Blisko ludziFacet zaczyna się od 180 cm? "Mówili, że jestem karłem, kurduplem"

Facet zaczyna się od 180 cm? "Mówili, że jestem karłem, kurduplem"

Mateusz Jemioła zmagał się z hejtem ze względu na niski wzrost
Mateusz Jemioła zmagał się z hejtem ze względu na niski wzrost
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne, Getty Images
Marta Kutkowska
30.05.2022 18:02

"Mógłbyś być trochę wyższy" - słyszał Mateusz od swojej dziewczyny. "Nie interesowały się mną, bo jestem niski" - mówi Błażej. "Ojciec nazywał mnie nieudacznikiem" - pisze na forum anonimowy internauta. Stereotyp, że "facet powinien być wysoki", ma się dobrze. I szkodzi i mężczyznom, i kobietom.

Kilka dni temu w popularnej śniadaniówce Anna Wendzikowska pokusiła się o niewybredny komentarz: "Mężczyzna poniżej 170 cm wzrostu nie może być przystojny". Wywołała burzę, została oskarżona o bodyshaming i heightism (wykluczenie ze względu na wzrost). Temat nie jest nowy, bo o podświadomej dyskryminacji niższych mężczyzn mówi się od lat 70. I choć dziś coraz częściej mówi się o akceptacji różnorodności, wciąż panowie poniżej 180 cm wzrostu borykają się z odrzuceniem.

- W patriarchalnym społeczeństwie wciąż utożsamiamy posturę z siłą fizyczną i mentalną. Tymczasem wzrost rzadko ma coś wspólnego z naszym prawdziwym potencjałem. Powielanie w przestrzeni publicznej tego rodzaju stereotypów jest niepotrzebne i szkodliwe - mówi psycholożka Anna Mochnaczewska.

"Żałuję, że nie jesteś wyższy"

Mateusz Jemioło mieszka w Mielcu i pracuje w pizzerii. Ma 168 cm wzrostu. Ma wrażenie, że złośliwe komentarze towarzyszą mu od zawsze.

- Za plecami słyszałem, że jestem karłem, kurduplem, najczęściej działo się to w sytuacjach towarzyskich, np. na imprezach. Bywało też, że byłem ofiarą przemocy, ludziom wydawało się, że jestem łatwym celem. Mężczyźni zaczepiali mnie, prowokowali do bójek, ale dziewczyny nie były lepsze, podjudzały - wspomina Mateusz.

To jednak nie zaczepki ani nawet fizyczna agresja były dla mężczyzny najbardziej bolesne. Najmocniej przeżywał odrzucenie ze strony kobiet.

- Słyszałem, że jestem fajny, ale za niski. Wtedy zamykałem się w sobie i łapałem doła - przyznaje nasz rozmówca.

Mateuszowi po wielu miłosnych rozczarowaniach udało się w końcu znaleźć partnerkę. Wyższa o kilka centymetrów kobieta lubiła jednak przy różnych okazjach wypomnieć mu wzrost. Zdarzało się, że narzekała, że w jego towarzystwie nie może założyć wysokich obcasów. Mówiła, że "żałuje, że nie jest wyższy". Mateusz wchodził z nią wtedy w polemikę, ale szybko dawał za wygraną. Ostatecznie partnerka na niektóre imprezy wychodziła w towarzystwie koleżanek, bo "mogła włożyć szpilki". 

- Czułem się odepchnięty. Ostatecznie się rozstaliśmy - komentuje mężczyzna.

Psycholożka twierdzi, że w takim związku brakowało podstawowych budulców, czyli akceptacji i poczucia bezpieczeństwa.

- W pewnym sensie ona wybierała buty, a nie jego. Na koniec dnia to ona miała problem z tym wzrostem i to ona powinna sobie tę kwestię przepracować. Wygląda na to, że pan Mateusz trafił na partnerkę niedojrzałą, która przedkładała wygląd fizyczny nad inne cechy partnera - mówi.

By poprawić swoje poczucie własnej wartości, Mateusz zapisał się na siłownię. Ciężka praca nad ciałem sprawiła, że zaczął akceptować siebie.

- To, że jestem wysportowany, dodaje mi otuchy - twierdzi. Ma jednak żal, że wiele kobiet wciąż uważa wzrost za podstawowe kryterium doboru partnera. - Siedzę na Tinderze i widzę, że wyżsi faceci po prostu mają łatwiej - kwituje nasz bohater.

- Ja bym potraktowała informację o wzroście jako test na dojrzałość potencjalnej partnerki. Jeśli daje w lewo albo kasuje konwersację, bo facet jest za niski, to znaczy, że nie dorosła do relacji - komentuje ekspertka. 

"Robiłem wszystko, by uchodzić za wyższego" 

Błażej także szybko zauważył, że rówieśniczki częściej oglądały się za jego wyższymi kolegami. Sam mierzy 171 cm. Pogodził się z tym zaledwie kilka lat temu.

- Na studiach miałem dużo koleżanek, byłem lubiany i towarzyski. Szybko zrozumiałem jednak, że na więcej niż sympatię nie mam co liczyć. Wiedziałem, że chodzi o mój wzrost, koledzy nie mieli problemu z tzw. podrywem - wyznaje mężczyzna. 

Bardzo długo robił dobrą minę do złej gry. Był zawsze pogodny i roześmiany, ale prywatnie cierpiał katusze. Był sfrustrowany. W końcu wzrost jest czymś, czego nie da się zmienić.

 - Chciałem uchodzić za wyższego, zapuszczałem włosy i układałem je do góry. Nosiłem też buty na minimalnie wyższych podeszwach. Prawda jest jednak taka, że wiedziałem, że te zabiegi są upokarzające i przez nie czułem się tylko gorzej - mówi nasz rozmówca.

Ostatecznie, po namowach znajomej, trafił na terapię, gdzie udało mu się przepracować kompleksy i skupić się na swoich mocnych stronach. - Poświęciłem się swojej pasji, czyli chodzeniu po górach. W końcu poznałem dziewczynę, która podzielała moje zainteresowania i nie zwracała uwagi na mój wzrost. A może to ja sam przestałem na niego zwracać uwagę - śmieje się Błażej.

- W przypadku tego rodzaju kompleksów ważna jest praca nad swoim poczuciem wartości. Przyjrzyjmy się swojej indywidualności, emocjonalności, temu, jakimi jesteśmy ludźmi. Gdy przyjdzie samoświadomość i akceptacja tego, co w środku, zaczniemy też lubić swój wygląd - mówi Anna Mochnaczewska.

"Mój ojciec się śmieje, że jestem nieudacznikiem"

W patriarchalnej rzeczywistości wzrost równa się sile, a siła to przecież wartość nadrzędna. Na forum sportowym anonimowy internauta skarży się, że jego niski wzrost był obśmiewany nawet przez… jego ojca.

"Jestem osobą dorosłą. Mam 24 lata i jestem dosyć niski. Mam 177 cm wzrostu i jestem prawie 10 cm niższy od swojego ojca. On mówi do mnie, że jestem nieudacznikiem, że jestem słaby. Twierdzi, że żadna dziewczyna nie poczuje się przy mnie bezpiecznie. Czuję się jak leszcz" - pisze "niski facet".

- Niestety to, co słyszymy w domu, jest kluczowe dla naszego rozwoju. Przekazywanie chłopcom od najmłodszych lat, że postura i fizyczna siła stanowią o ich męskości, paradoksalnie ich osłabia. W Polsce bardzo często wciąż słyszy się, że mężczyzna powinien być wyższy od kobiety, że dzięki temu w podbramkowej sytuacji ją obroni. To pokłosie patriarchatu. Budujmy w chłopcach poczucie wewnętrznej siły - mówi eksperta i dodaje: - Mam także apel do wszystkich dziewczyn szukających na portalach randkowych księcia z bajki, najlepiej powyżej 190 cm. Zastanówcie się, czy wzrost jest istotniejszy od czułości, od poczucia bycia kochaną, od wzajemnego zrozumienia? Nieocenianie książki po okładce wszystkim nam wyjdzie na dobre - podsumowuje.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (733)
Zobacz także