Dlaczego pozycja siedząca tak szkodzi naszemu zdrowiu?
Wykonywanie zawodu, który wymaga od nas pozostawania w pozycji siedzącej 8-9 godzin dziennie przez pięć dni w tygodniu, z punktu widzenia organizmu jest bardzo niezdrowym zajęciem. Ciało człowieka, z natury stworzone do ruchu i aktywności, zostaje na długi czas unieruchomione i usztywnione. Czy jesteśmy skazani na ból?
18.09.2014 | aktual.: 19.09.2014 09:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wykonywanie zawodu, który wymaga od nas pozostawania w pozycji siedzącej 8-9 godzin dziennie przez pięć dni w tygodniu, z punktu widzenia organizmu jest bardzo niezdrowym zajęciem. Ciało człowieka, z natury stworzone do ruchu i aktywności, zostaje na długi czas unieruchomione i usztywnione. Czy jesteśmy skazani na ból?
Siedzenie wydaje się jedną z najwygodniejszych pozycji, uważaną za wygodniejszą np. od stania. Rzeczywiście, siedząc dajemy odpocząć mięśniom, obciążamy niestety mocno układ kostny. W pozycji siedzącej najbardziej obciążamy część lędźwiową kręgosłupa (na krążek międzykręgowy, który znajduje się między trzecim i czwartym kręgiem lędźwiowym wywierany jest wówczas nacisk rzędu 140 kilogramów!), ale cierpią też okolice karku i barków – na te dwie ostatnie dolegliwości uskarżają się najczęściej osoby pracujące z komputerem.
Pierwsze przykurcze i usztywnienia
Pozycja, jaką wymusza na nas komputer jest jeszcze bardziej szkodliwa, niż „zwykłe” siedzenie z prostymi plecami. Aby odczytać tekst wyświetlający się na monitorze, przesuwamy zwykle ciężar ciała do przodu i napinamy mięśnie karku, co powoduje dodatkowe usztywnienie. W ręce, która obsługuje myszkę, już po godzinie pracy możemy odczuwać mrowienie lub uczucie chłodu – pierwsze sygnały, że dłoń jest niedokrwiona.
Stres i napięcie związane z wykonywaniem pracy także robią swoje – podczas napięcia umysłowego i lekkiego zdenerwowania spinamy zwykle pewne partie mięśni – np. mięśnie ramion i karku – stąd też po całym dniu pracy odczuwamy ból w tamtych rejonach. Sprawę komplikuje fakt, że siedząc możemy pozostawać w tej samej pozycji bardzo długi czas, nie zdając sobie z tego sprawy, choć w innej pozycji, np. stojącej, musielibyśmy się poruszyć po upływie krótszego czasu, aby dać odpocząć mięśniom.
Ponieważ większość z nas ma zwyczaj przybierania zwykle tej samej pozy podczas siedzenia, skutkuje to obciążaniem ciągle tych samych partii kręgosłupa oraz tych samych mięśni, tak że po kilku godzinach pracy zaczynamy odczuwać pierwsze przykurcze, usztywnienia i ból, który przeważnie manifestuje się w tym samym miejscu.
Ból jest niestety oznaką, że z naszym ciałem dzieje się coś niedobrego. Co jednak niedobrego może się dziać, jeśli ciało pozostaje ułożone dość wygodnie na fotelu i nie musi się „męczyć” ruchem? Tym złem jest właśnie bezruch. Nasz organizm nie został stworzony do siedzenia, lecz do przemieszczania się: chodzenia, biegu, pływania.
Człowiek prehistoryczny zapewne nie miał problemów z kręgosłupem, ponieważ znajdował się w ciągłym ruchu i przysiadał lub kładł się tylko po to, aby odpocząć. My, ludzie pracujący w biurach, zachowujemy się odwrotnie: nasze ciało pozostaje uśpione i zastygłe w jednej pozycji przez długie godziny i porusza się tylko w krótkich przerwach pomiędzy długimi okresami stagnacji.
Czy jesteśmy skazane na ból?
Wobec faktu, że nasza praca zmusza nas do wielogodzinnego siedzenia, musimy zadać sobie pytanie: czy na skutek wykonywanego zawodu jesteśmy skazane na ból i zwyrodnienia kręgosłupa? Odpowiedź brzmi: pomimo podwyższonego ryzyka wystąpienia problemów z kręgosłupem, mamy jednak duży wpływ na nasze samopoczucie.
Ból oraz inne dolegliwości związane z wykonywaniem siedzącego zawodu możemy odsunąć lub zminimalizować (jeśli już występuje), zachowując kilka zasad higieny życia. Pierwszą rzeczą jest wprowadzenie do stałego repertuaru dnia ćwiczeń fizycznych. Ideałem, z punktu widzenia zdrowia, byłoby oczywiście zrekompensowanie wszystkich tych godzin spędzonych za biurkiem przez ruch, niestety nie jest to możliwe – doba ma tylko 24 godziny. Starajmy się jednak każdą wolną chwilę poświęcać na ćwiczenia fizyczne.
Co robić?
Poranna gimnastyka, następnie pokonywanie jak największych dystansów piechotą (jeśli mieszkasz w promieniu 3 km od biura, ideałem byłoby chodzić do pracy pieszo), rezygnacja z przemieszczania się windą pomiędzy piętrami biura, a po pracy, zamiast siedzenia przed telewizorem, wypad na rower, spacer lub wizyta w klubie sportowym. Wydaje się to radą bardzo oczywistą, niestety większość z nas nie stosuje się do tych zaleceń. Odpowiedniej dawki ruchu nie zastąpi ani najlepszy model fotela biurowego, który respektuje naturalną postawę ciała, ani dobrej jakości materac do spania (choć bezsprzecznie te dwie rzeczy też są bardzo ważne, jeśli chcemy uniknąć bólu pleców). Warto także przyjrzeć się swojemu stanowisku pracy w biurze – czasem małe zmiany mogą przynieść nam duży pożytek.
Sprawdź, czy monitor znajduje się na wysokości twojego wzroku (jeśli jest niżej, prawdopodobnie będziesz miała tendencję do garbienia się przy pracy). Na roboczym komputerze ustaw większą czcionkę, abyś nie musiała napinać karku w celu rozszyfrowania pisma. Od czasu do czasu reguluj wysokość fotela – ustawiaj je raz wyżej, a raz niżej, dzięki czemu twoje ciało będzie zmuszone do zmian pozycji (nie należy z tym jednak przesadzać i nigdy nie ustawiać fotela w taki sposób, aby ciało musiało specjalnie się „naginać”). Drukarkę, faks i kserokopiarkę umieść w najdalszym kącie pokoju, tak, abyś podczas ich obsługi była zmuszona do wstania z fotela.
Nie próbuj się też na siłę prostować – choć na zajęciach z bhp uczono nas, że pozycja siedząca z prostymi plecami i stopami równo opartymi na podłodze jest najmniej obciążająca, nie oznacza to jeszcze, że zdrowo jest pozostawać w niej bez ruchu przez wiele godzin. Zmieniaj położenie ciała, kiedy tylko jest ku temu sposobność.
Co 1-2 godziny wykonuj obowiązkową przerwę na kilka ćwiczeń: wstań, poruszaj głową, ramionami, nogami. Nawet, jeśli wydaje ci się, że twój harmonogram pracy jest tak napięty, że nie masz ani chwili na wytchnienie, rób przerwy – sama zobaczysz, że te małe chwile odpoczynku nie odbiorą ci wiele cennego czasu, zaś lepiej się czując, będziesz pracować o wiele bardziej efektywnie. Na podst. Psychologies.com/Anna Loska/(gabi), kobieta.wp.pl