Gdy jedzenie staje się obsesją
Anoreksja, bulimia oraz ortoreksja są jak lotne piaski: wpada się w nie niepostrzeżenie, a żeby się z nich wydobyć, niezbędna jest pomocna dłoń.
03.06.2009 | aktual.: 05.06.2009 10:17
Anoreksja, bulimia oraz ortoreksja są jak lotne piaski: wpada się w nie niepostrzeżenie, a żeby się z nich wydobyć, niezbędna jest pomocna dłoń.
Jedzenie, przyjemność i jedna z podstawowych potrzeb organizmu, dla niektórych ludzi staje się źródłem udręki, a nawet potrafi zabić. Zaburzenia odżywiania wyniszczają ciało oraz psychikę i dotyczą nie tylko konkretnych osób, również ich bliskich. I to bliscy mają decydujący wpływ zarówno na to, czy te zaburzenia się pojawią, jak i na to, czy i kiedy ustąpią.
Jak być szczupłym i najedzonym?
Anoreksja polega na drastycznym ograniczaniu sobie ilości jedzenia, co prowadzi do wychudzenia i wyniszczenia organizmu. Bulimię cechują napady żarłoczności, a tyciu mają zapobiec prowokowane wymioty i nadużywanie środków przeczyszczających. Ortoreksja oznacza wewnętrzny przymus spożywania wyłączenie tych pokarmów, które uznaje się za właściwe. Zaburzenia te nie są „wynalazkiem” naszych czasów: rozmaite restrykcje dietetyczne są nieodłącznym elementem większości religii, o bulimii wspominał już w II w. słynny grecki lekarz Galen, a pierwszy opis anoreksji pochodzi z X w. Co sprawia jednak, że praktyki te stały się powszechne jak nigdy dotąd? Co dziś skłania ludzi do kontrolowania diety w sposób, który rujnuje zdrowie i zagraża życiu?
Istotne znaczenie ma obowiązujący w kulturze Zachodu kanon piękna: za atrakcyjne uznawane są zgodnie osoby szczupłe. W cenie jest też dbałość o zdrowie utożsamiana ze smukłą sylwetką. Obfite kształty powszechnie kojarzymy z zaniedbaniem, niskim poziomem intelektualnym i niską pozycją społeczną. Zmieniła się też funkcja i znaczenie jedzenia. Dla naszych przodków stanowiło ono niezbędne do przeżycia paliwo dla organizmu, a zdobycie go i przygotowanie wymagało dużego wysiłku. Dziś żywność jest łatwo dostępna i stać na nią każdego, a dzielenie się jedzeniem, obdarowywanie nim, wspólne przyrządzanie go i spożywanie oraz zachęcanie do konsumpcji są wyrazem troski o innych, miłości, bliskości, czułości i przywiązania. Tak doszło do zderzenia dwóch komunikatów: że powodzenie i szczęście daje zarówno bycie szczupłym, jak i najedzonym. Próba odnalezienia wśród tych sprzeczności własnej drogi wiedzie niektórych na manowce, jakimi są właśnie anoreksja, bulimia i ortoreksja.
Dlaczego kobiety
Około 90% ofiar to nastolatki i młode kobiety, bo to one są najbardziej podatne na społeczny wymóg uzyskania i zachowania właściwej – czytaj: szczupłej – sylwetki. Początkiem kłopotów jest zwykle kuracja odchudzająca. Swoje dokłada też fizjologia. U dziewcząt dojrzewanie wiąże się z zaokrągleniem bioder i piersi, bo gromadzony tam tłuszcz ma wielki wpływ na kobiecą płodność. Jednak perspektywa stania się kobietą – a więc również kochanką, żoną i matką – niektóre dziewczęta odstręcza i może je skłaniać do zachowania nienacechowanych płcią szczupłych kształtów podlotka. Odpowiedzialność za to ponoszą zwykle obowiązujące w ich najbliższym otoczeniu, lecz nie akceptowane przez te dziewczęta wzorce kobiecości i męskości.
Niekiedy nakłada się na to potrzeba rywalizacji, która skłania niektóre nastolatki do sprawdzenia się w sporcie. W wielu tzw. kobiecych sportach (np. w gimnastyce artystycznej) wynik jest zależny od subiektywnej oceny sędziów. W takiej sytuacji zastępczą miarą sukcesu może stać się troska o szczupłą sylwetkę, która daje się obiektywnie zmierzyć za pomocą krawieckiego centymetra i łazienkowej wagi. Z pokusą, by w taki sposób potwierdzać swą wartość, mierzyć się też muszą modelki, tancerki i aktorki.
Rodzinne piętno
Presja społeczna to jednak za mało – decydujący wydaje się wpływ najbliższych. Koncentracja na jedzeniu, niezależnie od tego, jaką przybiera formę, jest z reguły wynikiem niezaspokojenia kluczowych potrzeb psychicznych: uwagi, bezpieczeństwa, ciepła, miłości. Rodziny, w których ujawniają się zaburzenia odżywiania, mają wiele cech wspólnych. Ustalono, że anoreksji sprzyja zatarcie wśród bliskich indywidualności. Domownicy zwykle deklarują wobec siebie duże przywiązanie, ale zarazem nie potrafią się porozumieć. Wielką wagę przywiązuje się do przestrzegania zasad i panowania nad sobą. Rodzice – zwłaszcza matki – mają wobec dzieci wygórowane oczekiwania, a jednocześnie są wobec nich nadopiekuńczy i nadmiernie kontrolujący.
Nieuchronnych w każdej rodzinie konfliktów nie rozwiązuje się, lecz udaje, że ich nie ma, a jeśli już się ujawniają, dzieci są wciągane w małżeńskie rozgrywki. Gruntem, na którym rozkwita bulimia, jest chaos i brak jasnych reguł postępowania. Domownicy są często rozdrażnieni, skonfliktowani, nierzadko impulsywni lub wręcz agresywni (dotyczy to zwłaszcza ojców). Co do ortoreksji, to niezależnie od targających rodziną napięć sprzyjają jej problemy zdrowotne – własne lub dotyczące osoby bliskiej, takie jak alergia pokarmowa lub celiakia (nietolerancja glutenu) albo cukrzyca, które zmuszają do koncentracji uwagi na rodzaju spożywanych pokarmów.
Na zaburzenia odżywiania bardziej podatne są osoby mające skłonność do skupiania się na sobie i perfekcjonizmu – szczególnie zagrożone są jedynaczki, z którymi rodzice wiążą wielkie nadzieje – oraz dziewczęta wyrastające w rodzinach trapionych skrywanymi przed otoczeniem patologiami (np. alkoholizm, przemoc domowa, molestowanie seksualne, narkomania). W takich warunkach jedzenie łatwo może się stać ostatnim bastionem niezależności i sferą, wokół której ogranizuje się całe życie człowieka.
Taniec na linie
Zaburzenia odżywiania to schorzenia psychosomatyczne, leczyć trzeba więc i ciało, i psychikę. Kłopot w tym, że dotknięta nimi osoba konsekwentnie zaprzecza, iż ma jakikolwiek problem z jedzeniem. Kiedy choroba postępuje, gwałtowność tych protestów studzi jednak słabnące ciało, pogarszające się samopoczucie, pogłębiająca depresja i wyobcowanie. Prędzej czy później bliscy pokonują bezradność, złość i wstyd, jakie wywołuje w nich choroba członka rodziny, i uznają, że niezbędna jest fachowa pomoc, lecz próby przekonywania chorego, że jej potrzebuje, skutkują atakami furii lub nieustępliwym oporem. Przełamanie ich jest bardzo trudne, bo kontrolowanie diety daje anorektykom, bulimikom i ortorektykom poczucie siły i panowania nad swym życiem. A tego nikt nie odda bez walki, zdrowy czy chory.
Im później rozpoczyna się terapię, tym większe są spustoszenia w organizmie i tym mniejsze szanse na pełny powrót do zdrowia. Zaburzenia odżywiania są potencjalnie śmiertelne w skutkach – co dziesiąty przypadek anoreksji ma finał w postaci zgonu z powodu skrajnego wygłodzenia lub samobójstwa.
Podstawą leczenia jest terapia rodzinna, bo to stosunki rodzinne są głównym źródłem zaburzeń odżywiania. Nie znaczy to, że w każdym spotkaniu biorą udział wszyscy domownicy, jednak każdy – z pomocą psychologa – musi zaakceptować chorobę i nauczyć się, jak pomagać córce, siostrze lub wnuczce ją przezwyciężać. Celem terapii nie jest rewizja nawyków żywieniowych chorego członka rodziny, lecz udzielenie tej osobie wsparcia, tak by znalazła ona rozwiązanie dręczących ją problemów emocjonalnych, które doprowadziły do zaburzeń odżywiania.
Korekta stosunków rodzinnych (lub budowania ich od podstaw) to podstawa kuracji, do której jednak często musi włączyć się lekarz doświadczony w leczeniu zaburzeń odżywiania – zwykle to psychiatra lub neurolog. Każdy przypadek wymaga indywidualnego traktowania, ale najczęściej (po koniecznych badaniach) zleca się podawanie suplementów uzupełniających brakujące elektrolity i witaminy oraz leków, np. zwiększających apetyt, przeciwlękowych, antydepresyjnych. W zaawansowanej anoreksji niezbędne jest leczenie szpitalne i podanie kroplówek. Wyjście z choroby ułatwia skorzystanie z pomocy wyspecjalizowanego w tej dziedzinie fizjologa żywienia (dietetyka). W anoreksji, bulimii i ortoreksji chwile załamania i nawroty choroby są częste, a sprzyja im stres wywołany powotem do źródeł tych zaburzeń lub komplikującą się sytuacją zawodową albo osobistą.
Gdzie po pomoc?
Specjalistę najszybciej znajdziesz przez internet, wpisując w wyszukiwarkę kluczowe słowa, takie jak „zaburzenia odżywiania” czy „zaburzenia łaknienia”, „anoreksja”, „bulimia” lub „ortoreksja”, łącznie z nazwą interesującej cię miejscowości.
Czy to już problem?
Odpowiedz na poniższe pytania:
- Czy jesz mało i niechętnie?
- Czy wszystko, co zjesz, przeliczasz na kalorie i znasz na pamięć większość tabel kalorycznych?
- Czy odmówienie sobie kolejnej dawki pokarmu sprawia ci przyjemność?
- Czy wciąż wydaje ci się, że jesteś za gruba?
- Czy domownicy mówią ci, że jesz za mało i/lub jesteś za chuda? Odpowiedź TAK na 3 lub więcej z ww. pytań może świadczyć o anoreksji.
- Czy czasem objadasz się ogromną ilością pokarmu?
- Czy objadając się, czujesz, że nie możesz tego powstrzymać?
- Czy potem zmuszasz się do wymiotów?
- Czy zdarza ci się nie jeść z myślą, że zaraz i tak wszystko to miałabyś zwymiotować?
- Czy używasz dużo środków przeczyszczających?
Odpowiedź TAK na 3 lub więcej z ww. pytań może świadczyć o bulimii.
- Czy planowanie posiłków oraz zakupy produktów spożywczych zajmują ci 3 godziny dziennie lub więcej?
- Czy już dziś rozmyślasz, co będziesz jadła jutro?
- Czy zwykle robisz zakupy w sklepach ekologicznych?
- Czy zdarza ci się unikać jakiejś imprezy z powodu niezdrowego menu?
- Czy czujesz się winna, gdy zjesz coś niezdrowego?
Odpowiedź TAK na 3 lub więcej z ww. pytań może świadczyć o ortoreksji.
W każdym wypadku niezbędny jest kontakt z psychologiem!
Zaburzenia odżywiania są potencjalnie śmiertelne w skutkach – co dziesiąty przypadek anoreksji ma finał w postaci zgonu z powodu skrajnego wygłodzenia lub samobójstwa.
Warto przeczytać
Martha Jablow, Anoreksja, bulimia, otyłość. Przewodnik dla rodziców, GWP 2001; James Lock, Daniel Le Grange, Twoje dziecko i zaburzenia odzywiania. Jak mu pomóc?, Znak 2006; Linda Papadopoulos, Lustereczko, powiedz przecie... Rewolucja w myśleniu o własnym wyglądzie, Znak 2005; Katarzyna Writek, Zaburzenia odżywiania, Septem/Helion 2007
• www.psychologia.net.pl