Blisko ludziDlaczego Polacy tyle piją?

Dlaczego Polacy tyle piją?

Dlaczego Polacy tyle piją?
Źródło zdjęć: © sxc.hu
07.10.2008 14:16, aktualizacja: 27.06.2010 22:24

Bez względu na to, gdzie jesteśmy, różnym okazjom towarzyszy alkohol. Ludzie mają barki pełne wysokoprocentowych napojów, jedni trzymają kilka butelek na wypadek gdyby pojawili się goście, jeszcze inni zawsze mają piwo w lodówce.

Bez względu na to, gdzie jesteśmy, różnym okazjom towarzyszy alkohol. Ludzie mają barki pełne wysokoprocentowych napojów, jedni trzymają kilka butelek na wypadek gdyby pojawili się goście, jeszcze inni zawsze mają piwo w lodówce. Więc aż ciśnie się na usta pytanie – dlaczego właściwie pijemy alkohol?

Wiemy, jaki jest szkodliwy i do czego może prowadzić jego nadużywanie, a mimo to nie potrafimy go sobie odmówić. Co prawda, na ciężkim kacu zdarza nam się składać solenne obietnice typu "już nigdy nie wezmę wódki do ust", ale później nasza pamięć okazuje się bardzo krótka.

Po pierwsze, pijemy bo alkohol ułatwia zbliżenie. Nic tak nie przełamuje lodów, jak wspólne wypicie kilku głębszych. To przecież doskonała okazja do przejścia na „Ty” – wystarczy tylko razem wychylić „brudzia”. Ileż przyjaźni zawiązało się w pubach, ileż związków miało swój początek w pijackim amoku. Po alkoholu czujemy się swobodnie. Może to niestety oznaczać, że mamy kłopoty z bliskością. Nie potrafimy otworzyć się przed ludźmi, kiedy jesteśmy trzeźwi z obawy, że wydamy się im nieinteresujący. Będąc "pod wpływem" nie oceniamy innych tak surowo i mamy świadomość, że działa to także w drugą stronę.

Po alkoholu stajemy się bardziej bezpośredni, rozwiązują się nam języki. Zaczynamy tracić nad sobą kontrolę, a tego właśnie czasami bardzo nam trzeba. Bywa, że nie potrafimy zdobyć się na szczerą rozmowę, brakuje nam odwagi, by komuś coś powiedzieć, a po alkoholu wszystko wydaje się o wiele prostsze. Pijemy, bo na trzeźwo boimy się stawić czoła naszym demonom.

Alkohol pozwala się zrelaksować i zapomnieć na chwilę o troskach dnia codziennego. Żyjemy w ogromnym stresie, musimy myśleć o ratach za pralkę, kredycie mieszkaniowym, pracy i upierdliwym szefie, czy wizycie teściów. Na co dzień jesteśmy rozsądni, więc od święta mamy ochotę na chwileczkę zapomnienia. Beztroska kojarzy się nam z czasami młodości, kiedy nie myśleliśmy jeszcze o pralce i teściach. Chcemy znów jej zasmakować, a cóż lepiej niż alkohol pomaga zapomnieć o zmartwieniach?

To najkrótsza droga do alkoholizmu. Jeśli przyzwyczaimy się do tego, że dzięki butelce wina nasze problemy znikają, w niedługim czasie będziemy uczęszczać na spotkania AA. Tym bardziej, że nierozwiązane problemy zwykle powodują powstawanie kolejnych. Czyli trzeba pić więcej i częściej, bo nasza życiowa sytuacja bardzo się komplikuje.

Często pijemy "pod presją". Wszyscy piją, więc jeśli my się wyłamiemy, czeka nas nieudany wieczór. Wiadomo przecież, że po opróżnieniu kilkunastu butelek całe towarzystwo świetnie się bawi, z wyjątkiem osoby, która podczas tych długich godzin raczyła się tylko sokiem. Lepiej w ogóle nie iść na imprezę, niż iść i nie pić. Tym bardziej, że na wieść, że nie pijemy, wszyscy będą próbowali nas przekonać, że jesteśmy w błędzie. Możemy spodziewać się nawet, że usłyszymy, że jesteśmy źle wychowani, skoro nie chcemy wypić za zdrowie gospodarzy. Wciąż trudno nam zrozumieć, że ktoś może być niepijący.
Taka presja jest bardzo silna zwłaszcza w przypadku nastolatków. Tych którzy nie mają ochoty poddać się rozluźniającemu działaniu procentów, czeka śmierć towarzyska. Nikt nie będzie zadawał się ze sztywniakiem, który nie umie się bawić.

W Polsce kultura picia ma bardzo długą tradycję. No dobrze, słowo „kultura” jest w tym przypadku nieco chybione. Nie mniej, w naszym kraju pije się od wieków i alkohol jest częścią naszych kulinarnych zwyczajów. Co prawda w naszych monopolowych można kupić obecnie alkohole z całego świata, nie mniej najpopularniejsze są u nas wciąż piwo i wódka. Jeśli widzimy na stole kiszone ogórki, kiełbaskę i śledzika, wiemy, że za chwilę pojawi się czysta. Picie i zakąszanie to niemal nasza narodowa tradycja.

Niektórzy lubią też smak alkoholu. Zimne piwo w gorące letnie popołudnie, herbata z wiśniówką w zimowy wieczór czy kolorowy drink na imprezie smakują najlepiej na świecie. Jedni preferują wytrawne trunki, inni są fanami chmielowej goryczki, jeszcze inni nad wszystko przedkładają słodkie, owocowe koktajle. Dla każdego coś miłego.

Często pijemy też z przyzwyczajenia. Jedni wypijają hektolitry pepsi, inni nie wyobrażają sobie kolacji bez kieliszka wina.
Przyczyn picia alkoholu może być wiele. Jednym ze sposobów na zrobienie sobie krzywdy jest upicie się do nieprzytomności na pusty żołądek, zwłaszcza różnymi alkoholami, przy jednoczesnym wypaleniu dużej ilości papierosów. Kac-morderca jest wtedy gwarantowany.