Blisko ludziDziecięca masturbacja. Rodzice się martwią, psycholodzy uspokajają

Dziecięca masturbacja. Rodzice się martwią, psycholodzy uspokajają

– Rodziców często przerasta to, że ich dzieci się dotykają. My staramy się zachować spokój, bo wiemy, że jest to naturalny proces ich rozwoju – mówi Daria, która pracuje jako nauczycielka w przedszkolu. Specjaliści to potwierdzają.

Dziecięca masturbacja. Rodzice się martwią, psycholodzy uspokajają
Źródło zdjęć: © East News
Aleksandra Hangel

15.03.2019 | aktual.: 15.03.2019 19:02

Rzucam temat wśród znajomych. Początkowo się śmieją, a po chwili zastanowienia przyznają, że pamiętają takie chwile ze swojego wczesnego życia, gdy, najczęściej z ciekawości, dotykali się lub drażnili miejsca intymne. Od Hani słyszę, że podczas oglądania filmu pocierała krocze pilotem. Obserwowała to jej babcia, ale – jak twierdzi moja znajoma – nie reagowała, bo wiedziała, że to normalne. – Liberalne podejście – mówi.

Podobną historię opowiada mi Ala, która podczas mycia strumień prysznica kierowała na miejsca intymne, bo czuła, że jest jej przyjemnie. Wspomina również o misiach, którymi się pocierała. Nie przypomina sobie, by miało to cokolwiek wspólnego z dążeniem do osiągnięcia orgazmu. Pchała ją do tego ciekawość połączona z przyjemnością.

"To nie są poważne sytuacje"

Pytam Amelię, która pracuje w przedszkolu, czy miała styczność z takimi sytuacjami w kilkuletniej pracy z dziećmi. - Masturbacja wielu ludziom kojarzy się raczej dwuznacznie. To fakt - dzieci czasami się dotykają – na przykład podczas zmiany pieluszek – mówi.

Zaznacza również, że w jej grupie częściej to chłopcy się dotykają niż dziewczynki, przeważnie podczas toalety. - Widać, że jest to dla nich intrygujące. Gdy podczas zmiany pieluszki chłopiec zaczyna się dotykać, zabieram jego rączkę, a on czynność powtarza, śmiejąc się. Ale to nie są żadne poważne sytuacje – dodaje.

"Rodziców to przerasta"

Ale zdarzają się również takie "poważniejsze". Opowiada mi o nich Daria. - Wielokrotnie musiałam zmierzyć się z sytuacjami, w których 3-4 letnie dzieci, które mam pod opieką, dotykały się czy pocierały. Jedna z moich podopiecznych podczas leżakowania pocierała łechtaczkę i polecała leżącemu obok koledze, żeby też spróbował, bo to przyjemne – opowiada.

Na moje pytanie o to, czy nie obawiała się, że to nieodpowiednia sytuacja, z której rodzice mogliby nie być zadowoleni, odpowiada wprost. - Rodziców często przerasta to, że ich dzieci się dotykają. My staramy się zachować spokój, bo wiemy, że jest to naturalny proces ich rozwoju. Dotykanie się nawzajem zawsze ucinamy, bo może wyrządzić więcej krzywdy – opowiada.

Przypomina także historię chłopca, którego tak pochłonęło dotykanie się, że przestał spędzać czas z rówieśnikami. – Nie przychodził na posiłki, nie bawił się z innymi. Tylko ciągle gmerał w majtkach. Musiałyśmy poświęcać mu maksimum uwagi, żeby zajmować go czymś innym. Nie obyło się jednak bez rozmowy z rodzicami, którzy postanowili, że skorzystają z pomocy psychologa – mówi.

"Potrzebuje silnych bodźców"

Kolejna nauczycielka przedszkolna, Natalia, mówi natomiast, że zna tylko jeden taki przypadek. - Jest to powiązane z dysfunkcjami konkretnego chłopca, który ma zespół Aspergera. Potrzebuje silnych bodźców. Tutaj pomaga psycholog i terapia SI, czyli integracja sensoryczna, pobudzanie ciała do lepszego czucia, koordynacji ruchowej – opowiada.

Gdy pytam, jak zachowuje się chłopiec, mówi mi, że w czasie dowolnej zabawy pociera miejscami intymnymi o dywan. - Inne dzieci nie rozumieją, co robi i dlaczego. Gdy tylko odwrócę uwagę od tych czynności, chłopiec przestaje. Po prostu zwraca na siebie uwagę. Z rówieśnikami dobrze się dogaduje, mimo swoich trudności świetnie daje sobie radę, jest lubiany w grupie – zaznacza Natalia.

- Myślę, że dzieci w przedszkolu nie wiedzą, co to jest seksualność. W domu się o tym nie rozmawia, a w przedszkolu nie ma kompetentnych osób, aby podejmować takie tematy. Oczywiście jest temat praw dziecka i dzieci wiedzą, że nikt nie może ich dotykać, kiedy one tego nie chcą – dodaje.

Okiem specjalistki

- Choć termin "masturbacja" kojarzy się raczej z czynnością zarezerwowaną dla dorosłych, używa się go też w kontekście zachowań podejmowanych przez dzieci. A to może być mylące, bo masturbacja dziecięca to nie jest ta sama czynność. Dzieci nie mają fantazji seksualnych, nie odczuwają pożądania czy podniecenia ani nie przeżywają orgazmu. U chłopców nie jest też możliwa ejakulacja, bo ich jądra nie produkują plemników. To zmienia się dopiero podczas okresu dojrzewania - mówi nam Aneta Bańkowska, psycholożka i słuchaczka studiów podyplomowych z zakresu seksuologii klinicznej na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.

- Dziecięca masturbacja jest bardziej złożona niż może nam się wydawać. Wyróżniamy jej trzy rodzaje: rozwojową, eksperymentalną i instrumentalną. Ta pierwsza to po prostu jeden z etapów rozwoju dziecka, które poznaje własne ciało i zauważa, że są miejsca, których dotykanie sprawia większą przyjemność, oraz takie, które są zupełnie neutralne - mówi.

Jak dodaje, ten rodzaj masturbacji nie powinien niepokoić rodzica. Jeśli jednak maluch podczas masturbacji zagraża sam sobie (np. dziewczynka wkłada sobie do pochwy przedmioty) albo czynność ta jest jedynym sposobem dziecka na radzenie sobie z napięciem, to sygnał, że czas skontaktować się z seksuologiem lub psychologiem dziecięcym.

Bańkowska podkreśla, że dzieci zazwyczaj zaczynają interesować się ciałem w wieku około 2 lat. To zainteresowanie utrzymuje się aż do około 6 roku życia. Później następuje faza latencji (wyciszenia), kiedy dzieci poświęcają energię głównie na naukę funkcjonowania w grupie czy zdobywanie nowych umiejętności.

Według specjalistki, trwa aż do momentu, w którym dziecko przechodzi okres dojrzewania. - Należy uświadomić dziecku, że nie powinno dotykać swoich miejsc intymnych w miejscu publicznym. Ważne jednak, aby nie zakazywać dotykania się w ogóle i rozmawiać w opanowany sposób. W przeciwnym razie może to powodować poczucie winy czy nawet wywołać w przyszłości problemy na tle seksualnym.

- Znam przedszkole, w którym mówi się dziecku: "Jeżeli chcesz się dotykać, możesz pójść do łazienki". Dziecko ma wybór: czy woli zostać z innymi dziećmi, czy też na chwilę odłączyć się od grupy. W większości przypadków takie postawienie sprawy, a nie zakazy, powodowało znaczny spadek częstości wykonywania tej czynności – dodaje.

Ekspertka zaznacza, że moment, gdy dziecko zaczyna się interesować swoim ciałem, to świetny czas na rozmowę o granicach i nauczenie umiejętności mówienia "nie". Dziecko powinno też wiedzieć, że może zwrócić się do dorosłego, jeżeli ktoś - nawet ciocia czy wujek - np. dotykają części intymne bez zgody dziecka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie