydawały mi się, że powinny zostać w rodzinie. Nigdy nie spodziewałabym się, że ojciec, przez którego musiałam się wyprowadzić z domu, bo nie dało się już wytrzymać, zrobi coś takiego. Obraz kupowany w telewizji i w gazecie pod szyldem wartości i zasad moralnych to tylko fikcja" – pisze 22-latka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl