Elżbieta Góralczyk ciepłą rodzinę miała tylko w serialu. Jej życie było pełne smutku i samotności
Elżbieta Góralczyk zagrała Anulę w "Wojnie Domowej". Choć podbiła serca Polaków, nie była jej pisana wielka kariera. Mało kto wie, że w życiu prywatnym zmagała się z wieloma problemami.
Alkohol, nieustanne awantury i agresywny ojciec, który znęcał się psychicznie nad domownikami. Tak wyglądało dzieciństwo Elżbiety Góralczyk. Serial mógł wszystko zmienić. Jednak po 15 odcinkach zdjęto go z anteny, a młoda aktorka została z długami zmarłego ojca.
Elżbieta Góralczyk i życie z despotą
Góralczyk musiała znaleźć sobie inne zajęcie, żeby jej rodzina mogła związać koniec z końcem. W międzyczasie zdała egzamin dojrzałości i rozpoczęła naukę w szkole charakteryzatorskiej. Zatrudniono ją w TVP i wydawałoby się, że już wszystko się ułoży, kiedy poznała swojego męża.
Austriacki prawnik, zaborczy, wymagający i toksyczny. W ciągu 20 lat małżeństwa odizolował ją od przyjaciół i zamienił jej życie w piekło.
"To, co mojego męża najpierw fascynowało, później go przestraszyło. Całkowicie mnie zniewolił. Wszystko, co robiłam, dla niego było źle. Źle się ubierałam, źle się zachowywałam. Cała jego rodzina była strasznie zasadnicza. Teść twierdził, że ze zmywarki korzystają tylko leniwe kobiety. W czasach, kiedy nikt już sobie nie wyobrażał życia bez pralki, ja – żona bogatego prawnika – prałam pieluchy na tarze. Byłam wtedy świeżo po operacji, bo dziesięć dni po porodzie usunięto mi woreczek żółciowy" – opowiadała później.
Rozstali się, kiedy ich córka była już dorosła. Góralczyk została z niczym. Myślała, że sobie poradzi, jednak wtedy spadła na nią choroba. Dorosła córka miała żal do matki, że rozbiła rodzinę, odchodząc od jej ojca. Aktorka zmarła w samotności, mając 57 lat. Informacja o jej śmierci dotarła do Polski z kilkutygodniowym opóźnieniem.
Źródło: Plejada.pl