Dostała awans w banku. Rzuciła wszystko i założyła warzywniak

Pamiętacie "Nigdy w życiu" z Danutą Stenką w roli głównej? Trend judytowania - czyli szeroko pojętego życia w rytmie slow - od dłuższego czasu robi furorę w internecie. Czym jest dla Polek? Opowiadają o tym Aleksandra, Rachela i Kasia.

Rachela Drescher rzuciła pracę w banku i założyła warzywniakRachela Drescher rzuciła pracę w banku i założyła warzywniak
Źródło zdjęć: © Instagram | detektywzdrowko
Dominika Frydrych
SKOMENTUJ

- Suwalszczyzna jest ze mną od zawsze. Urodziłam się w Suwałkach. Do piątego roku życia mieszkałam w miejscowości Rosochaty Róg, nad samym jeziorem Wigry – opowiada Aleksandra Ejsmont. Po krótkim epizodzie studiów i pracy w Warszawie wróciła w rodzinne strony. - Więc chyba wpisuję się w judytowanie.

Rzeczywiście - jej nagrania na TikToku wygądają wręcz jak jego kwintesencja.

- To trend, który polega na pokazywaniu życia na łonie natury, z dala od dużych miast. Samo słowo pochodzi od imienia głównej bohaterki filmu "Nigdy w życiu", która rzuca Warszawę na rzecz mieszkania w drewnianym domku na wsi, więc kojarzy mi się z ucieczką - od szklanych wieżowców, biurowców, pracy w korporacji, wyścigu szczurów czy szybkiego tempa życia - wylicza. Co zamiast tego? - Życie w spokoju, w harmonii z naturą - mówi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"W Polskę na weekend". Polski biegun piękna. Suwalszczyzna potafi oczarować

Aleksandra na co dzień pracuje w hotelu jako kierowniczka recepcji. - I w związku z tym codziennie mierzę się z wyprowadzaniem ludzi z błędu, że przyjechali na Podlasie albo na Mazury - uśmiecha się. - Lubię pracować z ludźmi, opowiadać o Suwalszczyźnie, pokazywać ciekawe miejsca.

Dodaje jednak, że nie wszystkie. - Moim zdaniem, najbardziej magiczne w tym regionie jest to, że nie jest do końca odkryty – zaznacza. - Mamy z roku na rok coraz więcej turystów z całej Polski, to nie na taką skalę jak morze, góry czy sąsiadujące z nami Mazury. My, lokalsi, możemy zachować go trochę dla siebie.

Ale zależy jej na tym, żeby dzielić się urokami Suwalszczyzny z innymi. Robi to nie tylko w pracy, ale też na swoim tiktokowym profilu.

- Mamy suwalską gwarę, która jest mocno powiązana z językiem rosyjskim, białoruskim i litewskim, regionalne potrawy, które dzielimy z Litwinami. Jesteśmy małym, kameralnym regionem pełnym lasów czy jezior. Można wyłączyć telefon – a w wielu miejscach po prostu nie ma zasięgu. Każdy, kto potrzebuje zwolnić tempo i odpocząć, idealnie się tu odnajdzie – opowiada.

Nie wyobraża sobie, żeby się stąd wyprowadzać, zwłaszcza do większego miasta. - Suwalszczyzna to mój dom. Na razie mieszkam w północnej części Suwałk, ale chcę wrócić do domku nad jeziorem - oświadcza. Kupno działki nie jest tak proste jak w przypadku filmowej Judyty, wymaga ogromnych nakładów finansowych – ale Aleksandra podkreśla, że chciałaby mieć w pobliżu wodę i las. I nie planuje opuścić tej części Polski.

Rzuciła pracę w banku i założyła warzywniak. Dziś prowadzi eko sklep

Rachela Drescher przez pięć lat pracowała w banku. Na początku była doradczynią klienta. - Kiedy wiedziałam, że jest szansa, żeby się rozwijać i osiągać kolejne stopnie kariery, siedziałam po pracy, przygotowywałam się do tego. Angażowałam się.

Wreszcie dostała awans. Z nim przyszły ambitniejsze zadania, więksi klienci, ale i wyższa odpowiedzialność. Niestety - okazało się, że kobiecie nie daje to takiej radości, jaką powinno. Towarzyszyło jej za to duże poczucie samotności i, paradoksalnie, bezsensu tego, co robi. - Tak naprawdę nikogo to nie interesowało - podkreśla. Wtedy przypomniała sobie o marzeniu, które miała niemal od zawsze, czyli o własnym biznesie.

- Od lat z partnerem myśleliśmy o czymś swoim. Hamowało nas otoczenie. Rodzice mówili, żeby zostać na etacie, bo tak jest bezpiecznie, zwłaszcza że mamy mieszkanie na kredyt... I tak pracowaliśmy na etatach, spłacaliśmy raty, ale nie niosło to satysfakcji – zaznacza.
Warzywniak wyewoluował w sklep ekologiczny
Warzywniak wyewoluował w sklep ekologiczny © Instagram | detektywzdrowko

Tym razem jednak postanowili spróbować. - Jestem młoda, ale bałam się, że ucieknie mi szansa. Znalazłam lokal i zaczęliśmy projekt pt. Detektyw Zdrówko - mówi. Zainspirowała ją do tego dziewczyna z Instagrama. - Ma fantastyczny profil Pani z warzywniaka. Odziedziczyła po swojej babci budkę z warzywami i prowadzi ją we Wrocławiu. Któregoś dnia przeczytałam z nią wywiad i pomyślałam, że też tak chcę.

Założyli warzywniak, w którym sprzedawali też zioła i ekologiczne przetwory. Po pewnym czasie skupili się wyłącznie na produktach eko. - To był stres. Najpierw wynajęliśmy mały lokal, całą rodzinę robiliśmy meble – praktycznie każdy z nich dostał odrobinę miłości od mojego taty czy rodzeństwa. Warzywa się sprzedawały, ale coraz większe zainteresowanie skupiało się na innych rzeczach. Zaczęliśmy więc wprowadzać więcej przetworów, naturalnych suplementów czy ziół.

W pracę sklepie zaangażowała się siostra Racheli. Po jakimś czasie przestrzeń okazała się za mała na zwiększający się asortyment. - A później dosłownie 40 metrów od nas zlikwidowano bank. Z lokalu wydzielono dwa mniejsze. Jestem osobą, która mocno stąpa po ziemi, ale mam w sobie trochę magii i trudno było mi na to nie patrzeć symbolicznie – śmieje się. - To był trzy razy większy lokal, z wyższym czynszem. Ale postanowiłyśmy zaryzykować i przenieść się.

Rachela postawiła wszystko na jedną kartę
Rachela postawiła wszystko na jedną kartę © Instagram | detektywzdrowko

Zdarzały się oczywiście trudne chwile – przede wszystkim związane z kwestiami finansowymi. Na początku Rachela nie miała dużego zapasu gotówki. Ratowała się dofinansowaniami, projektami dla młodych przedsiębiorców. - Odczuwalne to było szczególnie tuż po przeprowadzce, kiedy dochody poszły trochę do góry, ale koszty urosły jeszcze bardziej – wspomina. Pomógł im coniedzielny targ, podczas którego wystawiali się lokalni przedsiębiorcy. - Zaczęłam tam jeździć. To dołożyło kolejny dzień pracy, ale jednocześnie pomogło mi pozyskać klientów i producentów, których produkty dziś sprzedajemy. Oczywiście gdy prowadzi się biznes w Polsce to nawet przy optymizmie takim jak u mnie, zawsze pojawiają się jakieś schody. Ale jeśli cały projekt ma sens, można przejść gorsze momenty.

- Czy zmniejszyłam tempo życia i mniej pracuję? Niekoniecznie. Ale poziom przyjemności z tego jest znacznie większy, a stres o wiele mniejszy - wyjaśnia.

- Jednego dnia możemy zrobić rewolucję i przestawiać meble w lokalu, a drugiego – spokojnie pracować, w zależności od tego, jaki jest klimat danego dnia. W korpo nie ma zmiłuj, jest target do zrobienia, a ludzi boli ze stresu brzuch.

Co myśli o judytowaniu? - Rzadko biorę udział w trendach na TikToku. Mój content opiera się na odpowiadaniu na pytania o produkty albo wyjaśnianiu różnych tematów dotyczących zdrowej żywności. Ale kiedy na mój feed wpadły dziesiątki filmów o "judytowaniu", o zmianie życia na wolniejsze, trafiło to do mnie. To nie były tylko nagrania o rzucaniu pracy i wyjeździe w Bieszczady. Nasza historia też nie jest typowa – nie uciekłyśmy z miasta zupełnie, ale stworzyłyśmy sobie własne ciche miejsce, które stało się elementem Gorzowa - podkreśla Rachela i dodaje:

- To niełatwy rynek. Wiele osób stąd wyjeżdża, sporo miejsc się zamyka. Ale skoro klienci wciąż do nas przychodzą, to znaczy, że poszłyśmy w dobrą stronę. Drugi raz podjęłabym taką samą decyzję.

"Judytuję w moim ogródku działkowym"

Historia Judyty z "Nigdy w życiu" to nie tylko odkrycie uroków wsi, ale też branie życia w swoje ręce. Rozwód i budowa domu, żeby wreszcie, niczym w ikonicznej scenie z filmu, przejść w czerwonej sukience, z bukietem róż przez korytarz w pracy w rytmie piosenki Blue Cafe.

- Dla mnie to też jest pewien wymiar judytowania – przekonuje Kasia. Od ponad roku jest po rozwodzie. - Z początku nie mogłam się otrząsnąć. Okazało się, że mąż mnie zdradzał z młodszą. Aż do momentu, gdy się o tym dowiedziałam, nie miałam żadnych kompleksów. A potem moje poczucie wartości zostało rozwalone.

Pozbierała się dzięki pomocy przyjaciółki. - Miałam dla kogo brać się w garść - mamy z byłym mężem nastoletnią córkę. Zajęło mi kilka miesięcy, żeby opłakać zdradę i rozstanie. Ale w końcu odbudowałam swoje życie, chodzę na randki i po pracy judytuję w moim ogródku działkowym. Czekam tylko na dom za miastem - śmieje się.

Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie

Masz w domu stary dowód? Absolutnie go nie wyrzucaj
Masz w domu stary dowód? Absolutnie go nie wyrzucaj
Sprytny sposób na kleszcze. Zastosuj trik z telefonem
Sprytny sposób na kleszcze. Zastosuj trik z telefonem
Masturdating jest coraz popularniejszy. Nie tylko single są zachwyceni
Masturdating jest coraz popularniejszy. Nie tylko single są zachwyceni
Twój pies śpi na plecach? Wiadomo, o czym to świadczy
Twój pies śpi na plecach? Wiadomo, o czym to świadczy
Kot na ciebie syczy? To ważny komunikat
Kot na ciebie syczy? To ważny komunikat
Latem puchną ci stopy? Dietetyk mówi, czego unikać
Latem puchną ci stopy? Dietetyk mówi, czego unikać
Dzieli ich 16 lat. Długo ukrywali swój związek
Dzieli ich 16 lat. Długo ukrywali swój związek
10 lat miała znęcać się nad mężem. Emerytka spod Włodawy aresztowana
10 lat miała znęcać się nad mężem. Emerytka spod Włodawy aresztowana
Jest szczęśliwie zakochana. Niewielu wie, kto jest mężem gwiazdy TVN
Jest szczęśliwie zakochana. Niewielu wie, kto jest mężem gwiazdy TVN
Błękitna kreacja Kate. Ekspertka porównała ją do Nawrockiej
Błękitna kreacja Kate. Ekspertka porównała ją do Nawrockiej
Zostawił rodzinę i uciekł. Jego syn jest dziś znanym aktorem
Zostawił rodzinę i uciekł. Jego syn jest dziś znanym aktorem
Zaprosiła na scenę kilku fanów. "Chyba szybko pożałowała"
Zaprosiła na scenę kilku fanów. "Chyba szybko pożałowała"