Blisko ludziIza Koprowiak, dziennikarka sportowa: "Powiedziałam, by zabierał ręce, nazwał mnie ku..ą"

Iza Koprowiak, dziennikarka sportowa: "Powiedziałam, by zabierał ręce, nazwał mnie ku..ą"

Iza Koprowiak związana jest z "Przeglądem Sportowym" od 2004 roku. Prowadzi cykl wywiadów "Chwila z", gdzie często porusza ze swoimi gośćmi trudne tematy z ich życia prywatnego. Teraz na łamach "Magazynu Press" opowiedziała o przekroczeniu granicy przez redakcyjnego kolegę.

Iza Koprowiak, dziennikarka sportowa: "Powiedziałam, by zabierał ręce, nazwał mnie ku..ą"
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Dominika Czerniszewska

02.03.2020 | aktual.: 02.03.2020 17:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nie od dziś wiadomo, że kobiety nie mają łatwo w sporcie. Dziennikarki zajmujące się tą tematyką wciąż stanowią mniejszość. Jednak Izie Koprowiak się udało. Od lat pracuje dla "Przeglądu Sportowego". Teraz w wywiadzie dla "Magazynu Press" opowiedziała o przykrym incydencie, który miał miejsce w 2016 roku.

Molestowanie?

W trakcie wyjazdu służbowego, gdy jechała samochodem z dziennikarzem, złapał ją za udo. – Kiedy bardzo dosadnie powiedziałam, by zabierał ręce, nazwał mnie ku..ą i swoim paziem – wyznaje Iza Koprowiak.

Oficjalnie dziennikarka nie zgłosiła tego. Natomiast powiedziała przełożonemu. Sprawa ucichła. – Dwa lata później, po innym wyskoku tego dziennikarza, ówczesny naczelny zaczął mnie dopytywać o sytuację z 2016 roku. Opowiedziałam, jak było. Ten dziennikarz stracił swoją funkcję, podobno również z tego powodu. Mam dziś do siebie pretensje jedynie o to, że w 2016 roku stanowczo nie dopominałam się wyciągnięcia wobec niego konsekwencji – wyznaje.

Incydent z Franciszkiem Smudą

W wywiadzie została jeszcze przypomniana sytuacja z 2011 roku, gdy Franciszek Smuda, były selekcjoner reprezentacji Polski, w ramach żartu zaproponował, by poszli do niego do pokoju. – Jedna z tych sytuacji, kiedy zupełnie nie wiedziałam, jak się zachować. Niby wiedział, że to jest żart, ale nikt nie ma prawa tak żartować. Zapytałam tylko, co u żony, żeby jakoś się odgryźć. A potem wróciłam do domu i strasznie się poryczałam - wspomina.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (26)