Kasia Tusk pokazała córkę w szpitalu. Za to też została skrytykowana
Kasia Tusk rzadko pokazuje zdjęcia córki. Dramatyczny kadr ze szpitala dziecięcego poruszył fanów, ale też sprowokował kąśliwe komentarze. Blogerka zabrała głos.
26.09.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kasia Tusk kolejną książkę mogłaby napisać nie o stylu czy fotografii, a o strzeżeniu prywatności. Córka Donalda Tuska zdołała utrzymać w tajemnicy ślub, bardzo długo ukrywała ciążę i narodziny dziecka. Może nie jest to jeszcze poziom Blake Lively i Ryana Reynoldsa, którzy do tej pory nie potwierdzili, jak ma na imię ich trzecia córka, choć najprawdopodobniej dziewczynka ma już rok. Ale Tusk również bardzo rzadko mówi o swojej rodzinie, a jeśli już coś wspomina, to o ojcu lub matce. Jej córka - Liliana, czasem pojawia się na zdjęciach.
Kasia Tusk walczy o życie dziewczynki
I jedno z takich zdjęć Tusk niedawno opublikowała. Z premedytacją wykorzystała fotografię zrobioną w szpitalu, gdzie trafiła na obserwację z córeczką. Jednak nie pisała o stanie zdrowia swojej córki, a o rdzeniowym zaniku mięśni, SMA typu 1 i leku, który kosztuje 9 milionów złotych i chorej Tosi. Tusk zachęcała do wzięcia udziału w zbiórce na leczenie dziewczynki. Rodzicom do pełnej kwoty brakuje blisko miliona złotych.
Wśród licznych, pozytywnych komentarzy musiał się oczywiście pojawić ten negatywny. Kasi Tusk zarzucono, że wykorzystując swój status i pieniądze, mogła pozwolić sobie na jednoosobową salę w szpitalu. Mało tego, komentatorka miała pretensje do Tusk, iż ta na zdjęciu pokazała swoją pościel. Mama Liliany została wręcz posądzona o cynizm.
Krytyczne słowa pod adresem Tusk
"Cyniczne jest niestety to, że pokazujesz w jakich ty warunkach tam spędzasz czas - prywatny pokoik z łóżkiem (i pościelą!!!). Pokaż lepiej w jakich warunkach wegetują tam mamy dzieci, które tam trafiły. Pokoik 2x3, w którym znajdują się 3 łóżeczka dla dzieci. A gdzie śpią matki? Wsuwają pod te łóżeczka brudne, zagrzybione materace, które w ciągu dnia są składowane jeden na drugim na półpiętrze klatki schodowej oddziału. Lepiej tego nie pokazuj, bo potwierdzasz tylko dobrze znany nam fakt, że uważacie się za uprzywilejowaną grupę społeczną".
Komentarz jest o tyle bulwersujący, że Tusk nie powiedziała, z jakiego powodu znalazła się z córką w szpitalu. Niewykluczone, że chodziło o podejrzenie zakażenia koronawirusem. Wówczas pobyt w izolatce to obowiązek, a nie przywilej.
Kasia Tusk, która z reguły nie odpowiada na hejterskie zaczepki, teraz zabrała głos. "Pościel jest moja, bo w szpitalu tak jak napisałaś się jej nie dostaje i mamy muszą przynosić własną. Rozumiem, że nie podoba Ci się mój wpis i wolałabyś, aby się nie pojawił. Mimo takich komentarzy ja uważam, że jednak było warto, bo zbiórka od wczoraj urosła o ponad 100 tysięcy. Pozdrowienia!"
Kasia Tusk po raz kolejny pokazała niesamowitą klasę i opanowanie w kontaktach z ludźmi i korzystaniu z mediów społecznościowych. Inne influencerki mogłyby się od niej uczyć.