Dwie godziny WF‑u z rzędu, zajęcia od 14 do 20. "Te dzieci nie są na coś takiego gotowe"
01.09.2022 19:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Można powiedzieć, że rok szkolny 2022/23 rozpoczęto z przytupem. Wstępne plany lekcji wzbudziły niemałe emocje zarówno wśród uczniów, jak i rodziców, którzy już są przerażeni tym, że ich dzieci spędzą w szkole całe dni. Miejsca na odpoczynek od nauki nie ma za wiele, a w zamian za to są podwójne lekcje WF-u z rana bądź zajęcia do godz. 20. - Martwi mnie to, czy moja córka da radę to wszystko ogarnąć - mówi w rozmowie z WP Kobieta Anna, mama licealistki.
Na stronach internetowych poszczególnych szkół podstawowych i ponadpodstawowych udostępniono tegoroczne plany zajęć lekcyjnych. Okazuje się, że wiele godzin zajęć to norma - lekcje od godz. 8 do godz. 17:10 lub od godz. 13:30 do godz. 19:25. Na TikToku pojawia się wiele filmików ze screenami planów lekcyjnych. Uczniowie nie ukrywają przerażenia, a rodzice - zmartwienia, czy ich dzieci poradzą sobie z takim obciążeniem psychicznym.
"Te dzieci nie są na coś takiego gotowe"
- W szkole mojego syna jest 1500 uczniów. Pewnie ciężko jest stworzyć dobry plan dla wszystkich, ale jak dla mnie, wygląda to bardziej jak maraton. Jednego dnia na godz. 12:15, drugiego dziesięć godzin lekcyjnych do godz. 16:50. Do tego dwa dni po siedem godzin lekcyjnych - ujawnia w rozmowie z WP Kobieta Maciej, ojciec czwartoklasisty.
Jak twierdzi, taki plan zajęć lekcyjnych dla 11-letniego dziecka jest "nieco absurdalny". Syn Macieja jest w szkole podstawowej, kiedy nauka powinna być połączona jeszcze choć z odrobiną luzu i zabawy.
- Te dzieci nie są na coś takiego gotowe - Maciej nie kryje oburzenia.
"Nie da się nie denerwować"
Paulina jest mamą pierwszoklasisty. W rozmowie z WP Kobieta podkreśla, że już na pierwszym spotkaniu z wychowawczynią poinformowano ich o ciężkim planie lekcji.
- Nauczycielka powiedziała, że niestety, ale dzieci będą miały trzy razy na popołudnie, czyli do godz. 16:20. Zaczynać będą przed godz. 12:00. Co to jest za godzina? Zimą będą wracać po ciemku, nie wspominając o tym, że mózg dziecka o tej porze słabo przyswaja wiedzę. Rozumiem, że jest ciężko i szkoły robią, co mogą, ale nie da się nie denerwować. Jako rodzic nie wyobrażam sobie takiego semestru - oznajmia Paulina.
Mama pierwszaka dodaje, że plan zajęć nie jest także ani trochę dopasowany do pracy rodziców, która zazwyczaj rozpoczyna się w godzinach porannych. Zajęcia lekcyjne od godz. 12:00 wiele utrudnią w domowej organizacji. Co zrobić w takiej sytuacji? Z kim zostawić dziecko trzy razy w tygodniu?
"Czy moja córka da radę to wszystko ogarnąć?"
Anna jest natomiast mamą tegorocznej licealistki, uczennicy pierwszej klasy. Choć córka sama wybrała sobie klasę o profilu sportowym, to plan zajęć przyprawił ją i mamę o zawrót głowy. Anna stara się trzymać emocje na wodzy i nie pokazuje córce, że trochę się martwi.
- Córka będzie musiała wstawać codziennie o godz. 5:30, ponieważ o godz. 7:30 musi być na pierwszym treningu. Potem zaczyna "standardowe" lekcje w liceum o godz. 8:50, które kończy mniej więcej o godz. 16:40. Następnie udaje się na trening z klubem, do którego należy. Martwi mnie to, czy da radę to wszystko ogarnąć. Czy znajdzie czas na naukę, odpoczynek, spotkania ze znajomymi? - mówi Anna w rozmowie z WP Kobieta.
Czy Anna jest jedyną mamą, która martwi się o swoje dziecko w liceum bądź technikum? Z pewnością nie. Wystarczy spojrzeć na opublikowane, wstępne plany lekcji na najbliższy semestr, które uczniowie szkół ponadpodstawowych komentują jednym słowem: dramat.
"Powaliło kogoś solidnie"
Takimi słowami "skwitowała" plan zajęć lekcyjnych swojego brata Martyna, jedna z użytkowniczek TikToka. Jak się okazuje, chłopak, który jest obecnie w drugiej klasie technikum o profilu programistycznym, ma zajęcia nawet od godz. 13:35 do godz. 19:25.
Nie inaczej jest w przypadku Martyny oraz Weroniki, tiktokerek, które również podzieliły się na swoich profilach na platformie screenami planów zajęć lekcyjnych ze swoich szkół. Widać na nich dokładne godziny: w środy zajęcia w pracowni cukierniczej od godz. 8:00 do godz. 19:55 (z godzinną przerwą w środku dnia), a w poniedziałki lekcje od godz. 13:30 do godz. 18:45. Rok szkolny 2022/23 będzie dla nich z pewnością wymagający.
"Córka będzie wracała do domu półprzytomna"
Hanna w rozmowie z WP Kobieta zauważa problem, który jest związany z obciążającymi uczniów planami lekcji. Mówi, że jej córka licealistka, choć nie ma jeszcze podanego pełnego planu zajęć lekcyjnych, już wie, że codziennie będzie spędzała w szkole siedem bądź osiem godzin. Z tego też względu nie tylko ona, ale i jej rówieśnicy, zastanawiają się nad zrezygnowaniem np. z religii, aby poświęcić tę jedną godzinę na odpoczynek bądź naukę innego przedmiotu, który będzie dla niej "bardziej przydatny w przyszłości".
- Jako mama nie ukrywam, że zwracam też uwagę na fakt, że córka będzie spędzała w szkole siedem czy osiem godzin, a na miejscu nie ma nawet stołówki, by mogła zjeść między lekcjami ciepły posiłek. Wieczne jedzenie kanapek czy batoników nie doda jej żadnej energii, która jest jednak potrzebna, żeby miała siłę na naukę w szkole - zauważa.
Problem mają nie tylko uczniowie
Problem związany z planami zajęć lekcyjnych mają jednak nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele. Od zeszłego roku wielu z nich zaczęło rezygnować z pracy, co w efekcie wywołało kolejny problem - braki w kadrach.
Nauczyciele, którzy nie zrezygnowali z zawodu pracują w kilku szkołach. Zarówno ze względu na zapotrzebowanie, ale też zbyt niską pensję, aby utrzymać za nią całą rodzinę.
- Znam szkołę, w której brakuje około dziesięciu nauczycieli. Etaty są zapełniane, bo wielu z nas pracuje w kilku szkołach. Niektórzy biorą po 30 godzin lekcyjnych. Czujemy się gorzej z każdym rokiem. W tej chwili nie wiem, czy niektóre przedmioty nie będą zastępowane innymi, żeby dzieci miały opiekę - opowiada Katarzyna, nauczycielka.
- Zdarzało się już, że dzieci narzekały na to, że mają kilka lekcji z rzędu tego samego przedmiotu, zamiast kilku różnych. Ale nie ma wystarczająco wielu nauczycieli. I tak mam wrażenie, że brakuje nam doby, żeby "objechać" te wszystkie placówki - dodaje.
Zobacz także: Jak zrobić z HiT-u hit? "I tak będziemy uczyć WOS-u"
"By dojechać do pracy, będę musiała wydać całą pensję"
O podobnym problemie mówi w rozmowie z WP Kobieta Agnieszka, także nauczycielka.
- Plan zajęć lekcyjnych został ułożony tak, aby nie łączyć moich zajęć w tzw. bloki. W związku z tym dwa razy w tygodniu będę musiała dojeżdżać ok. 70 km do drugiej pracy, spod Warki do Warszawy. Oznacza to, że przy obecnych cenach paliwa, by w ogóle dojechać do pracy, będę musiała wydać praktycznie całą pensję - stwierdza Agnieszka.
Podsumowuje, że to nic dziwnego, że dzieci zasypiają na lekcjach, czy nie są w stanie nauczyć się na wszystkie sprawdziany, skoro wychodzą ze szkoły późnymi wieczorami.
- Dzieci są przeciążone i zestresowane. I w tym roku będzie niestety tak samo - mówi.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Właśnie trwa plebiscyt WP Kobieta #Wszechmocne2022. Zapraszamy do zgłaszania swoich nominacji w formularzu poniżej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.