Ewa Kłobukowska (z prawej)
Jedna z największych, ale równocześnie najbardziej kontrowersyjnych karier sportowych w czasach PRL. Urodzona w Warszawie Kłobukowska szybko zaczęła wyróżniać się talentem do biegania i znalazła się w utworzonej przez Polski Komitet Olimpijski elitarnej grupy sprinterek (obok rówieśniczki, Ireny Kirszenstein). - Ewa występowała na ostatniej zmianie sztafety i te jej pościgi za konkurentkami wryły się w pamięć - wspominała w "Tempie" Szewińska.
Kłobukowska wystartowała w sztafecie, która wywalczyła złoty medal na igrzyskach w Tokio. Państwo nagrodziło sprinterkę kawalerką w Warszawie. Otrzymała także Złoty Krzyż Zasługi z rąk premiera Józefa Cyrankiewicza. Dwa lata później, podczas mistrzostw Europy w Budapeszcie, w równie rewelacyjnej formie i stylu Kłobukowska wygrała bieg na 100 metrów oraz sztafetę (dostała pałeczkę o dobre kilka metrów za trzema prowadzącymi zespołami), a także wywalczyła srebrny medal w rywalizacji na 200 m, w której triumfowała Irena Kirszenstein. Tego duetu zazdrościł nam cały świat, ale ta zazdrość miała wkrótce doprowadzić do skandalu.
W 1967 roku Kłobukowskiej, na wniosek działaczy z NRD i ZSRR, nie dopuszczono do udziału w Pucharze Europy w Kijowie. Powodem był "nieokreślony status płci". Ówczesna metoda badania chromosomów została po latach zakwestionowana, a w 1992 roku Polkę oficjalnie przeproszono za stosowanie błędnego kryterium. Jednak oskarżenia spowodowały załamanie kariery Kłobukowskiej. Poniżona kobieta na kilka lat wyjechała do Czechosłowacji. Do dziś stroni od mediów.