UrodaHelena Rubinstein - cesarzowa piękna

Helena Rubinstein - cesarzowa piękna

Helena Rubinstein - cesarzowa piękna

To ona pierwsza zaoferowała kobietom krem z filtrem przeciwsłonecznym, wodoodporny tusz do rzęs czy róż do policzków. Zrewolucjonizowała branżę kosmetyczną i była powszechnie nazywana "cesarzową piękna". Poznajmy historię niewykształconej dziewczyny z ubogiej żydowskiej rodziny z krakowskiego Kazimierza, która została najbogatszą kobietą swoich czasów i muzą wielkich artystów: Pablo Picassa oraz Salvadora Dali.

To ona pierwsza zaoferowała kobietom krem z filtrem przeciwsłonecznym, wodoodporny tusz do rzęs czy róż do policzków. Zrewolucjonizowała branżę kosmetyczną i była powszechnie nazywana „cesarzową piękna”. Poznajmy historię niewykształconej dziewczyny z ubogiej żydowskiej rodziny z krakowskiego Kazimierza, która została najbogatszą kobietą swoich czasów i muzą wielkich artystów: Pablo Picassa oraz Salvadora Dali.

"Nie ma kobiet brzydkich, są tylko leniwe" - przekonywała w jednym z wywiadów Helena Rubinstein, której lenistwa na pewno nie można było zarzucić, ponieważ od najmłodszych lat rozpierała ją energia. Bardzo wcześnie nauczyła się pisać, czytać i liczyć - ostatnią umiejętność szczególnie cenił ojciec, Hercl Naftali Rubinstein, ubogi mieszkaniec krakowskiego Kazimierza, który utrzymywał rodzinę z handlu naftą i drobnymi artykułami żelaznymi. Najstarsza z jego siedmiu córek, Chaja, często pomagała mu w pracy, ponieważ miała od dziecka miała dryg do rachunków.

Ewa Podsiadły-Natorska / AK / Kobieta WP

1 / 9

Helena Rubinstein, portret z 1905 roku

Obraz
© Eastnews

Po latach zupełnie inaczej opisywała dzieciństwo spędzone w oficynie kamienicy przy ul. Szerokiej 14. "Urodziłam się jako pierworodne dziecko zamożnych rodziców (...). Moi dwaj dziadkowie mieli znaczne udziały w kopalnictwie i bankowości w Polsce, a ojciec zajmował się eksportem. Dzieciństwo i młodość spędziłam w szczęśliwej atmosferze w wielkim, starym domostwie" - zanotowała w autobiografii, potwierdzając skłonność do upiększania nie tylko kobiet, ale także swojego życiorysu. "Ładna historia jest więcej warta niż prawda" - przekonywała. Z tego powodu podawała także niezbyt precyzyjną datę urodzenia - 1872 r., choć okazało się, że przyszła na świat dwa lata wcześniej.

Niewątpliwie od najmłodszych lat przejawiała cechy przywódcze, pomagając matce w opiece nad gromadką rodzeństwa. Już wtedy potrafiła też postawić na swoim. Sprzeciwiła się ojcu, który chciał wydać urodziwą córkę za starszego wdowca, Szmula. Z kolei rodzice nie zgodzili się na jej ślub z ukochanym Stanisławem, ubogim studentem medycyny o pięknych oczach.

2 / 9

Helena Rubinstein w swoim laboratorium, 1910 r

Obraz
© Eastnews

Młodej kobiecie szybko zbrzydło życie w szarym Krakowie. Postanowiła wyjechać do wujka mieszkającego w Australii. Miała 24 lata, gdy w Genui lub Hamburgu, już jako Helena Rubinstein (nigdy nie lubiła imienia Chaja) wsiadła na pokład statku płynącego na Antypody. W podróżnym kuferku wiozła 12 słoiczków kremu podarowanego przez matkę, która wpajała córkom, że kobieta powinna przede wszystkim dbać o urodę. Jak głosi legenda, mikstura została stworzona przez węgierskich chemików, braci Lykuskich, specjalnie dla Heleny Modrzejewskiej. Rubinstein utrzymywała później, że wybitna aktorka często gościła w jej domu rodzinnym i ofiarowała upiększający preparat matce, ale prawdopodobnie jest to jedna z wielu legend stworzonych przez Helenę.

Jedno nie ulega natomiast wątpliwości - przywieziony z Polski preparat bardzo pomógł Rubinstein w spektakularnej karierze biznesowej.

3 / 9

Helena Rubinstein w latach trzydziestych

Obraz
© Eastnews

Sukces w kremie

Pierwsze trzy lata spędziła w niewielkiej osadzie farmerskiej Corelaine, pomagając wujkowi w sklepie i opiekując się jego dziećmi. Nie była jednak zachwycona tym miejscem. "Nienawidziłam Australii. Upał, smutek, brzydota" - wspominała później.

By chronić się przed intensywnymi promieniami słońca przez cały czas chodziła w kapeluszu i smarowała skórę przywiezionym z Polski kremem. Dzięki temu udało jej się zachować piękną cerę, którą wyróżniała się wśród miejscowych kobiet o zniszczonych twarzach. W końcu zaczęła im udostępniać swoją miksturę. Gdy zapasy kremu się skończyły napisała do matki z prośbą o przysłanie większej ilości preparatu.

4 / 9

Helena Rubinstein w 1935 roku

Obraz
© Eastnews

Zainteresowanie było ogromne i Rubinstein wiedziała już, co chce robić w życiu. Odrzuciła matrymonialną propozycję jednego z miejscowych farmerów i wyjechała do Melbourne. "(...) do pani, którą poznałam na statku, w drodze do Australii. Miałam uczyć jej dzieci niemieckiego. Ale stało się inaczej. To od niej pożyczyłam 250 funtów i kilka krzeseł. Otworzyłam salon piękności "Valaze" - opisywała po latach.

Początkowo sama przyrządzała krem według otrzymanej z Polski receptury. Do jego wyrobu używała podobno m.in. tłuszczu z kaszalota, esencji migdałowej i wyciągu z kory drzew iglastych. Słoiczek kosztował równowartość średniej tygodniowej pensji Australijki, ponieważ Rubinstein szybko odkryła marketingową zasadę, że wiele kobiet nie kupuje czegoś, co jest za tanie. O jej cudownym kremie zaczęły entuzjastycznie pisać gazety, a zamówień błyskawicznie przybywało. By im sprostać Helena musiała sprowadzić twórcę mikstury, dr Jacoba Lykusky'ego oraz siostrę, Ceskę.

5 / 9

Helena Rubinstein w latach czterdziestych

Obraz
© Eastnews

Już trzy lata później Rubinstein miała na koncie blisko 100 tys. dolarów oraz filie salonu w Sidney i na Nowej Zelandii. Był to jednak dopiero początek światowej ekspansji jej firmy.

6 / 9

Wnętrze laboratorium w salonie Heleny Rubinstein

Obraz
© Eastnews

W życiu Heleny Rubinstein bardzo ważnym rokiem okazał się 1908. To wtedy poślubiła podróżnika i dziennikarza Edwarda Titusa, o którym powiedziała kiedyś: "był jedynym mężczyzną, który pochłaniał moje myśli tak bardzo, że zapominałam o biznesie". Kilka miesięcy wcześniej para przeprowadziła się do Londynu, gdzie właśnie w 1908 r. Rubinstein otworzyła swój pierwszy europejski salon piękności.

Początkowo wstydliwe Angielki wchodziły do niego tylnymi drzwiami, ale wieści o cudownych preparatach i skutecznych zabiegach kosmetycznych szybko spowodowały, że do gabinetu Heleny zaczęły ustawiać się kolejki klientek, nawet z najwyższych sfer - żona premiera Wielkiej Brytanii wzbudziła powszechne zainteresowanie, gdy na jednym z przyjęć pojawiła się z upiększającym policzki różem, sporządzonym oczywiście przez Rubinstein.

Wkrótce później otworzyła kolejny salon, tym razem w Paryżu. Mniej szczęścia miała jednak w życiu osobistym, ponieważ Edward Titus okazał się mężczyzną bardzo czułym na wdzięki innych kobiet. Gdy podczas jednej z podróży Helena przyłapała męża na flircie z pewną damą, zdenerwowana wpadła do pobliskiego sklepu jubilerskiego i kupiła największy sznur pereł. "Kiedykolwiek się potem kłóciliśmy, kupowałam więcej pereł. "Klejnoty sprzeczki" są jedną z moich słabości" - opowiadała.

Mimo problemów małżeństwo przetrwało ćwierć wieku i doczekało się dwóch synów. Rubinstein i Titus rozwiedli się w 1937 r., a już dwa lata później Helena poślubiła o 15 lat młodszego gruzińskiego księcia Achila Gourielli'ego-Tchkonia. Wyprodukowała dla niego serię kosmetyków z herbem Gouriellich. Jako pierwsza wkroczyła wtedy na rynek kosmetyków dla mężczyzn. W Nowym Jorku uruchomiła natomiast salon piękności dla panów, który nazywał się House of Gourielli.

7 / 9

Helena Rubinstein – cesarzowa piękna

Obraz
© Eastnews

W Stanach Zjednoczonych zaczęła robić karierę po wybuchu I wojny światowej, gdy razem z rodziną wyjechała do Ameryki. "Wszystkie kobiety miały twarze w okropnym białym pudrze i dziwnie szary kolor ust. Pomyślałam: to potężny rynek dla moich produktów!" - opisywała swoje wrażenie ze spaceru po Nowym Jorku, gdzie w 1915 r. otworzyła pierwszy salon. Szybko zaczęły pojawiać się kolejne, w Chicago, Bostonie, Filadelfii, Waszyngtonie czy San Francisco. Rubinstein wyszkoliła rzesze instruktorek, które później uczyły inne kobiety makijażu. Dzięki niej Amerykanki pokochały szminkę, która wcześniej kojarzyła się z paniami lekkich obyczajów.

8 / 9

Milionerka i filantropka

Obraz
© Helena Rubistein i Yves Saint Laurent, 1958 rok / Eastnews

Sama Rubinstein rzadko korzystała z usług oferowanych przez swoje salony. "Jestem robotnicą, nie mam na to czasu" - twierdziła. To nie przeszkadzało jej jednak w dbaniu o urodę, każdego rana wykonywała m.in. masaż podbródka i oczywiście używała swoich kremów.

Choć do końca życia uwielbiała polską kiełbasę, przestrzegała diety, zachęcając kobiety do jedzenia warzyw i owoców, wierząc w dobroczynne działanie witamin oraz minerałów na skórę. Do dziś chętnie kosztujemy "surówkę piękności Heleny Rubinstein", której podstawę stanowią: płatki owsiane, jogurt, orzechy oraz sezonowe owoce.

Była jedną z najbardziej znanych celebrytek swoich czasów. W gazetach często pojawiały się zdjęcia "cesarzowej piękna", w strojach od najlepszych projektantów, obwieszonej oszałamiającą masą biżuterii, do której miała słabość przez całe życie. Znakomity malarz i przyjaciel Rubinstein, Salvador Dali, sportretował milionerkę przykutą do skały sznurem szmaragdów. Pozowała też innym wielkim artystom, m.in. Pablo Picasso, a na ścianach jej nowojorskiego apartamentu wisiało mnóstwo obrazów innych wybitnych mistrzów. Kolekcjonowała też wiktoriańskie meble, afrykańskie rzeźby i egipskie antyki. Jednak najbardziej lubiła pracować, a od podwładnych też wymagała, żeby dawali z siebie wszystko, oczekując ich dyspozycyjności nawet w weekendy. Bywała kapryśna, impulsywna i bardzo oszczędna (potrafiła wysłać sekretarkę po przecenione pończochy za 90 centów), ale także dowcipna i wspaniałomyślna - założona przez nią Rubinstein Foundation pomogła wielu pokrzywdzonym kobietom.

9 / 9

Portret Heleny Rubinstein w sukni Givenchy

Obraz
© Eastnews

Pracowała do ostatnich chwil życia. W biurze dostała wylewu i zmarła następnego dnia, 1 kwietnia 1965 r. O śmierci milionerki, nazywanej często "Madame", informowały gazety na całym świecie, a "New York Times" poświęcił temu wydarzeniu cztery kolumny.

Patrick O'Higgins, biograf Rubinstein, opisuje, że do trumny ubrano ją w ulubiony kostium od Yves Saint-Laurenta. Założono sznur czarnych pereł, a wizażystka z nowojorskiego salonu umalowała twarz zmarłej, nadając skórze piękny odcień lila. Majątek Rubinstein szacowano wówczas na 100 mln dol. Jej koncern zatrudniał 32 tysiące pracowników. W połowie lat 70. spadkobiercy sprzedali markę firmie Colgate Pamolive, a później przejął ją L'Oreal. Symbol "HR" do dziś jest symbolem luksusu.

Ewa Podsiadły-Natorska / Kobieta WP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)