Tych uchodźczyń jest w Polsce coraz więcej. "W Ukrainie zgotowali im piekło"
- Jedna z Ukrainek przyjechała z reklamówką i dwuletnim dzieckiem na ręku. Nietrudno wyobrazić sobie, jaki stres musiała przeżywać po drodze - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Joanna Piotrowska, prezeska Feminoteki - fundacji, która stworzyła w Polsce azyl dla Ukrainek uciekających od przemocy domowej.
Wojna doświadcza każdego, niezależnie od tego, czy bierze w niej czynny, czy bierny udział. Ta w Ukrainie nie jest wyjątkiem. Od 24 lutego, czyli początku rosyjskiej agresji, granicę polsko-ukraińską przekroczyło 8,5 mln uchodźców z Ukrainy. 93 proc. z nich to kobiety i dzieci.
- Jeszcze przed eskalacją konfliktu badania pokazywały, że dwie trzecie kobiet w Ukrainie doświadczyło w swoim życiu jakiejś formy przemocy ze względu na płeć. Kryzys humanitarny w Ukrainie jest więc zagrożeniem nie tylko życia, ale też zdrowia fizycznego, psychicznego, seksualnego, społeczeństwa ukraińskiego – w tym w znacznej mierze kobiet i dziewczynek - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Barbara Araujo, Specjalistka ds. Ochrony i Wsparcia Kobiet z The International Rescue Committee Polska.
Ekspertka wyjaśnia, że Ukrainki doświadczają przemocy seksualnej nie tylko w swoim kraju, czy podczas ucieczki za granicę, ale także w miejscach, które potencjalnie mają zapewnić im schronienie. - Koniec konfliktu nie jest równoznaczny z ustaniem cierpienia kobiet doświadczających przemocy. Może ono wzrosnąć przez nieleczoną traumę żołnierzy. Wielu z nich z pewnością wróci do domów z Zespołem Stresu Pourazowego, odreagowując wojenne traumy na najbliższych - dodaje Araujo.
Zespół badawczy SEREDA CEE z Uniwersytetu w Birmingham wskazał w raporcie "Ani jednego bezpiecznego miejsca", że od 2014 roku, czyli początku wojny we wschodniej Ukrainie, wzrosła liczba zgłoszonych przypadków przemocy ze względu na płeć. Nadużycia mają miejsce na przejściach granicznych, kierunkach wjazdowych i wyjazdowych.
Ponadto zespół monitorujący wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka do 3 czerwca 2022 roku otrzymała zgłoszenia 124 domniemanych aktów przemocy. Odnotowano również 50-proc. wzrost liczby zgłoszonych przypadków przemocy w rodzinie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Droga
Ukrainki uciekające przed wojną i przemocą znajdują schronienie m.in. w bezpiecznej przystani stworzonej przez fundację Feminoteka. Miejsce zostało przygotowane tak, aby każda z zamieszkujących lub odwiedzających je kobiet czuła się bezpiecznie. Pomoc Feminoteki zaczyna się jednak znacznie wcześniej. Pracownice fundacji otaczają Ukrainki opieką już w drodze do Polski.
- Współpracujemy z wieloma organizacjami w Ukrainie, które informują nas o kobietach w potrzebie. Najczęściej są to Ukrainki doświadczające przemocy, pozbawione wsparcia, dachu nad głową czy finansowych możliwości na utrzymanie rodziny. Pomoc zaczynamy od przygotowania bezpiecznej podróży. Wspólnie ustalamy datę wyjazdu z Ukrainy, rodzaj transportu oraz miejsce odbioru w Polsce - opisuje Joanna Piotrowska, prezeska Feminoteki.
Ukrainki są w stałym kontakcie z fundacją. Pierwsze wiadomości wymieniają w momencie podjęcia decyzji o wyjeździe z kraju. - Trafiają pod opiekę asystentki socjalnej i międzykulturowej, która posługuje się językiem ukraińskim. Pilotują one kobiety w trudnej, stresującej przeprawie - dodaje Piotrowska.
Feminoteka dokładnie bada potrzeby podopiecznych. Sprawdza, w jakim są wieku, z kim wybierają się w podróż, jaki bagaż ze sobą wiozą. - Jedna z Ukrainek przyjechała z reklamówką i dwuletnim dzieckiem na ręku. Nietrudno wyobrazić sobie, jaki stres musiała przeżywać po drodze. Chcemy zminimalizować traumatyczne doświadczenia związane z ucieczką z Ukrainy. Jeśli wiemy, że sytuacja kobiety jest szczególnie trudna, robimy wszystko, żeby ułatwić jej podróż. Dbamy też o jej bezpieczeństwo - komentuje prezeska Feminoteki.
Ukrainki decydujące się na ucieczkę z kraju objętego wojną podejmują ryzyko. Mogą paść ofiarą seksualnej eksploatacji ze strony handlarzy ludźmi. Nierzadko oferuje się im udzielenie pomocy w zamian za seks. To nie jedyne formy wyzysku. - Wraz ze wzrostem liczby uchodźczyń z Ukrainy, w sieci zaczęły pojawiać się nietypowe ogłoszenia o pracę. Pod płaszczykiem uczciwego zarobku zleceniodawcy ukrywają świadczenie usług seksualnych - wyjaśnia Barbara Araujo.
Dotarcie do celu podróży nie zawsze wiąże się z ucieczką od przemocy. Jak podkreśla ekspertka, Ukrainki często doświadczają jej w miejscu, w którym otrzymują schronienie. - Niezależnie od tego, czy jest to zbiorowe schronisko dla uchodźców, czy prywatna kwatera - Ukrainki mogą stać się ofiarami licznych nadużyć. Statystycznie każda kobieta doświadczyła pewnego rodzaju przemocy w swoim życiu. Nawet w czasach pokoju - dodaje Araujo.
Bezpieczna przystań
Holistyczna i pełnowymiarowa pomoc - takie określenia najczęściej padają w rozmowie o centrum dla kobiet i dzieci stworzonym przez fundację Feminoteka. Trafiające do niego Ukrainki otrzymują wsparcie na każdej płaszczyźnie. Zostają wyposażone w niezbędne rzeczy, które pozwolą się im zadomowić w nowym miejscu. Uzyskują pomoc finansową, psychologiczną i terapeutyczną.
- Dokładnie przygotowujemy się na przyjazd każdej z naszych podopiecznych. Najważniejszym krokiem w adaptacji jest podarowanie uchodźczyniom czasu na oswojenie się ze zmianą otoczenia. Gdy już są gotowe, rozpoczynamy proces wchodzenia na ścieżkę wsparcia psychologicznego. Przeprowadzamy wywiady, dowiadujemy się, czego od nas oczekują, oraz jakie potrzeby mają ich pociechy. Ukrainki mogą nadal korzystać z asysty międzykulturowej, dzięki której załatwiają sprawy administracyjne, takie jak złożenie wniosku o numer PESEL lub miejsce dla dziecka w żłobku, przedszkolu czy szkole - wylicza Joanna Piotrowska.
W przestrzeni stworzonej przez Feminotekę na Ukrainki czekają prywatne pokoje, wspólna łazienka oraz kuchnia z przestronną jadalnią. Uchodźczynie mogą korzystać z całego wyposażenia. - Dbamy o to, żeby w ośrodku nigdy nie brakowało podstawowych artykułów spożywczych. Jest to bardzo pomocne, zwłaszcza na początku, kiedy kobiety nie są jeszcze w pełni samodzielne - komentuje prezeska Feminoteki.
Po kilku miesiącach pobytu w Polsce uchodźczynie otrzymują od Feminoteki wsparcie w poszukiwaniu pracy. - Zaczynamy rozmowy o przyszłości, osiedleniu się w kraju na stałe lub powrocie do Ukrainy. Niektóre Ukrainki zatrudniamy w naszej manufakturze kosmetycznej Samo Dobro, żeby mogły pracować w bezpiecznym miejscu. Osobie po przemocowych doświadczeniach, będącej w głębokiej traumie, trudno odnaleźć się na rynku pracy. Manufaktura pozwala im zdobywać samodzielność i pełni funkcję terapeutyczną - dodaje Piotrowska.
Największa grupa uchodźczyń z Ukrainy
- Byłyśmy przekonane, że głównym problemem naszych podopiecznych będzie brutalność, której doświadczyły ze strony rosyjskich żołnierzy. Prawda okazała się inna. Kobiety zgłaszające się do Feminoteki to najczęściej ofiary przemocy domowej. Chcą uwolnić się od swoich partnerów lub mężów, którzy w Ukrainie zgotowali im piekło - wyjaśnia Joanna Piotrowska.
Niedawno w Feminotece schronienie znalazła uchodźczyni, która uciekła z Ukrainy przed mężem. W podróż udało się jej zabrać jedno dziecko. Druga pociecha została zatrzymana przez ojca. - To było dramatyczne wydarzenie. Kobieta musiała wrócić do Ukrainy i złożyć stosowne dokumenty, żeby odebrać dziecko ojcu. Towarzyszyliśmy jej w tym trudnym zadaniu. Gdy była na miejscu, doszło między nią a mężem do burzliwej dyskusji. Mężczyzna zachowywał się bardzo agresywnie, więc wezwałyśmy na miejsce policję - wspomina prezeska Feminoteki.
Joanna Piotrowska nie spodziewała się, że będzie uczestniczyć w tak trudnych momentach życia uchodźczyń. - Problemy rodzinne oraz przemoc domowa rodzą niezwykle skomplikowane sytuacje. W tym przypadku udało się ściągnąć do Polski całą rodzinę. Są obecnie pod naszą opieką - dodaje z uśmiechem.
Piotrowska wskazuje, że rośnie także liczba Ukrainek skrzywdzonych przez Polaków. Jest to wynik niekontrolowanego transportu do kraju i goszczenia uchodźczyń w prywatnych domach. - Wykazaliśmy się niezwykłą solidarnością. Wśród osób, które otworzyły swoje serca, zawsze znajdą się ludzie szukający sposobu na wykorzystanie najbardziej bezbronnych ofiar wojny - podkreśla.
Feminoteka gości u siebie Ukrainki, które doświadczyły nadużyć ze strony goszczących je osób. Były przekonane, że trafiają do opiekuńczych domów. Z czasem na jaw wychodziły prawdziwe intencje gospodarzy. Kobiety stawały przed wyborem odpłaty za gościnę stosunkiem seksualnym lub porzuceniem schronienia.
Pomoc potrzebna od zaraz
- Z przemocą wojenną najczęściej wiążemy gwałt. Rodzajów nadużyć wobec kobiet jest więcej. Zauważamy, że jedną z najliczniejszych grup stanowią Ukrainki doświadczające przemocy domowej. W kraju pogrążonym w wojnie pomoc społeczna praktycznie nie istnieje. Władze pochłonięte są walką z wrogiem, spychając codzienne problemy obywateli na bok. Przemocowcy nie są więc rozliczani ze swoich przewinień - podsumowuje Barbara Araujo.
Z analizy ekspertki wynika, że przemoc domowa i seksualna nie jest zgłaszana przez ofiary nawet w krajach, które nie trwają w konflikcie zbrojnym. - Kobiety nie ufają służbom bezpieczeństwa, które z zasady powinny roztaczać nad nimi opiekę. Są przekonane, że jeśli pójdą na policję, to zostaną zignorowane lub obarczone winą - podkreśla Araujo. Uchodźczyniom przychodzi to znacznie trudniej. Zwłaszcza tym, które uciekły do obcego kraju z dziećmi. Udanie się na policję może bowiem spowodować, że stracą pracę lub mieszkanie. Problemem jest także bariera językowa oraz strach przed pogłębieniem traumy.
- Wiedza to potęga. Przekazywanie uchodźczyniom informacji o dokładnym procesie zgłoszenia przestępstwa i następstwach tej decyzji jest bardzo ważne. Jeśli poznają swoje prawa, będą częściej prosić o pomoc - komentuje ekspertka, dodając, że świat mierzy się z kryzysem umiejętnego wsparcia ofiar przemocy domowej.
- Musimy ulepszyć mechanizmy pomocowe, aby były bardziej efektywne. W przypadku eskalacji wojny w Ukrainie to Polacy wzięli na swoje barki pomoc uchodźcom - wskazuje Araujo. Zdaniem specjalistki podtrzymywanie tak szeroko zakrojonej pomocy na podstawie oddolnych inicjatyw sprawia, że społeczeństwo zaczyna odczuwać zmęczenie, a z czasem coraz większą apatię. Tym bardziej, gdy doświadcza ogromnej presji związanej z kryzysem gospodarczym.
Sara Przepióra, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl