"Skandal". Pisze o wpadce podczas debaty
Psycholożka Renata Orłowska, która edukuje w sieci na temat osób z niepełnosprawnościami, nie kryje oburzenia tym, że podczas transmitowanej w telewizji debaty prezydenckiej zabrakło tłumaczenia na polski język migowy.
W poniedziałkowy wieczór odbyła się ostatnia debata prezydencka podczas tej kampanii. Kandydaci dyskutowali o gospodarce, bezpieczeństwie i sprawach społecznych. Problem w tym, że nie wszyscy mogli ich usłyszeć. Powodem był brak tłumaczenia na polski język migowy.
"Skandal". Debata prezydencka bez tłumacza migowego
Jak podkreśla psycholożka i terapeutka Renata Orłowska, osoby Głuche zostały wykluczone z wydarzenia o znaczeniu ogólnokrajowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sprawdzam" - Huawei Watch 5
"Prezydencka debata bez Głuchych. Skandal! Właśnie zakończyła się jedna z najważniejszych debat prezydenckich w telewizji publicznej. I wiecie co? Osoby Głuche znów zostały wykluczone" - napisała na swoim profilu.
Orłowska podkreśliła, że napisy "rozjechały się tak bardzo, że były bezużyteczne" - pokazała też fragment debaty, w którym widać było, że nie odpowiadają one temu, co faktycznie mówią kandydaci. Z kolei tłumacza polskiego języka migowego nie było w ogóle. Przypomniała też, że debata prezydencka to nie tylko medialne wydarzenie, ale także kluczowe źródło wiedzy o kandydatach.
"To jest jawne naruszenie praw osób Głuchych. To jest łamanie Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. To jest działanie wbrew idei równego dostępu do informacji." – dodała.
W swoim poście zachęciła także do składania skarg do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rzecznika Praw Obywatelskich.
RPO: "Napisy to nie to samo co język migowy"
Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpił wcześniej do Dyrektora Generalnego TVP S.A. w likwidacji z wnioskiem o zapewnienie pełnej dostępności kolejnej debaty. 8 maja 2025 roku wystosował komunikat.
"Napisy to nie to samo co tłumaczenie na język migowy. Dla wielu osób z niepełnosprawnością słuchu to dwa różne języki, a dostępność oznacza jedno i drugie – równocześnie."
Zaznaczył, że często debaty to jedno z niewielu źródeł rzetelnej informacji dla osób Głuchych i słabosłyszących, które chcą świadomie głosować.
Zaproponowanymi rozwiązaniami były m.in.:
– pełne tłumaczenie na PJM przez profesjonalnych tłumaczy,
– odpowiednie kadrowanie – minimum 1/8 ekranu dla tłumacza,
– napisy i tłumacz – nie "albo-albo", ale "i-i",
– dostępność retransmisji z pełnym udogodnieniem online.
"Debata to nie przywilej"
"Debata prezydencka powinna być dostępna dla wszystkich. Także dla osób Głuchych i słabosłyszących" przypominał z kolei dr Kamil Stępniak, doktor nauk prawnych i twórca profilu "Konstytucjonalista".
"Dostępność jest bardzo ważna dla wszystkich, nie tylko dla osób niesłyszących": "To jest jakiś nieśmieszny żart, że nadal trzeba apelować o tak podstawowe sprawy", "Jak można organizować debatę prezydencką i nie uwzględnić w niej potrzeb setek tysięcy osób z niepełnosprawnością słuchu?" - piszą oburzeni internauci.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!