Długie karmienie piersią: inwestycja w zdrowie mamy i dziecka czy zboczenie?
Gdy Agnieszka była w ciąży wszyscy pytali, czy będzie karmić piersią. Jednogłośnie uznano, że to absolutna powinność młodej mamy. Dziś, gdy Zosia ma dwa lata, znowu nie dają jej spokoju. Mąż i teściowa męczą ją, by w końcu przestała to robić. "Laktoterror" to jeden z największych problemów macierzyństwa.
Karmienie wyłącznie piersią jest najodpowiedniejszym sposobem żywienia niemowląt przez pierwsze sześć miesięcy ich życia. Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje, aby maluchy karmić przynajmniej dwa lata (ale już nie wyłącznie piersią). I nie podaje górnej granicy wieku.
Te same wytyczne ma polskie Ministerstwo Zdrowia. I choć coraz więcej wiemy o właściwościach kobiecego mleka (płynne złoto, nie ma co ukrywać) i rozumiemy, że karmienie piersią w miejscach publicznych nie jest "szczuciem cycem", nie potrafimy zaakceptować widoku kobiety karmiącej dziecko, które chodzi czy mówi. Przykład? Historia naszej czytelniczki Agnieszki, mamy Zosi, która napisała do nas list.
Przetnij pępowinę i zabierz pierś
"Zosia urodziła się w listopadzie 2017 roku i co najmniej od roku słyszę: to ty jeszcze karmisz dziecko?". Dalej Agnieszka pisze, że jej partner i teściowa naciskają, by zakończyła swoją "mleczną drogę". Facet argumentuje, że córeczka jest zestresowana, gdy mama wychodzi, a on nie może jej nakarmić. Teściowa twierdzi, że Agnieszka jest zmęczona i blada, i powinna odciąć pępowinę. A co na to mama Zosi?
"Czy jest łatwo? Nie jest. Zosia budzi się w nocy po kilka razy, jak ma kryzys nawet kilkanaście. Mam wrażenie, że wtedy je non stop. Bardzo trudno mi wyjść z domu na dłużej niż kilka godzin. Każdy wieczór jest jej, bo bez piersi nie umie usnąć, jeśli się przewróci, też tylko przystawienie do piersi ją uspokaja. Czy marzę o tym, żeby się wyspać? Bardzo. Czy chciałabym mieć więcej wolności? Bardzo. Czy chcę odstawić Zosię? Nie chcę. I męczą mnie wszyscy, którzy mnie do tego zmuszają.
Karmię Zosię, bo chcę, bo wiem, jakie to ważne, bo mam z tego przyjemność. Myślę, że to jest wyjątkowy czas w naszym życiu i że dzięki temu zbudujemy szczególną więź. Ale powoli wpadam w paranoję, przestaję karmić Zosię w miejscach publicznych, chowam się, bo czuję na sobie wzrok ludzi, przy gościach w domu też już tego nie robię. I oczywiście coraz częściej myślę: może rzeczywiście to niewłaściwe, może krzywdzę swoje dziecko?" - pyta na końcu listu nasza czytelniczka.
Płynne złoto
A dajcie wy jej wszyscy święty spokój! – myślę, czytając list Agnieszki i w duchu kibicuję jej, żeby karmiła tyle lat, jak długo sprawia jej to przyjemność i jak długo dziecko tego potrzebuje. Z danych WHO wynika, że dzieci same odstawiają się od piersi między drugim a czwartym rokiem życia. Robią to łagodnie i świadomie, nie pozbawiają się z dnia na dzień czynności, która dawała im poczucie bliskości i bezpieczeństwa. I takie zakończenie karmienia piersią jest najbezpieczniejsze dla mamy, bo minimalizuje ryzyko zastojów, zapaleń piersi i poważnych komplikacji.
Nie można nie wspomnieć też o tym, że długie karmienie piersią jest profilaktyką raka piersi, jajnika i szyjki macicy. Zgodnie z danymi Amerykańskiej Akademii Pediatrii kobiety karmiące piersią przez rok zmniejszają ryzyko zachorowania na nowotwór piersi o 28 proc. Z każdym kolejnym rokiem spada ono jeszcze o 4,3 proc. Nie mówiąc już o tym, że mleko matki ma wyjątkowy skład, którego nie da się odtworzyć w żadnej fabryce mleka modyfikowanego. I w zależności od potrzeb i wieku malucha, zawiera dokładnie to, czego mu potrzeba.
- Badania wskazują, iż karmiąc dziecko piersią powyżej roku, wciąż dostarczamy mu wartościowych posiłków. 450 ml mleka mamy dostarcza dwulatkowi dzienne zapotrzebowanie na: energię w 29 proc., białko w 43 proc., wapń w 36 proc., witaminę A w 75 proc., foliany w 76 proc., witaminę B12 w 94 proc., witaminę C w 60 proc. – wymienia jednym tchem Nina Błaszczyk-Nowik, dyplomowana promotorka karmienia piersią. Razem z Magdaleną Michalską-Kacymirow i Martą Moeglich prowadzi fanpejdż "Babki z piersiami", na którym rozwiewa mity dotyczące karmienia piersią.
Środowisko niedouczone
Dlaczego zatem kobiety słyszą w gabinetach lekarskich, że po roku karmienia mają w piersiach wodę? Skąd bierze się przekonanie, że karmienie większych dzieci jest "zboczone" albo, że matki robią to dla własnej przyjemności?
Pierwsza kwestia to brak wiedzy. Smutne to, ale prawdziwe. Lekarze mają nieaktualne dane. Położne i pielęgniarki też mają nieaktualne dane. Oczywiście nie wszystkie. Ale najczęściej przyczyną tych komentarzy jest po prostu niedouczenie. Nina dodaje, że najświeższą wiedzą dysponują certyfikowane doradczynie laktacyjne i promotorki karmienia piersią. Ich pełną listę można znaleźć na stronie Centrum Nauki o Laktacji.
Bliskością nie popsujesz
Po drugie, problem wynika chyba z tego, jak postrzegamy kobiece piersi. I dla kogo one faktycznie są. Bo biologicznie nie ma wątpliwości – są drugorzędną cechą płciową i kobiety mają je po to, żeby wykarmić potomstwo. Koniec. Ale wtedy na scenę wkracza kultura. Ta zachodnia, która postrzega piersi jako symbol erotyczny, narzędzie do zwabienia i zadowolenia partnera.
O karmieniu zapomina, bo producenci mleka modyfikowanego zainwestowali miliardy dolarów, aby skutecznie zmienić sposób, w jaki karmimy noworodki (to nie teoria spiskowa, tylko fakt). Te komentarze z kategorii: długie karmienie piersią to zboczenie i krótka droga do zaburzeń preferencji seksualnych, to produkt naszej kultury. – Dla dziecka piersi nie są obiektem erotycznym! – mówi Malwina Okrzesik, certyfikowana doradczyni laktacyjna.
– Nie ma żadnych badań, które mówiłyby o szkodliwości karmienia piersią – dodaje. Nina Błaszczyk-Nowik uzupełnia: – Te komentarze bazują na obawach wynikających z postrzegania karmienia piersią jako czynności seksualnej oraz na błędnym postrzeganiu bliskości. Żyjemy w kulturze, która nadal postrzega bliskość jako coś niebezpiecznego. A to jest siła, to jest mocny fundament, który sprawia, że nasze dziecko dostaje skrzydeł. Bliskość i dostępność emocjonalna rodzica są kluczowe dla zbudowania więzi, która potem procentuje na dalsze lata. Karmienie piersią wspiera ten proces – podkreśla ekspertka.
Uzbrojona w argumenty
Jak reagować, gdy wszyscy dookoła wiedzą lepiej, co jest dobre dla nas i dla naszego dziecka? – Tu wszystko zależy od życiowej postawy mamy i jej charakteru – mówi Nina. – Jedna mama będzie czuła, że jej drogą jest miniwykład o komórkach macierzystych, przeciwciałach i czynnikach antyrakowych zawartych w mleku.
Może odesłać malkontentów do strony, na której można sprawdzić, ile komórek macierzystych przekazało się dziecku od początku karmienia piersią, a na koniec powiedzieć: "Daję mojemu dziecku substancje, za które płaci się grube tysiące, jeśli powstają w laboratorium. A ja mam to za darmo, dostosowane do mojego dziecka". Inna powie po prostu: "Nie pytałam się o twoje zdanie i naprawdę mnie ono nie interesuje." A jeszcze inna powoła się na wytyczne naszego ministerstwa zdrowia, mówiąc, że rekomendowane jest karmienie dwa lata i dłużej, jeśli życzą sobie tego mama i dziecko – podpowiada.
Winna się tłumaczy
Malwina Okrzesik, doradczyni laktacyjna i psycholog podpowiada jeszcze inną strategię: - Mama krytykowana za decyzje, jakie podejmuje, odczuwa potrzebę bronienia się. A przecież ona nie musi się nikomu tłumaczyć. Niech teściowa się tłumaczy, dlaczego uważa, że matka postępuje źle. Niech tłumaczy się partner – mówi i dodaje, że często ta krytyka kierowana do matki, jest odzwierciedleniem problemów, jakie mają osoby krytykujące.
– Jeśli między partnerami pojawia się problem, ich relacja wymaga uporządkowania, często kwestie laktacji i karmienia piersią są takim problemem zastępczym – dodaje i wspomina, że zdarzało jej się odesłać na terapię rodziców, którzy przychodzili po poradę, bo nie mogli dojść do porozumienia w kwestii odstawienia od piersi.
A ja mam dla Agnieszki jeszcze jedną radę. Gdy następnym razem ktoś ze zdziwieniem zapyta "Jeszcze karmisz?" odpowiedz: "Nie, głodzę". W moim przypadku się sprawdza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl