Blisko ludziJej kuzyn walczy w Mariupolu. Od kilku tygodni nie ma z nim kontaktu

Jej kuzyn walczy w Mariupolu. Od kilku tygodni nie ma z nim kontaktu

Olena Nikulina martwi się o swojego 26-letniego kuzyna Maksima, który w Mariupolu odpiera ataki rosyjskich wojsk. Ostatnią wiadomość otrzymała od niego kilka tygodni temu. Na myśl o tym, że mógł umrzeć, zalewa się łzami.

Jej kuzyn walczy w Mariupolu
Jej kuzyn walczy w Mariupolu
Źródło zdjęć: © Getty Images, Twitter

20.04.2022 | aktual.: 20.04.2022 13:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ukraińscy wolontariusze robią wszystko, by pomóc swoim rodakom na froncie. W centrum Kijowa zbierają jedzenie, środki medyczne czy kamizelki kuloodporne, by wysłać je potem na wschód kraju, czyli do epicentrum rosyjskich ataków. Tam reporter BBC spotkał Olenę Nikulinę, której 26-letni kuzyn Maksim walczy w Mariupolu.  

26-letni Maksim broni Mariupola

Maksim ze swoją matką dorastał w miejscowości Sumy w północno-wschodniej części Ukrainy. Kobieta chciała, by jej syn wstąpił do armii. Nazywała ją "szkołą życia dla mężczyzn". Gdy dowiedziała się, że zostanie wysłany do Mariupola poczuła pewną ulgę. Sądziła, że miasto, oddalone nieco od wschodniej granicy i okupowanej okolicy Donbasu zostanie oszczędzone. Niestety bardzo się pomyliła. 

Olena Nikulina mówi, że jej kuzyn przed rozpoczęciem wojny był bardzo miłym i pełnym szacunku studentem inżynierii. Teraz jest jednym z ostatnich ukraińskich obrońców zaszytych z hucie Azovstal. "Nigdy nie powiedział nam o prawdziwych warunkach, które tam panują. Pewnie nie chciał nas martwić. Ale mają bardzo mało jedzenia i produktów medycznych, więc jest coraz trudniej leczyć rannych żołnierzy" – mówi kuzynka obrońcy Mariupola w rozmowie z BBC. Obecnie ta sytuacja jest prawdopodobnie jeszcze trudniejsza. Olena ostatnią wiadomość od Maksima otrzymała 8 marca. 

Kuzynka ukraińskiego żołnierza marzy o jego powrocie do domu

"Myślałam, co bym zrobiła, gdybym dowiedziała się, że Maks nie żyje. Zaczęłam wtedy płakać na środku ulicy, ponieważ nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Czuję się strasznie, bo on tam jest. Po pierwsze żałuję, że nie rozmawiałam z nim tak często, gdy jeszcze miałam taką możliwość" – zwierza się Olena dziennikarzowi BBC. "Nigdy nie myślałam, że mój kuzyn zostanie prawdziwym bohaterem i obrońcą Ukrainy i Mariupola. To słodko-gorzki rodzaj dumy, ponieważ znajduje się teraz w sytuacji zagrażającej życiu. Marzę o dniu, kiedy wróci i będę mogła mu to powiedzieć" – dodaje. 

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl