Ekspert od mowy ciała o Amber Heard. "To dalej był teatr"
Od początku procesu Johnny’ego Deppa przeciwko Amber Heard specjaliści zajmujący się komunikacją i mową ciała analizowali zachowanie byłej żony aktora. Jak wypadła podczas ogłoszenia wyroku? - Pomimo że jej mowa ciała nie była bardzo ekspresyjna, z mikroekspresji dało się dużo odczytać - podkreśla w rozmowie z WP Kobieta Łukasz Kaca, ekspert komunikacji niewerbalnej i negocjacji.
02.06.2022 | aktual.: 02.06.2022 13:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski: Co może pan powiedzieć o mowie ciała Amber Heard podczas ogłoszenia wyroku?
Łukasz Kaca, ekspert komunikacji niewerbalnej i negocjacji: Pomimo że jej mowa ciała nie była bardzo ekspresyjna, z mikroekspresji dało się dużo odczytać. To, co mogliśmy zaobserwować jeszcze przed ogłoszeniem wyroku, to Amber Heard, która oczywiście była zestresowana, ale mimo wszystko wciąż wierzyła w to, że wszystko może się rozegrać po jej myśli. Była spójna z kreacją, którą pokazywała przez cały swój proces, i z postawą, którą konsekwentnie grała od początku.
W jej zachowaniu było widać trzy fazy. Najpierw strach, ale i wiarę w to, że ława przysięgłych przyjmie jej wersję. Potem było zaskoczenie i procesowanie tego, co się stało. Miałem wrażenie, że ona nie do końca wierzy w to, co słyszy. Szczególnie na początku, kiedy ona dostawała te informacje i widać było, że nie bardzo wie, co się dzieje. Kiedy zaczęto ogłaszać wyrok w stosunku do Johnny’ego Deppa, jej reakcja weszła w trzecią fazę i zaczęła przechodzić we wściekłość.
Jakie mikroekspresje można było u niej zauważyć?
Z początku Amber Heard była zestresowana, ale jednak pewna siebie. W naturalnej postawie ma charakterystycznie wyprostowaną postawę z opadającymi luźno ramionami – i to wczoraj rzeczywiście występowało.
Oczywiście do momentu, kiedy nie zaczęto czytać po kolei werdyktów z ławy przysięgłych. Wtedy najpierw pojawiło się zaskoczenie i niedowierzanie. Pojawiły się momenty, kiedy Amber delikatnie ruszała przecząco głową. Widać też było, że zamyka się w sobie i procesuje to, co się wydarza. Jej zaskoczenie było naprawdę duże.
Potem sukcesywnie zaczęło ono przechodzić we złość. Zaczęła się coraz bardziej spinać, jej ramiona szły w górę, na twarzy było widać delikatne grymasy złości.
Kiedy ta złość się pojawiła?
W sprawie kluczowe były dwa momenty – decyzja dotycząca pozwu Johnny’ego Deppa przeciwko Amber Heard i decyzja odnośnie pozwu Heard przeciwko Deppowi. Kataklizm wydarzył się dla Amber Heard po tej pierwszej części, którą przegrała, przysięgli jej nie uwierzyli, a zarzuty Deppa zostały podtrzymane. Ale oprócz tego ona bardzo liczyła na swój pozew.
Tymczasem, kiedy zaczęto ogłaszać to wyjaśnienie i werdykty odnośnie pozwu Amber w stronę Johnny’ego, wtedy pojawiła się u niej prawdziwa wściekłość. Nie było już tego strachu, była tylko czysta złość. Dało się to zauważyć też po wyroku. Pojawiło się nagranie z Amber wychodzącej z sądu. To już nie była osoba, która chodzi powoli, w głębokim smutku. Miała sprężysty krok naładowany złością.
Smutek, przybicie i zdołowanie było widać bardziej na twarzach prawników. Amber sprawiała wrażenie jakby w trakcie czytania wyroku nie zdawała sobie sprawy ze wszystkich konsekwencji, ale jej prawnicy byli ewidentnie załamani. Zaczęli zdawać sobie sprawę, że czeka ich przegrana i, upraszczając, ława przysięgłych uwierzyła Johnny’emu Deppowi.
Wcześniej wskazywał pan na jej dużą teatralność, wyreżyserowane gesty. Czy tym razem mieliśmy do czynienia z autentyczną Amber Heard?
To dalej był teatr. Mimo dużych emocji mieliśmy do czynienia z ludźmi, którzy starali się kontrolować. Mieli świadomość, że to publiczna i medialna rzecz. Z początku postawa Amber była więc wycofana, trzymała pozę osoby skrzywdzonej, zasmuconej. Miała charakterystyczną minę takiego smutku, w którym twarz jest bardziej zasmucona niż oczy. Grymas na twarzy był o wiele mocniejszy niż to, co mówiły oczy. Było to widać zwłaszcza przy tym, co tak charakterystyczne dla Amber, czyli wyrażaniu smutku ustami, składaniu ich w "podkówkę". Weszła na salę, trzymając się pozy: "jestem ofiarą, jestem skrzywdzona".
To zmieniało się w trakcie ogłaszania wyroku, ale nawet wtedy nie do końca mieliśmy do czynienia z pełną ekspozycją emocji. Im bardziej do Amber docierały informacje, a ona sama przechodziła we wściekłość, tym bardziej się zamykała. Było widać u niej kamieniejącą twarz. Myślę, że to była próba ukrycia rozczarowania, wściekłości i zamknięcia tych emocji. Mieliśmy więc trochę inną wersję, nie tak teatralną, ale dużo bardziej wyłączoną emocjonalnie.
Czytaj także: Małżeństwo Deppa i Heard to związek dwóch toksyków. "Cały czas dochodzi do przekraczania granic"
Jak ocenia pan wizerunek Amber po całej rozprawie?
Wizerunkowo Amber jest największą przegraną. Nie tylko ze względu na werdykt – a nawet przede wszystkim nie ze względu na werdykt, ale na cały proces i to, w jaki sposób się zaprezentowała. Chociaż Johnny Depp mówił o brudach, o swoich uzależnieniach, podczas całej sprawy trzymał się nonszalanckiej postawy, z której jest najbardziej znany i wyszło mu to na korzyść.
Natomiast Amber Heard w całym procesie tworzyła teatr, który był jednak zdecydowanie za mocny, karykaturalny. Mam wrażenie, że to główny element, który mógł do niej zrażać i właśnie przez tę postawę pojawiła się do niej tak ogromna niechęć.
Przez cały proces była osobą, która jest trochę "za bardzo" i "za mocno". Była w tym konsekwentna, zdecydowała się grać tę rolę do końca. Niestety z każdą kolejną rozprawą ludzie mieli coraz większy problem, żeby jej uwierzyć i myślę, że dokładnie tak samo było z ławą przysięgłych. To dla Amber największa konsekwencja - wszyscy są przeciwko niej, a wyrok to przypieczętował.
Co jeszcze zwróciło pana uwagę?
Ciekawa była dynamika, która budowała się między pozwanymi a ich prawnikami. To było bardzo wyraźne, jak zmieniała się atmosfera w tych grupach. U Deppa budowała się ona w trakcie trwania procesu, coraz bardziej było widać, jak prawnicy są zgrani i jak się dopingują. W grupie Amber pojawiało się coraz większe napięcie. Na samym końcu był bardzo znaczący moment, kiedy widzieliśmy cieszący się zespół prawników Deppa, a z drugiej strony Heard i jej prawników. Przytulili się - ale to był ewidentnie tylko pewien konwenans społeczny, który trzeba było wykonać. Jednocześnie było widać u nich ogromne rozczarowanie i wściekłość. Myślę, że rozmowy, które nastały między Amber a nimi, nie były przyjemne.
To byli ludzie [mowa o prawnikach Deppa - przyp. red.], którzy de facto nadawali kształt i rytm całego procesu. Na wysokości zadania stanęła szczególnie Camilla Vasquez. Myślę, że po tym procesie wyrośnie na gwiazdę w Stanach.
Z kolei u prawników Amber Heard zabrakło nadawania tempa i udanych prób wyciągnięcia od Johnny’ego Deppa tego, co chcieli usłyszeć. W pewnych momentach podczas przesłuchań miałem wrażenie, że nawet oni ulegli urokowi i czarowi Deppa. Oczywiście próbowali działać, ale w wielu sytuacjach nie byli w stanie poradzić sobie z jego nonszalancją, ironią i z tym, żeby słownie nad nim dominować. Właśnie to doskonale udało się Vasquez z Heard, którą złapała w kilku miejscach na bezpośrednim kłamstwie.
Mam wrażenie, że w kontekście przygotowania czysto socjotechnicznego, czyli wyciągnięcia informacji, naprowadzenia świadka na zeznania czy podpuszczenia go w odpowiedni sposób, zespół Heard wypadał zdecydowanie gorzej.
Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zobacz także
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl