Frycz pracowała na zmywaku w Anglii. Szczere wyznanie aktorki
34-latka nie ma problemu z przyznaniem się, że jako młoda dziewczyna na obczyźnie zatrudniła się przy myciu naczyń. Tak chciała zarobić na bilet do Barcelony, gdzie wówczas mieszkał jej chłopak.
12.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 08:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Do Barcelony poleciałam prosto ze Szkocji. Pracowałam wtedy w teatrze St. Andrews, ale nie jako aktorka. Pracowałam w teatralnej kawiarni najpierw na zmywaku, a później jako barmanka – wyznała fanom Olga Frycz. – Wszystkie pieniądze, jakie wtedy zarobiłam, wydałam na bilet do Barcelony, żeby zrobić chłopakowi obiad – kotlety schabowe ubite klepakiem, puree ziemniaczane i mizerię, ale to i tak nic nie dało – dodała.
Olga Frycz – pierwsze prace
34-latka, która dziś utrzymuje się dzięki wymarzonemu aktorstwu, już wcześniej opowiadała, jak od nastoletnich lat ceni sobie niezależność finansową. Fryczówna mówiła swego czasu, że jednym z jej dodatkowych zajęć była sprzedaż wisiorków nad morzem.
Olga pochodzi z wielodzietnej rodziny. Po rozstaniu rodziców razem z rodzeństwem została pod opieką mamy, na której barkach spoczywało wtedy wychowanie i utrzymanie całej gromadki. Aktorka ma z nią do dziś wyjątkową więź. Z ojcem, znanym aktorem, długo nie utrzymywała kontaktów – zbliżyli się, gdy na świecie pojawiła się jej córka Helenka.
Frycz zawsze podkreślała, że to nie dzięki tacie dostawała angaże do filmów i seriali. Wszystko zawdzięcza swojej ciężkiej pracy i samozaparciu. Można się spodziewać, że tego samego będzie uczyć swoje dziecko.
Dodajmy, że nie jest jedyną znaną osobą, która pracowała w taki sposób w Anglii. Niedawno piosenkarka Kasia Popowska opowiadała, że po nieudanych próbach śpiewania w Polsce, wyjechała do Londynu i zatrudniła się jako kelnerka. Przyznała, że to był trudny okres w jej życiu i miała stany depresyjne.