Golda Meir – żelazna dama Izraela
W czasie obrad rządu, często odbywających się w jej domu, smażyła placki, którymi później częstowała ministrów. Jednocześnie bez wahania podejmowała trudne decyzje, na przykład tworząc szwadron śmierci ścigający po całym świecie terrorystów odpowiedzialnych za zamach dokonany podczas olimpiady w Monachium. Nic dziwnego, że jedni nazywali ją „babcią narodu”, a inni „żelazną damą”. Golda Meir do dzisiaj pozostaje jedną z najbardziej charyzmatycznych polityczek w historii.
W czasie obrad rządu, często odbywających się w jej domu, smażyła placki, którymi później częstowała ministrów. Jednocześnie bez wahania podejmowała trudne decyzje, na przykład tworząc szwadron śmierci ścigający po całym świecie terrorystów odpowiedzialnych za zamach dokonany podczas olimpiady w Monachium. Nic dziwnego, że jedni nazywali ją „babcią narodu”, a inni „żelazną damą”. Golda Meir do dzisiaj pozostaje jedną z najbardziej charyzmatycznych polityczek w historii.
W głośnym filmie Stevena Spielberga „Monachium” pojawia się scena ukazująca posiedzenie izraelskiego rządu, zwołane po dramatycznych wydarzeniach, które rozegrały się rankiem, 5 września 1972 r., na terenie wioski olimpijskiej. Ośmiu ubranych w sportowe stroje terrorystów z palestyńskiej organizacji Czarny Wrzesień bez większych przeszkód wdarło się do kwatery izraelskich sportowców. Dwie osoby zabili na miejscu i wzięli 9 zakładników, domagając się uwolnienia więźniów z izraelskich więzień oraz słynnych niemieckich terrorystów: Andreasa Baadera i Ulrike Meinhof z Czerwonych Brygad.
Izraelski rząd pod przywództwem Goldy Meir odmówił wszelkich negocjacji, a przeprowadzona przez niemieckie służby akcja odbicia sportowców zakończyła się masakrą – w wyniku strzelaniny zabito pięciu zamachowców, trzech aresztowano, zginął jeden policjant. Terroryści zastrzelili wszystkich dziewięciu zakładników, którzy w jednym z helikopterów czekali na płycie lotniska.
Władze Izraela postanowiły zlikwidować każdą osobę odpowiedzialną za tragedię w Monachium. „Czas powiedzieć rzeźnikom: nie chcecie nas na świecie to i my nie chcemy was” – mówi filmowa Golda Meir. „Choć niektórzy twierdzą, że cena jest zbyt wysoka, ja się z tym nie zgadzam. Każda cywilizacja musi czasem naginać swoje wartości” – dodaje.
W odwecie premier powołała tajną grupę agentów, zwaną później szwadronem śmierci, która objeżdżała Europę zostawiając za sobą ciała terrorystów z Czarnego Września. Operację zakończyło zabicie w 1979 r. Ali Hassana Salemeha, głównego organizatora zamachu. Golda Meir nie doczekała tej chwili, ponieważ umarła rok wcześniej. Przeżyła 80 lat, przez całe życie kierując się zasadą: „Nie wystarczy w coś wierzyć, trzeba mieć siłę pokonywać przeszkody i walczyć”.
Amerykańska edukacja
Urodziła się w 3 maja 1898 r, w Kijowie, jako Golda Mabowicz. Choć miała liczne rodzeństwo – pięciu braci i dwie siostry, dorosłości doczekały tylko dziewczyny. Jej najwcześniejszym wspomnieniem z dzieciństwa był obraz ojca barykadującego drzwi domu w obawie przed kolejnym antyżydowskim pogromem. Zastraszony Mosze Mabowicz wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. 5-letnia wówczas Golda razem z matką przeprowadziła się do Pińska, gdzie starsza siostra, Szejna, zaangażowała się działalność w radykalnej żydowskiej organizacji syjonistyczno-rewolucyjnej. Goldzie bardzo to imponowało i niewykluczone, że właśnie wtedy narodziło się jej zamiłowanie do aktywności politycznej.
Gdy Szejną zainteresowały się służby carskie, matka postanowiła ruszyć śladem męża. W 1906 r. cała rodzina zamieszkała w Milwaukee w stanie Wisconsin. Ojciec prowadził firmę produkującą dywany, a matka pracowała w sklepie spożywczym. Golda chodziła do amerykańskiej szkoły, ale już w wieku 14 lat tradycjonalistyczni rodzice nakazali jej zakończyć edukację i wyjść za mąż.
Wtedy po raz pierwszy ujawnił się mocny charakter dziewczynki. Zbuntowała się, uciekła z domu i wyjechała do Denver, gdzie mieszkała Szejna. Poznała tam Morrisa Meyersona, ubogiego malarza szyldów, także emigranta z Rosji. Zakochała się w nim z wzajemnością. Jako 18-latka wróciła do Milwaukee, gdzie kontynuowała naukę, uczyła dzieci emigrantów i prowadziła kursy dla dorosłych. Rok później poślubiła Meyersona.
Golda była już wówczas zaangażowaną działaczką Syjonistycznej Organizacji Pracy. Marzyła o wyemigrowaniu do Palestyny, co początkowo nie budziło entuzjazmu męża. Jednak uparta Golda w końcu dopięła swego i w 1921 r. wypłynęła z Morrisem w kierunku Bliskiego Wschodu, by przez następne pół wieku wpływać na historię tego niezwykłego regionu świata.
Życie w kibucu
Początkowo Golda z mężem i siostrą Szejną mieszkała w kibucu Merhavia, czyli spółdzielczym gospodarstwie rolnym, gdzie podstawową zasadą była własność wspólna. Szybko ujawniły się jej talenty przywódcze, a członkowie wspólnoty wybrali przebojową i charyzmatyczną kobietę na swojego przedstawiciela w centrali związków zawodowych Histadrut.
W 1924 r. życie w kibucu zmęczyło Meyersona, który namówił żonę na wyjazd do Jerozolimy, gdzie Golda rozpoczęła jeszcze aktywniejszą działalność polityczną. Była współzałożycielką Socjaldemokratycznej Robotniczej Partii Izraela (Mapai) oraz Powszechnej Organizacji Robotników Żydowskich w Ziemi Izraela (Histadrut).
Zdążyła też urodzić dwójkę dzieci – Menachema i Sarę, ale nie miała czasu na pielęgnowanie małżeństwa. Gdy postanowiła przeprowadzić się do Tel Awiwu Meyerson zaoponował i został w Jerozolimie. Para uzyskała wówczas sądową separację, ale nigdy nie zdecydowała się na rozwód.
Morris zmarł w 1951 r. Ówczesny premier Izraela i przyjaciel Goldy, David Ben Gurion, zasugerował wtedy, aby kobieta nie wracała do panieńskiego nazwiska, a jedynie zmieniła je na bardziej kojarzone z językiem hebrajskim. Tak narodziła się Golda Meir.
Po śmierci męża już nigdy nie związała się na stałe z żadnym mężczyzną, choć nie unikała licznych romansów. W kręgu jej zainteresowań był m.in. Zalman Shazar, dwukrotny prezydent Izraela i znany miejscowy polityk David Remez.
Golda nie miała zbyt wiele czasu na życie osobiste, ponieważ poświęciła się sprawom publicznym. Szczególnie po narodzinach państwa Izrael.
Deklaracja niepodległości
II wojna światowa i Holocaust spotęgowały dążenie Żydów do założenia własnego państwa. 14 maja 1948 r. Golda Meir jako jedna z 24 osób, i jedyna kobieta w tym gronie, podpisała „Deklarację o Ustanowieniu Państwa Izrael”, a później… popłakała się.
„Gdy studiowałam historię amerykańską, jako uczennica, czytałam o tych, którzy podpisali Deklarację Niepodległości, nie mogłam wyobrazić sobie prawdziwych ludzi robiących to. A wtedy ja siedziałam i podpisywałam deklarację niepodległości” – wspominała później.
Już następnego dnia młode państwo zostało zaatakowane przez połączone siły arabskich sąsiadów: Egiptu, Syrii, Libanu, Transjordanii i Iraku. Meir otrzymała wówczas pierwszy paszport nadany przez Izrael i wyjechała do Stanów Zjednoczonych, by zbierać pieniądze na obronę kraju. Premier Ben Gurion liczył, że Golda przywiezie 4-5 mln dolarów, tymczasem wróciła z dziesięć razy większą kwotą.
W czerwcu 1948 r. została pierwszym ambasadorem Izraela w ZSRR. Czterdzieści lat później na banknocie dziesięcioszeklowym ukaże się rysunek przedstawiający tłum rosyjskich Żydów podrzucających Meir w powietrze ze szczęścia, że mogą wyemigrować na Bliski Wschód. Z placówki w Związku Radzieckim wróciła rok później, gdy została wybrana do izraelskiego parlamentu, Knesetu, w który nieprzerwanie zasiadała przez następne ćwierć wieku.
Premier z torbą na zakupy
W 1956 r. Golda Meir została ministrem spraw zagranicznych w rządzie Dawida Ben Guriona. Na początku lat 60. zdiagnozowano u niej chłoniaka złośliwego, jednak ukrywała prawdę o chorobie nowotworowej, by nie narazić się na zarzuty o niezdolności do pracy. W 1965 r., ze względu na stan zdrowia, zrezygnowała ze stanowiska w rządzie, ale szybko wróciła do polityki. Już cztery lata później powierzono jej tekę ministra pracy. Pod koniec lutego 1969 r., po śmierci premiera Lewiego Eszkola, została wybrana na jego następcę.
„Golda Meir musiała łagodzić napięte nastroje, szukać układów sojuszniczych, znajdować pomoc międzynarodową dla Izraela i tutaj znów wykazywała dość dużą zręczność. Była stanowcza, ale jednocześnie elastyczna” – mówił na antenie Polskiego Radia znany historyk, prof. Andrzej Chojnowski.
Z licznych relacji wynika, że Meir była osobą pełną uroku osobistego. Miała rozwinięty instynkt opiekuńczy, co się wyrażało zarówno w jej działalności publicznej, kiedy była działaczką związków zawodowych, jak i w kontaktach międzyludzkich. „Żelazna wola, urok i opiekuńczość w okresie premierowania ujawniły się do tego stopnia, że powstał na użytek mediów taki wizerunek zatroskanej, starszej pani, która zajmuje się wielkimi sprawami polityki, a jednocześnie ma zawsze przy sobie torbę na zakupy” – opisuje prof. Chojnowski. Meir słynęła z poczucia humoru. Podczas kolacji na cześć niemieckiego kanclerza Willy’ego Brandta zażartowała: „Co Izraelczycy mają za złe Mojżeszowi? Prowadził nas 40 lat przez pustynię, po to żeby doprowadzić nas do jedynego miejsca na Bliskim Wschodzie, w którym nie ma ropy”.
Wojna Goldy
„Moim zdaniem, nawet jeśli zupełnie się z nią nie zgadzasz, z jej polityką, z jej ideologią, trudno jej nie szanować, nie podziwiać, a wręcz nie kochać. Ja pokochałam ją natychmiast” – stwierdziła znana dziennikarka Oriana Fallaci, która spotkała się z Meir w 1972 r. W tym okresie izraelska premier musiała zmierzyć się z wieloma wyzwaniami, szczególnie nienawiścią arabskich sąsiadów. Meir nie wahała się podejmować trudnych decyzji, np. wydając rozkaz Mosadowi zlikwidowania członków organizacji Czarny Wrzesień i Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny po masakrze w Monachium.
Rankiem 6 październiku 1973 r. generał Dawid Elazar, szef Sztabu Generalnego Sił Obronnych Izraela, otrzymał informację, że w ciągu najbliższych kilku godzin nastąpi atak wojsk Egiptu i Syrii. Postanowił uprzedzić ten ruch i przeprowadzić zmasowane uderzenie z powietrza na sąsiednie kraje. Jednak Golda Meir nie wyraziła na to zgody, uznając, że w oczach świata Izrael zostanie uznany za agresora.
Wybuchła tzw. wojna Jom Kippur. W pierwszych jej dniach 75-letnia premier niemal nie sypiała, paliła 90 papierosów dziennie, a nawet myślała o samobójstwie. Choć wojska izraelskie odniosły zwycięstwo, w społeczeństwie zapanowało przekonanie, że kraj nie był należycie przygotowany do obrony.
11 kwietnia 1974 r. Golda Meir wraz z całym rządem podała się do dymisji. Wycofała się z życia publicznego i zajęła pisaniem wspomnień. Dwa lata później ukazała się słynna książka „My life”.
W 1977 r. przemawiała w Knesecie podczas wizyty w Izraelu prezydenta Egiptu Anwara Sadata. Rodacy widzieli ją wówczas po raz ostatni. Zmarła 8 grudnia 1978 r. w Jerozolimie. „Golda Meir żyła pod presją, której w ogóle nie zrozumielibyśmy u nas w kraju. Jest najsilniejszą kobietą naszych czasów, stojącą na czele rządu, a i w odległej przeszłości trudno byłoby znaleźć jej podobną” – stwierdził Walter Cronkite, najsłynniejszy amerykański dziennikarz telewizyjny.
Rafał Natorski/(gabi)/WPKobieta