Jest żoną Turka. Mówi, co w Turcji sądzą o Polkach
- Polki często ulegają czarowi Turków, bo tamtejsi mężczyźni "mają gadane". Prawią kobiecie kwieciste komplementy, posługują się bardzo romantycznym językiem, obiecują ślub - mówi Anna Knap-Özese, autorka profilu @polka_i_turek, która opowiada o tym, jak wygląda życie u boku Turka.
27.07.2023 | aktual.: 15.07.2024 15:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Gdzie poznała pani męża?
Anna Knap-Özese: W internecie! Planowałam wyjazd do Turcji, więc w poszukiwaniu informacji. Zamieściłam post na grupie dla podróżników z pytaniem, na co powinna uważać w Turcji samotnie podróżująca kobieta. Miałam wtedy zaledwie 20 lat. Dostałam setki wiadomości od mężczyzn. Większość to były dwuznaczne propozycje, ale wśród nich znalazło się kilka wartościowych porad.
Autorem jednej z wiadomości był mój obecny mąż. Przestrzegał, żebym uważała na siebie, kiedy będę w Istambule. Zaproponował, że może mi towarzyszyć w zwiedzaniu. Tak zaczęliśmy ze sobą pisać. Dwa miesiące później poleciałam do Turcji i wszystko się zaczęło.
Duża odwaga.
Odwaga i głupota! A na pewno naiwność dwudziestolatki, która nie myślała o tym, że coś złego może się stać. Oczywiście próbowałam się zabezpieczać. Poprosiłam go o rozmowę z kamerką, o adres domowy etc. Ale z dzisiejszej perspektywy wiem, że to mogło się źle skończyć. Na szczęście skończyło się małżeństwem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak rodzice zareagowali na związek z Turkiem?
Do dziś podziwiam moją mamę, jak bardzo mi wówczas ufała. Z kolei mój tata mieszkał przez kilkanaście lat w Niemczech, gdzie poznał wielu Turków. Zawsze mówił, że nie chciałby, żebym była z Turkiem. Kiedy dotarła do niego nowina, że związałam się z Turkiem, to nie był zachwycony. Bał się o mnie.
W czasie pierwszego spotkania z moim partnerem próbował dawać mu do zrozumienia, że jeśli coś mi się stanie, to będzie źle. Mój mąż wygląda groźnie, bo ma 2 m wzrostu i jest dobrze zbudowany, ale jest bardzo spokojnym, dobrym człowiekiem. Ojciec po poznaniu go, szybko zmienił zdanie.
Pani jest katoliczką, a mąż muzułmaninem. Jak wyglądał wasz ślub?
Był ślub jednostronny katolicki. Dużo o tym rozmawialiśmy, zanim decyzja zapadła. Ja jestem wierzącą katoliczką. Mój mąż nie jest praktykującym muzułmaninem. Początkowo myśleliśmy wyłącznie o ślubie cywilnym. Ale mąż wiedział, że dla mnie ślub kościelny jest bardzo ważny, więc zapadła decyzja o ślubie kościelnym jednostronnym. Kościół katolicki dopuszcza takie śluby. W islamie też jest taka możliwość, ale nie zdecydowaliśmy się na niego.
Przyznaje pani, że nigdy nie przeszłaby na islam i nie dałaby się pani zakryć.
To prawda, nie zrobiłabym tego ani dla męża Turka, ani dla żadnego innego faceta. Ze strony mojego męża nie odczuwam takiej presji. Jednak wiem, że jego rodzina, choć mi nic nie mówi, to mojemu mężowi robi "kazania". Zgodnie z tradycją to mężczyzna jest odpowiedzialny za religijność swoich dzieci, a my mamy córkę. Gdyby taka presja była, to by była dla mnie duża czerwona flaga.
Mówi pani też, że nie przeprowadziłaby się pani do Turcji. Dlaczego?
Turcja jest przepięknym krajem z przemiłymi ludźmi, pięknymi krajobrazami i pysznym jedzeniem. Mimo tego nie chciałabym, żeby moja córka wychowywała się w społeczności, w której kobieta jest niżej niż mężczyzna, a jej przeznaczeniem jest zajmowanie się domem i dziećmi.
Mój mąż na szczęście takich wartości nie ma, ale większość Turków tak postrzega rolę kobiety w związku. Problemem jest również przemoc wobec kobiet. Zdarzają się też przypadki tzw. zabójstw honorowych. Nie mówi się o tym w polskich mediach, ale Turczynki w takich wypadkach wychodzą na ulicę protestować.
Polki w czasie wakacji w Turcji często ulegają czarowi Turków.
To prawda, ale należy pamiętać, że historie z happy endem – jak moja i mojego męża - to rzadkość. Większość europejsko-tureckich związków się rozpada. Polki często ulegają czarowi Turków, bo tamtejsi mężczyźni "mają gadane". Prawią kobiecie kwieciste komplementy, posługują się bardzo romantycznym językiem, obiecują wiele np. że przyjadą do Polski, że wezmą z Polką ślub i założą rodzinę.
W Turcji mówi się, że "dwa razy obiecać to tak jakby dać". Dla nich to jest równoznaczne, ale nie należy tego brać dosłownie. To duża różnica kulturowa. Polacy biorą słowa bardzo poważnie, Turcy - nie. Ich słowa trzeba przesiać przez grube sito. Znam wiele historii, które miały przykry finał.
Jaki?
Przede wszystkim, jeśli mężczyzna pracuje w hotelu w kurorcie, to można zakładać, że na każdym turnusie ma taką "ukochaną", której obiecuje to samo. Jeśli kobiecie zależy tylko na wakacyjnej przygodzie, to jest w porządku i ma do tego prawo. Ale kobieta nie powinna się łudzić, że jej historia miłosna z Turkiem zakończy się ślubem. Nawet jeśli Turek będzie to obiecywał, będzie prawił jej najpiękniejsze komplementy, dawał prezenty etc., to należy zachować zdrowy rozsądek. Na 99 proc. nic poważnego z tego nie będzie. Choć łatwo stracić głowę...
I co się wtedy dzieje?
Po miesiącu takiej znajomości Turek może zacząć prosić zakochaną kobietę o pieniądze. Może też zniknąć, kiedy tylko dostanie wizę.
Na TikToku podpowiada pani trik, jak sprawdzić intencje Turka.
Dobrze jest poprosić koleżankę, która nie zna tego mężczyzny, żeby napisała do niego wiadomość w mediach społecznościowych. Powinna zacząć z nim rozmawiać i zobaczyć, czy mężczyzna będzie chciał utrzymywać i kontynuować nową znajomość. Można tak sprawdzić, czy Turek złapie przynętę. Jeśli jest w porządku, to mężczyzna powie, że ma już partnerkę. Ale... z mojego doświadczenia wynika, że jeszcze nigdy się tak nie zdarzyło!
Brała pani udział w takich "podchodach"?
Kiedyś napisała do mnie osiemnastoletnia dziewczyna, która zapytała, czy Turcy faktycznie tak traktują kobiety. Poprosiła mnie, żeby napisała do jej chłopaka - kelnera, którego poznała na wakacjach w Turcji. Okazało się, że jej chłopak, któremu musiał się wyświetlić mój profil na TikToku, sam do mnie napisał. Za jej zgodą, napisałam do niego i zapytałam, czy ma dziewczynę. Odpowiedź brzmiała: "nie". Dałam jej znać. Dziewczyna była w szoku, ale po jego wielokrotnych namowach i obietnicach, zdecydowała się kontynuować znajomość z tym mężczyzną.
A jak wygląda kwestia bezpieczeństwa kobiet w Turcji?
Mój mąż zawsze mnie przestrzegał, żebym nie chodziła sama na imprezy w Turcji. Nawet Turczynki przyznają, że nie zawsze czują się bezpiecznie w niektórych klubach w Istambule. A jeśli już trafimy do takiego miejsca, to najlepiej nie zamawiać drinków serwowanych, tylko kupić napój w butelce i zwrócić uwagę na to, czy kelner otwiera go na naszych oczach. Trzeba też pilnować swoich rzeczy, a przede wszystkim siebie samej.
Co Turcy sądzą o Polkach?
Uważają, że są piękne. Podobają im się blond włosy, jasna cera, mówią, że mamy "kolorowe oczy", czyli takie, które nie są czarne. Dla nich to jest ideał urody. Ale Turcy uważają Polki za łatwe, co jest pokłosiem tych wszystkich romansów z kurortów. Podobne zdanie mają o Ukrainkach i Rosjankach, bo nie potrafią rozróżnić nas ani z wyglądu, ani z języka.
Uważają, że można z nimi dobrze spędzić czas, ale tylko tyle... Oczywiście nie powiedzą nam tego wprost, bo są szalenie mili, szarmanccy i grzeczni aż do granic kłamstwa. Sprawią, że będziesz miała super czas w ich towarzystwie, ale między sobą powiedzą, że jesteś łatwa.
Warto mieć tego świadomość, ale Turcja i Turcy mają przecież też wiele zalet.
Oczywiście. Uważam, że mój mąż jest pewnym wyjątkiem, ale takie wyjątki się zdarzają. Związek z nim otworzył mnie na inną kulturę i w ogóle na świat. Wiem, że gdybym wyszła za mąż za kogoś innego, moje horyzonty byłyby inne. A Turcja sama w sobie jest pięknym krajem.
Polecam każdemu, by choć raz w życiu wybrał się tam na wakacje, spróbował prawdziwego kebaba, poznał turecką riwierę i turecką gościnność. Poza tym, moim zdaniem, Polacy i Turcy – wbrew pozorom - są bardzo podobni. Łączą nas wspólne wartości, jak chociażby rodzina, która w obu krajach jest stawiana na pierwszym miejscu.
Rozmawiała Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski