Filipek ma guza mózgu. Potrzeba gigantycznej sumy. Ruszyła zbiórka
Damian i Małgorzata, rodzice małego Filipka proszą o wsparcie. Ich syn zmaga się z guzem mózgu, który w każdej chwili może urosnąć i dać przerzuty,. Zrozpaczeni rodzice znaleźli pomoc w Stanach Zjednoczonych, jednak na leczenie potrzeba ponad pięć milionów złotych.
"Od dwóch miesięcy codziennie przekonujemy się, czym jest rozpacz i strach (...). Zycie Filipa wisi na włosku. Ciężko się podnieść po takim ciosie. Zwłaszcza kiedy za chwilę nadchodzi kolejny. Rezonans pokazał, że guz w główce zdążył już urosnąć do ponad 8 centymetrów. Nie potrafiliśmy tego zrozumieć – nasz synek nie miał jeszcze nawet dwóch latek" - wspominają rodzice.
Jedyna nadzieja w USA
Filipek przeszedł już jedną poważną operację w Polsce, jednak pomimo starań lekarzy nie udało się przeprowadzić jej tak, jak wszyscy by tego chcieli. "W czasie operacji udało się usunąć tylko część guza – tylko trzy z ośmiu centymetrów. Nowotwór wciąż jest w główce Filipa. W każdej chwili może odrosnąć, dać przerzuty" - tłumaczą rodzice.
Później przyszły wyniki histopatologii, które wykazały, że chłopiec ma w głowie wyściółczak anaplastyczny, czyli najbardziej agresywny nowotwór mózgu. Wtedy też rodzice dowiedzieli się, że jeśli ich syn dożyje piątego roku życia to będzie cud.
Małgorzata i Damian zaczęli desperacko szukać pomocy w sieci i dowiedzieli się o rodzinie, która przeszła przez podobny horror, a pomoc znalazła w jednej z amerykańskich klinik. Rodzice Filipka od razu wysłali tam wyniki badań swojego syna.
"Dostaliśmy kwalifikację do leczenia w Nationwide Childrens Hospital w USA. To doskonała wiadomość. Niestety obok niej jest też ta zła – leczenie Filipka będzie kosztowało ponad 5,5 mln złotych! To niewyobrażalne pieniądze" - piszą i proszą o wsparcie.
Na szczęście pandemia koronawirusa nie stanęła na drodze. Rodzice zbierają pieniądze, a klinika trzyma miejsce dla chorego Filipka. "Możemy w każdej chwili wylecieć, o ile zbierzemy pieniądze. Przeloty medyczne nie zostały zawieszone" - tłumaczy ojciec Filipa w rozmowie z WP Kobieta.
Mężczyzna porozmawiał chwilę z nami w drodze do Warszawy. "Jadę odebrać syna i żonę. Do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, czy będzie to możliwe, bo Filip często wymiotował. Na szczęście rano lekarz zgodził się na wypis" - mówi szczęśliwy. "Jeśli wszystko będzie dobrze, będzie się dobrze czuł, to synek zostanie w domu do końca miesiąca"- dodaje.
Na stronie siepomaga.pl ruszyła zbiórka pieniędzy na małego Filipka. "Boimy się, ale też wierzymy w cud – w to, że zdążymy uratować nasze dziecko. Prosimy, pomóż nam – bez Ciebie nie damy rady" - dodają rodzice Filipka. Link do zbiórki TUTAJ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl