Jest najstarszą samosiołką. Niezwykłe, co zrobili dla niej Polacy
II wojna światowa zabrała Marii młodość. Katastrofa w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej skazała ją na wygnanie. Wbrew promieniowaniu i zakazom wróciła, ale spokojne życie nie było jej dane - 24 lutego 2022 roku Rosja zaatakowała Ukrainę. Przetrwała i to.
Mijają dwa lata od ataku Rosji na Ukrainę. Przypominamy tekst Iwony Wcisło z lutego 2023 r. o najstarszej samosiołce mieszkającej pod Czarnobylem.
Maria Uljanowna Czała urodziła się 2 lutego 1926 r. we wsi Kupowate, która dziś leży na terenie strefy wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Po przymusowym wysiedleniu w 1986 r. wróciła - wbrew zakazom, promieniowaniu i zdrowemu rozsądkowi. Takich jak ona było więcej. Nazywają ich samosiołami, czyli samoosiedleńcami. Nie lubią tego określenia. W końcu są u siebie.
Kiedy sześć lat temu po raz pierwszy odwiedzili ją członkowie grupy Napromieniowani, organizatorzy pomocy humanitarnej dla samosiołów, Maria wzięła ich za dozymetrystów.
- Nie zabierajcie mnie! Tu jest czysto. Nie ma żadnego promieniowania! - krzyczała przez łzy. Dziś ich wspólne zdjęcia wiszą na ścianie jej chaty, tuż obok rodzinnych, ale łzy nadal płyną podczas spotkań - tyle że ze szczęścia. Nie inaczej było w 2023 roku, kiedy Polacy zorganizowali Marii 97. urodziny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj też: "Mam Ukrainkę". Polacy powtarzają to często
Trzy wojny
Młodość zabrała Marii II wojna światowa. Podczas niemieckiej okupacji została skierowana do przymusowej pracy w obozie. Wtedy wstawił się za nią ojciec. Niemcy go zamordowali. Potem wstawił się brat. Wywieźli go zamiast niej. Skończył na stryczku za próbę ucieczki i działalność w organizacjach podziemnych.
Kolejna "wojna" przyszła w 1986 r. 26 kwietnia w wyniku nieudanego testu bezpieczeństwa doszło do eksplozji czwartego reaktora elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Do atmosfery dostały się ogromne ilości izotopów promieniotwórczych. Skażeniu uległ teren, na którym mieszkało ok. 140 tys. osób. Kilka dni później zaczęła się przymusowa ewakuacja. Maria musiała opuścić Kupowate.
Nie wytrzymała na "obcej ziemi" i wróciła. - Tu się urodziłam i tu umrę - powtarza do dziś. Od dnia powrotu nigdy już nie opuściła wioski. Nie oddaliła się nawet od domu. Bała się, że gdy odejdzie za daleko, nie będzie miała do czego wracać. Zaś od czterech lat jej całym światem jest mały pokój w chacie, z którego coraz trudniej kobiecie się wydostać.
24 lutego los ponownie z niej zakpił. Rosja zaatakowała Ukrainę. Dla Marii zaczęła się trzecia wojna. Chociaż Rosjanie nie dotarli do wioski Kupowate, jej życie znowu zmieniło się na gorsze.
Przeraźliwa samotność i drożyzna
- Wojna uwypukliła wszystkie problemy, z jakimi do tej pory zmagali się mieszkańcy strefy - m.in. braku stałego dostępu do produktów spożywczych oraz wszechobecnej samotności. Samosioły żyją w przekonaniu, że są tak samo opuszczeni jak Czarnobyl i nikomu niepotrzebni. Żyją w wyludnionych wioskach, odcięci od reszty świata. W trochę lepszej sytuacji są ci, którzy mieszkają w samym Czarnobylu - tłumaczy Krystian Machnik, lider grupy Napromieniowani.
We wsi Kupowate mieszka obecnie 10 samosiołów - to ich największe skupisko. W drugim, czyli wiosce Teremci, zostały już tylko cztery osoby. Pozostałe zmarły lub wygnały je brak prądu i połączenia lądowego z resztą Ukrainy. Z jednej strony mają Białoruś, a z drugiej rzekę Prypeć, przez którą można przeprawić się tylko łodzią. Jedyny most wysadziła kilka miesięcy temu ukraińska armia, by odciąć wrogowi możliwość przerzucania ciężkiego sprzętu z Białorusi. Łącznie w strefie wykluczenia mieszka 30 samosiołów - 16 w wioskach i 14 w samym Czarnobylu. Jeszcze dwa lata temu była ich niemal setka.
- Z powodu wojny wjazd do strefy jest praktycznie niemożliwy, dlatego dociera tu coraz mniej pomocy humanitarnej. Nam się to udaje, dzięki wypracowanym przez lata znajomościom i współpracy z policją. Ale już nie możemy, jak kiedyś, siedzieć u każdej babuszki po dwie, trzy godziny i rozmawiać. Teraz mamy 15 minut na zostawienie produktów i jedziemy dalej. A wszystko to w obstawie uzbrojonych policjantów, którzy dbają o nasze bezpieczeństwo - dodaje Machnik. Zwraca też uwagę na wzrost cen w Ukrainie, który daje się mieszkańcom we znaki.
- Taka babuszka dostaje ok. dwa tysiące hrywien emerytury, a paczka ryżu kosztuje teraz 80-120 hrywien. Wyobraźmy sobie, że zarabiamy dwa tysiące złotych, z czego 100 zł musimy wydać na małą paczkę ryżu. To są dla nich ceny z kosmosu - podsumowuje. I dodaje, że o ile w Czarnobylu funkcjonują sklepy, a do wioski Kupowate raz na miesiąc lub dwa miesiące dojeżdża sklep obwoźny, to mieszkańcy Teremci są zdani wyłącznie na pomoc innych ludzi.
"200 lat niech żyje nam!"
"Jest sprawa, która wymaga Waszego zaangażowania. Na początku lutego swoje 97. urodziny będzie obchodziła babuszka Maria z opuszczonej wioski Kupowate - najstarsza samosiołka w Czarnobylskiej Strefie Zamkniętej. Chcemy zrobić prezent, który spodoba jej się dużo bardziej niż cokolwiek materialnego. Wymaga on jednak Waszego zaangażowania. Pomysł jest taki, aby zebrać możliwie najwięcej kartek urodzinowych (tudzież pocztówek) z życzeniami od Was, a my już w najbliższą sobotę zawieziemy je do Czarnobyla i osobiście wręczymy babuszce" - napisali na Facebooku Napromieniowani, szykując się do kolejnej wyprawy.
"Maria to niezwykle miła osoba, która zawsze najbardziej cieszy się nie z tego, co przywieźliśmy (choć to niewątpliwie potrzebne), lecz z tego, że po prostu przyjechaliśmy. (…) Bardzo przeżywa aktualną wojnę z Rosją i każdorazowo płacze z powodu tego, że niewinni ludzie znów muszą ginąć. Babuszka nie wie jeszcze, że niedługo do niej przyjedziemy i z całą pewnością nie spodziewa się, że dostanie prezenty od Polaków. Znamy ją od lat i wiemy, że to pozytywnie ją wzruszy" - dodali.
Odzew był niesamowity. Kartki i listy zaczęły napływać z całej Polski. - Nie liczyłem dokładnie, ale było ich naprawdę dużo. Specjalnie zorganizowałem akcję w ostatniej chwili, bo bałem się, że jak ludzie dostaną więcej czasu, to będziemy musieli wynająć busa, żeby zmieścić wszystkie kartki - mówi Krystian Machnik.
- Oprócz zebranych życzeń i zwykłych produktów spożywczych, babuszka Maria dostała kilka prezentów. M.in. balkonik, żeby mogła sprawniej się poruszać. Do tej pory podpierała się taboretem, który był tak mały, że chodziła na wpół zgarbiona. W Ukrainie kupiliśmy tort ze świeczkami w kształcie liczby 97 i zapaliliśmy je specjalnie dla niej - relacjonuje.
Maria ma duże problemy z chodzeniem. Ze swojego pokoju wychodziła tego dnia wyjątkowo długo. W końcu się pojawiła, zgarbiona ze wzrokiem utkwionym w podłogę. Jakież było jej zdziwienie, gdy go po chwili podniosła.
- Była w szoku, gdy nas zobaczyła - uzbrojonych policjantów i kilku Polaków, trzymających tort. Kucnąłem naprzeciwko niej i łamanym ukraińskim złożyłem jej życzenia 200 lat. Kiedy pokazałem Marii wszystkie kartki i prezenty, aż się zaczerwieniła z emocji. Zaczęła się trząść, a na policzkach pojawiły się łzy - dodaje Machnik.
Zdołał jej przeczytać zaledwie kilka kartek, bo każde życzenia wywoływały morze łez i podziękowań. Pozostałe zostawił babuszce, by mogła je przeczytać później. Maria modliła się za gości oraz autorów życzeń i ze wzruszeniem całowała Krystiana po rękach.
- Nie zrobiliśmy nic wielkiego - przywieźliśmy kartki i kopiliśmy kilka drobiazgów, ale dla niej było to wyjątkowe wydarzenie. Do tej pory spędzała urodziny wyłącznie w towarzystwie córki, z którą mieszka. Co najwyżej dostawała telefon z życzeniami od rodziny z Kijowa - mówi Machnik i dodaje ze smutkiem: - Obawiam się, że to mogą być ostatnie urodziny babuszki. Jej córka zdradziła mi, że z matką jest gorzej - nie śpi po nocach, krzyczy i jest coraz słabsza.
Czym chata bogata
Ostatnia wizyta była dla samosiołów niespodzianką. Polacy starają się nie zapowiadać swoich przyjazdów, w przeciwnym razie w każdej chacie wita ich suto zastawiony stół. I to nie tylko jedzeniem. Wszak najgorsza gospodyni nalewa tylko trzy kieliszki samogonu.
- Problem z babuszkami jest taki, że jak długo siedzimy, tak długo one donoszą jedzenie. A przecież nie chodzi o to, żebyśmy tam zjedli tyle, ile właśnie przywieźliśmy - opowiada lider Napromieniowanych. Ale i tak często to walka z wiatrakami. Takiej babuszce wystarczy 15 minut i na stół wjeżdża ciepły obiad. Potrzeba więc nie lada dyplomacji, by nie urazić gospodyni, a przy okazji nie wyjeść jej całych zapasów. Co więcej, trzeba być bardzo ostrożnym, wybierając kolejność chat, które się chce odwiedzić i pilnować zegarka.
- Babuszki potrafią konkurować między sobą nie tylko o to, która nas lepiej przyjmie, ale też u której dłużej posiedzimy. Niektóre się nie lubią i jedna jest zła, gdy najpierw odwiedzimy tę drugą. Przy kolejnej wizycie staramy się odwiedzać je w odwrotnej kolejności, ale wtedy zła jest druga babuszka - mówi ze śmiechem Machnik, po czym podkreśla, że nawet, jeśli samosioły się pokłócą, to w potrzebie zawsze mogą na siebie liczyć.
***
Napromieniowani.pl to nieformalna grupa zrzeszająca eksploratorów, fotografów i znawców tematyki Czarnobyla. Od 2016 roku organizują pomoc humanitarną dla samosiołów, czyli ludzi zamieszkujących strefę wykluczenia utworzoną wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej.
Przywożą im żywność, ciepłą odzież i niezbędne rzeczy, a także pomagają w pracach przydomowych. Najważniejsze jest jednak to, że poświęcają im swój czas, tak ważny w opuszczonym świecie. Ich pomoc jest możliwa, dzięki wsparciu finansowemu ludzi dobrej woli.
Jeśli chcesz pomóc samosiołom, link do zbiórki znajdziesz TUTAJ.