Jej serce stanęło cztery razy. Wyjawił, czego już nie może robić

Pod koniec ubiegłego sezonu na oczach kibiców rozegrał się dramat w rodzinie Dawida Kubackiego. W najnowszym wywiadzie skoczek opowiedział o tym, jak wyglądał dzień, w którym jego żona Marta trafiła do szpitala oraz jak teraz wygląda ich życie.

Nowe informacje o stanie zdrowia Marty KubackiejDawid Kubacki i jego żona Marta mają za sobą trudne chwile
Źródło zdjęć: © Instagram | dawid.kubacki.official

Końcówkę poprzedniego sezonu w skokach narciarskich Dawid Kubacki zamiast na zawodach, spędził w szpitalu, u boku walczącej o życie żony - Marty. W wywiadach niejednokrotnie przyznawał, że sport zszedł wtedy na drugi plan i nie do końca było jasne, czy kiedykolwiek wróci do treningów.

W najnowszym wywiadzie dla serwisu Sport Dawid Kubacki wrócił wspomnieniami do dramatycznych wydarzeń sprzed roku. Opowiedział też, jak obecnie wygląda życie jego rodziny i zdradził kilka anegdot dotyczących swoich dzieci.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dawid Kubacki podsumował nieudany sezon skoczków. "Były błędy po stronie zawodników i sztabu"

Kubacki o chorobie żony. Wspomina dramatyczne chwile

W trakcie turnieju Raw Air Dawid Kubacki otrzymał informację, że jego żona trafiła do szpitala po tym, jak jej serce nagle się zatrzymało. Skoczek przerwał zawody i najszybciej, jak się dało, wrócił do Polski. Dopiero po kilku miesiącach na światło dzienne zaczęły wychodzić szczegóły tych dramatycznych wydarzeń.

Szczęśliwie, gdy serce Marty Kubackiej zatrzymało się po raz pierwszy, w ich domu byli wujkowie, którzy od razu przystąpili do akcji ratunkowej. Jak wyznał skoczek - sytuacja mogła jednak wyglądać zupełnie inaczej.

- Góra tak chciała. Tamtego dnia z Martą i dziećmi miała być moja mama, ale wujkowie dali znać, że oni przyjadą, bo tak im się wszystko poukładało, że mają czas, żeby Martę i dziewczynki odwiedzić. Serce Marty stanęło o godzinie 9.05, a gdyby w naszym domu byli wtedy nie wujkowie, tylko mama, to mama poszłaby na mszę o godzinie dziewiątej, wróciłaby dopiero po godzinie i wiadomo co by było - powiedział w rozmowie z serwisem Sport.

Skoczek otrzymał wiadomość i wraz ze sztabem od razu zaczął organizować powrót do kraju. - Najpierw dostałem informację, że serce Marty stanęło, ale że przewieziono ją do szpitala i chociaż jest nieprzytomna, to akcję serca przywrócono. Te następne krytyczne momenty, te kolejne zatrzymania, były już wtedy, gdy byłem na miejscu. Ale podróż i jeszcze wcześniej czekanie na nią to było coś okropnego. To najgorsze godziny, jakie przeżyłem - wspominał.

Przyznał, że nie udało mu się zdążyć na pierwszy samolot i przez kilka godzin czekał na kolejny w hotelu. - W hotelu co pięć minut kursowałem z pokoju na stołówkę po kawę. Na pewno wypiłem jej kilka litrów. Naprawdę nikomu nie życzę, żeby przeżywał coś takiego i bardzo się cieszę, że to wszystko się tak dobrze skończyło - podkreślił.

Codzienność rodziny

Dawid Kubacki podkreślił, że wraz z żoną otrzymali wiele wsparcia, nie tylko od rodziny, ale i związku narciarskiego, który zaoferował rodzinie opłacenie opiekunki dla dzieci. Finalnie dziewczynkami zajęli się bliscy. - Bardzo dobrze, bo dla dzieci to też była bardzo trudna sytuacja, a byłaby jeszcze o wiele trudniejsza, gdyby opiekował się nimi ktoś obcy. Dzięki pomocy najbliższych ja wiedziałem, że dzieci są zaopiekowane i mogłem się zająć żoną i wszystkim, co się działo w szpitalu - mówił skoczek.

Kubaccy starają się żyć normalnie, Marta ma jednak pewne ograniczenia związane z życiem z rozrusznikiem serca. Kubacki żartował, że jedną z rzeczy, której jego żona nie może robić jest... spawanie:

- To jest taki nasz żart, który pojawił się już chwilę po tym dramatycznym czasie, jeszcze w szpitalu. Wtedy lekarze, mówiąc, czego Marta nie może, wymienili spawanie, więc my, śmiejąc się, odpowiedzieliśmy, że kurczę, szkoda, bo dopiero co wykupiła sobie kurs spawacza!

Zaznaczył, że żona musi trzymać się z daleka od urządzeń elektromagnetycznych, a poza tym ma żyć normalnie. - I tak żyjemy. Oczywiste jest, że co jakiś czas Marta jeździ na badania kontrolne. I tak już będzie zawsze. Ale to naprawdę żaden problem - podkreślił.

Skoczek zdradził też, że jego starsza, trzyletnia córka już od jakiegoś czasu rozpoznaje go w telewizji i prosi mamę, by ją wołała, gdy na belce pojawi się tata. Podzielił się też zabawną sytuacją, gdy sam postanowił pooglądać powtórkę jakiegoś konkursu w domu.

- Zuzka przyszła i nagle, gdy był pokazywany mój skok, popatrzyła na mnie i zdziwiona zapytała: "Tata, a dlaczego ty jesteś w telewizorze, jak przecież jesteś tu w domu?!". Śmieję się, bo to są świetne chwile, bardzo miłe! - relacjonował.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazała się w kowbojkach XXL. Trudno o modniejszy model
Pokazała się w kowbojkach XXL. Trudno o modniejszy model
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Otwarcie mówił o zdradach. Była z nim do samego końca
Otwarcie mówił o zdradach. Była z nim do samego końca
Częsty błąd pod prysznicem. Lekarz ostrzega
Częsty błąd pod prysznicem. Lekarz ostrzega
Kluczowy zabieg we wrześniu. "Póki gleba jest jeszcze nagrzana"
Kluczowy zabieg we wrześniu. "Póki gleba jest jeszcze nagrzana"
Wielu nie wie, że to grzech. Nawet po ślubie kościelnym
Wielu nie wie, że to grzech. Nawet po ślubie kościelnym
Nie ma wyrzutów sumienia. "To ich wina, bo mnie namówili"
Nie ma wyrzutów sumienia. "To ich wina, bo mnie namówili"
Widzisz "bąble" na panelach? Przyłóż, a w mig znikną
Widzisz "bąble" na panelach? Przyłóż, a w mig znikną
"Wybrano" Miss Białorusi. Kontrowersyjne napisy na koszulkach
"Wybrano" Miss Białorusi. Kontrowersyjne napisy na koszulkach