Jej serce stanęło cztery razy. Wyjawił, czego już nie może robić

Jej serce stanęło cztery razy. Wyjawił, czego już nie może robić

Dawid Kubacki i jego żona Marta mają za sobą trudne chwile
Dawid Kubacki i jego żona Marta mają za sobą trudne chwile
Źródło zdjęć: © Instagram | dawid.kubacki.official
21.01.2024 10:04, aktualizacja: 21.01.2024 12:00

Pod koniec ubiegłego sezonu na oczach kibiców rozegrał się dramat w rodzinie Dawida Kubackiego. W najnowszym wywiadzie skoczek opowiedział o tym, jak wyglądał dzień, w którym jego żona Marta trafiła do szpitala oraz jak teraz wygląda ich życie.

Końcówkę poprzedniego sezonu w skokach narciarskich Dawid Kubacki zamiast na zawodach, spędził w szpitalu, u boku walczącej o życie żony - Marty. W wywiadach niejednokrotnie przyznawał, że sport zszedł wtedy na drugi plan i nie do końca było jasne, czy kiedykolwiek wróci do treningów.

W najnowszym wywiadzie dla serwisu Sport Dawid Kubacki wrócił wspomnieniami do dramatycznych wydarzeń sprzed roku. Opowiedział też, jak obecnie wygląda życie jego rodziny i zdradził kilka anegdot dotyczących swoich dzieci.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kubacki o chorobie żony. Wspomina dramatyczne chwile

W trakcie turnieju Raw Air Dawid Kubacki otrzymał informację, że jego żona trafiła do szpitala po tym, jak jej serce nagle się zatrzymało. Skoczek przerwał zawody i najszybciej, jak się dało, wrócił do Polski. Dopiero po kilku miesiącach na światło dzienne zaczęły wychodzić szczegóły tych dramatycznych wydarzeń.

Szczęśliwie, gdy serce Marty Kubackiej zatrzymało się po raz pierwszy, w ich domu byli wujkowie, którzy od razu przystąpili do akcji ratunkowej. Jak wyznał skoczek - sytuacja mogła jednak wyglądać zupełnie inaczej.

- Góra tak chciała. Tamtego dnia z Martą i dziećmi miała być moja mama, ale wujkowie dali znać, że oni przyjadą, bo tak im się wszystko poukładało, że mają czas, żeby Martę i dziewczynki odwiedzić. Serce Marty stanęło o godzinie 9.05, a gdyby w naszym domu byli wtedy nie wujkowie, tylko mama, to mama poszłaby na mszę o godzinie dziewiątej, wróciłaby dopiero po godzinie i wiadomo co by było - powiedział w rozmowie z serwisem Sport.

Skoczek otrzymał wiadomość i wraz ze sztabem od razu zaczął organizować powrót do kraju. - Najpierw dostałem informację, że serce Marty stanęło, ale że przewieziono ją do szpitala i chociaż jest nieprzytomna, to akcję serca przywrócono. Te następne krytyczne momenty, te kolejne zatrzymania, były już wtedy, gdy byłem na miejscu. Ale podróż i jeszcze wcześniej czekanie na nią to było coś okropnego. To najgorsze godziny, jakie przeżyłem - wspominał.

Przyznał, że nie udało mu się zdążyć na pierwszy samolot i przez kilka godzin czekał na kolejny w hotelu. - W hotelu co pięć minut kursowałem z pokoju na stołówkę po kawę. Na pewno wypiłem jej kilka litrów. Naprawdę nikomu nie życzę, żeby przeżywał coś takiego i bardzo się cieszę, że to wszystko się tak dobrze skończyło - podkreślił.

Codzienność rodziny

Dawid Kubacki podkreślił, że wraz z żoną otrzymali wiele wsparcia, nie tylko od rodziny, ale i związku narciarskiego, który zaoferował rodzinie opłacenie opiekunki dla dzieci. Finalnie dziewczynkami zajęli się bliscy. - Bardzo dobrze, bo dla dzieci to też była bardzo trudna sytuacja, a byłaby jeszcze o wiele trudniejsza, gdyby opiekował się nimi ktoś obcy. Dzięki pomocy najbliższych ja wiedziałem, że dzieci są zaopiekowane i mogłem się zająć żoną i wszystkim, co się działo w szpitalu - mówił skoczek.

Kubaccy starają się żyć normalnie, Marta ma jednak pewne ograniczenia związane z życiem z rozrusznikiem serca. Kubacki żartował, że jedną z rzeczy, której jego żona nie może robić jest... spawanie:

- To jest taki nasz żart, który pojawił się już chwilę po tym dramatycznym czasie, jeszcze w szpitalu. Wtedy lekarze, mówiąc, czego Marta nie może, wymienili spawanie, więc my, śmiejąc się, odpowiedzieliśmy, że kurczę, szkoda, bo dopiero co wykupiła sobie kurs spawacza!

Zaznaczył, że żona musi trzymać się z daleka od urządzeń elektromagnetycznych, a poza tym ma żyć normalnie. - I tak żyjemy. Oczywiste jest, że co jakiś czas Marta jeździ na badania kontrolne. I tak już będzie zawsze. Ale to naprawdę żaden problem - podkreślił.

Skoczek zdradził też, że jego starsza, trzyletnia córka już od jakiegoś czasu rozpoznaje go w telewizji i prosi mamę, by ją wołała, gdy na belce pojawi się tata. Podzielił się też zabawną sytuacją, gdy sam postanowił pooglądać powtórkę jakiegoś konkursu w domu.

- Zuzka przyszła i nagle, gdy był pokazywany mój skok, popatrzyła na mnie i zdziwiona zapytała: "Tata, a dlaczego ty jesteś w telewizorze, jak przecież jesteś tu w domu?!". Śmieję się, bo to są świetne chwile, bardzo miłe! - relacjonował.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta