Gdy przyjaźń ląduje w łóżku
Przyjaźń damsko-męska ma tyle samo przeciwników, co zwolenników. Pierwsi twierdzą, że relacja heteroseksualnych reprezentantów dwóch różnych płci w większości przypadków kończy się w łóżku, zwłaszcza, gdy ci się przyjaźnią. Drudzy uważają, ze jeżeli między przyjaciółmi nie ma pociągu fizycznego lub panują jasno określone zasady, ich relacja jest bezpieczna. A co, jeżeli mimo to para i tak wyląduje w tym samym łóżku?
Magda, 36-letnia analityczka z firmy farmaceutycznej, była absolutnie pewna, że jej przyjaźń z kolegą z pracy, Borysem, jest bezpieczna. - Najpierw to się nawet nie lubiliśmy, patrzyliśmy na siebie wilkiem, bo pracowaliśmy w dwóch różnych działach, które trwały w permanentnym konflikcie - wspomina Magda z uśmiechem. - Po trzech latach w naszej firmie doszło do restrukturyzacji. W jej efekcie trafiłam do jednego zespołu z Borysem, na dodatek mieliśmy we dwoje prowadzić wspólne projekty! Strasznie się przeciwko temu buntowałam, ale on wtedy poprosił mnie o rozmowę. Poszliśmy na lunch. Po dwóch godzinach - tyle wystarczyło - staliśmy się najlepszymi kumplami.
Magda i Borys pracowali razem trzy lata, biurko w biurko. Jeździli wspólnie w delegacje, koordynowali projekty, organizowali szkolenia, byli nierozłącznym teamem. Jak podkreśla kobieta, zostali najlepszymi przyjaciółmi mimo różnicy płci. - On, mimo że przystojny, dla mnie był zbyt milutki, ładny, typ bawidamka. Wolę szorstkich facetów, lekko odpychających i nieprzystępnych - opowiada Magda. - Ja, wysoka, zdecydowana, pewna siebie blondynka, byłam przeciwieństwem jego ideału piękna. Uwielbiał Penelope Cruz, wolał kobiety delikatne, eteryczne, a nie herod baby jak ja. Tak mnie zresztą nazywał wtedy - dodaje ze śmiechem kobieta. I opowiada o wspólnych zwierzeniach, sekretach, wzajemnej pomocy.
- On jest typem babiarza, który ciągle musi sobie udowadniać swoją atrakcyjność, mimo żony i dwójki dzieci - tłumaczy Magda. - Znałam zatem wszystkie historie o jego rozlicznych kochankach, z którymi zdradzał żonę, a ja jemu zwierzałam się ze swoich podbojów miłosnych i opowiadałam o facetach, których zmieniałam jak rękawiczki. Aż w końcu wpadłam jak śliwka w kompot i się zakochałam. To wszystko między nami zmieniło.
Przyjaźń damsko-męska to mit?
Rafał, chłopak Magdy, był nie tylko w niej szaleńczo zakochany, z wzajemnością, ale też bardzo zaborczy i zazdrosny. Nie podobała mu się jej przyjaźń z kolegą z pracy. Skakał z radości, gdy Magda dostała niezwykle atrakcyjną ofertę pracy, z której planowała skorzystać. Gdy Magda odeszła do konkurencji, jej relacje z przyjacielem poważnie się rozluźniły.
- Niby wszystko było ok, ludzie raz są bliżej, raz dalej, relacje się zmieniają. Aż któregoś dnia jakbym dostała obuchem - wspomina Magda. - Myślałam, że zwariowałam, że oszalałam, że postradałam zmysły. Bo oto zdałam sobie sprawę, że ja tak naprawdę kocham Borysa, że szaleję za nim, potwornie tęsknię i nie wiem, co zrobić. On chyba nie, bo nie odzywał się do mnie w ogóle. Wiedziałam od wspólnych znajomych, że ma kryzys w domu, bo żona znowu przyłapała go na zdradzie.
Po paru miesiącach przyjaciele spotkali się na działce u koleżanki. Impreza była "służbowa", więc goście przyjeżdżali bez swoich partnerów i partnerek. - Gdy go zobaczyłam, wiedziałam, że wszystko przepadło, że jestem na niego skazana, niezależnie od tego, czy on tego chce, czy nie - wspomina Magda.
- Wylądowaliśmy w łóżku. On - żeby się pocieszyć po niepowodzeniach w domu i z kochanką, ja z miłości. Wiedziałam już, że nasza przyjaźń to wspomnienie, że teraz już będzie tylko trudniej. I mimo że nasza relacja przez kolejny rok przypominała tę rodem z wenezuelskiej telenoweli, to jednak ostatecznie, ku mojemu zdziwieniu, Borys rozwiódł się z żoną. Wyznał, że też mnie kocha i to niemal od samego początku… Rozstałam się z facetem, jesteśmy razem. Nie ukrywam, że ciągle się zastanawiam, czy liczba kochanek Borysa jednak się trochę zmniejszyła, czy nie - mówi ze śmiechem Magda. - Mam nadzieję, że tak! Jedno wiem na pewno: damsko-męska przyjaźń to mit.
Spóźnieni kochankowie
Takiego samego zdania jest Ada, której przygoda wywróciła do góry nogami życie sporej grupy osób. Jak twierdzi, to miała być wieczna przyjaźń, przypieczętowana bezbrzeżną miłością do brydża. - Byliśmy czwórką przyjaciół, dwie dziewczyny, dwóch chłopaków, którzy poznali się w sekcji brydżowej działającej przy Uniwersytecie Warszawskim - wspomina 39-letnia Ada, socjolożka pracująca w ośrodku badania opinii publicznej.
- Ponieważ każde z nas na swojej drodze życia spotkało kogoś, przyszłego męża lub żonę, nasza grupka rozrosła się do ośmiu osób. Teraz każdy wyjazd, wakacje, weekend, impreza, rolki, bieganie czy w końcu brydż, był organizowany dla ośmiu, a nie czterech osób - wspomina Ada. - Potem, gdy zaczęły pojawiać się dzieci, nasza grupa jeszcze bardziej się rozrosła. Mieliśmy tak trwać do emerytury, gdyby nie bomba, która wybuchła. Okazało się, że Majka, moja najlepsza przyjaciółka od wielu lat ma romans z Tadkiem, naszym przyjacielem brydżowym. Zawsze mieli się ku sobie, zawsze trzymali się razem, ale nigdy nie wykazywali chęci, by zostać parą… - dziwi się Ada.
O tym, że między Majką a Tadkiem jest coś więcej niż przyjaźń, wiedział od początku mąż Ady, Norbert. - Byłem tego pewien, choć oni się ukrywali - twierdzi mężczyzna. - Byłem szczerze zdziwiony, gdy Tadek przyprowadził kiedyś na imprezę swoją przyszłą żonę. Ale uznałem, że może między Majką a Tadkiem coś nie poszło. Nie zwierzał mi się, a ja nie chciałem pytać.
Zdaniem Ady, gdy po kilkunastu latach wychodzi, że dwie osoby ze wspólnej paczki przyjaciół miały romans, to ta paczka nie ma szans na przetrwanie. - Gdy rozmawiamy teraz o tym, okazuje się, że wszyscy to podejrzewali, włącznie z małżonkami samych zainteresowanych, ale nikt tego głośno nie chciał powiedzieć - opowiada Ada. - Efekt: wszyscy ze wszystkimi są pokłóceni, kochankowie grający rolę główną też. Podobno na otwarcie na wokandzie czekają dwa pozy rozwodowe, a wspólne wakacje każdy planuje sobie już oddzielnie.
Przyjaciel to wielka pokusa
Zdaniem psycholożki Katarzyny Szymańskiej, przyjaciel może stanowić wielką pokusę. Zwłaszcza, gdy jedno z przyjaciół jest samo. - Przyjaciel to świetnie znana osoba, do której ma się zaufanie, na którą można liczyć - tłumaczy Szymańska.
- Nie trzeba przy niej nikogo udawać, bać się odrzucenia, wyśmiania, krytycznych ocen. Dlatego czasami trudno ustrzec się bliskości, która w odpowiednich warunkach może skończyć się seksem. Przyjacielski seks może otworzyć nowy rozdział między przyjaciółmi, tak jak to miało miejsce w przypadku pierwszej pary. Może też zakończyć przyjaźń, gdy okazuje się, że ludzie, którzy zapewne wcześniej się kochali i byli blisko, z jakichś powodów nie zostali parą, bo weszli w inne związki. W tym przypadku mamy raczej do czynienia z miłością, która została zastąpiona przyjaźnią, wywracając do góry nogami życie kilku osobom. Tym, co może ustrzec przyjaciół przed pójściem do łóżka są jasno postawione granice, których nie powinni przekraczać. Bo zazwyczaj, niestety, to jedno z przyjaciół się zakochuje i dąży do zbliżenia, a drugie nie. Taki finał przyjaźni - w większości przypadków - kończy się kłopotami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl