Kierownik "ostrzegł" ich przed nią. Wszystko zaczęło się drugiego dnia
- Nie raz usłyszałam, że "kobiety to do garów, a nie na budowę". Dlatego też w tej pracy trzeba mieć duży dystans. Nieprzyzwoite komentarze obracać w żart albo od razu stanowczo reagować. Mężczyźni, z którymi pracujesz, muszą wiedzieć, że na pewne rzeczy nie mogą sobie pozwolić — oznajmia w rozmowie z Wirtualną Polską Paulina Bryk, 24-letnia inżynierka budownictwa.
13.01.2023 | aktual.: 14.01.2023 10:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na początku miała studiować architekturę. Zdała wszystkie egzaminy, ale w ostatnim momencie zmieniła zdanie. Zdecydowała, że pójdzie na kierunek budownictwo. Na budowie pracuje już od dwóch lat. I nie ukrywa, że nie jest łatwo. - Twardy tyłek albo przepadniesz — oznajmia Paulina Bryk w rozmowie z Wirtualną Polską.
"To ciężki kawałek chleba"
- Praca na budowie jest "męską" pracą i nie będę starała się temu nawet przeczyć. Faktycznie jest tak, że w niektórych dziedzinach budownictwa trudno byłoby zastąpić mężczyzn. Ale nie jest to też niemożliwe. Kiedy nam, kobietom, powierzy się jakieś zadanie — jak trudne by ono nie było — i tak podejmiemy próbę jego wykonania. I na budowie też się to sprawdza — stwierdza Paulina, inżynierka budownictwa.
Paulina nigdy nie bała się "ubrudzić rąk". Wychowała się na wsi, praktycznie wśród samych mężczyzn. Wiedziała, na co się pisze, wybierając pracę właśnie na budowie. Choć na studiach zaczęła od typowej pracy biurowej, jako ekstrawertyczka się w niej męczyła. Potrzebowała czegoś więcej.
- Praca w biurze, w dziale kosztorysów, była dla mnie okej. Ale po roku zaczęło brakować mi większego kontaktu z ludźmi — dodaje w rozmowie.
Dziś jako inżynierka budownictwa zajmuje się m.in. nadzorowaniem procesu budowy i liczeniem kosztów. Chce jednak poszerzać swoje kompetencje. Mimo dwuletniego doświadczenia podkreśla, że wie, że przed nią jeszcze dużo nauki. Uważa, że aby zostać kierownikiem budowy, trzeba mieć ogromne doświadczenie i być naprawdę pewnym swoich umiejętności. To właśnie kierownik budowy ponosi największą odpowiedzialność.
- Doświadczenie jest kluczowe. Musimy się dokształcać. Studia studiami, ale praca na budowie wiąże się też z odpowiedzialnością za pracowników. Jeden błąd może zniszczyć wszystko — oznajmia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Baba na budowie"
- Na samym początku mojej pracy na budowie, kiedy byłam jeszcze asystentką kierownika, była taka sytuacja, że kierownik "ostrzegł" pracowników dzień przed moim pojawieniem się. Powiedział, że od jutra na budowie będzie kobieta i zaznaczył, że nie chce żadnych nieprzyzwoitych tekstów. I faktycznie, pierwszego dnia ich nie było, bo był największy szok. Wydaje mi się, że pracownicy nie wiedzieli, jak mają się zachować. Bo jak to kobieta asystentką kierownika budowy? - opowiada Paulina.
- Wszystko zaczęło się drugiego dnia. Głupie żarty o "babach na budowie". Najczęściej ze strony starszych mężczyzn. Nie raz usłyszałam np. że "kobiety to do garów, a nie na budowę". Dlatego też w tej pracy trzeba mieć duży dystans. Nieprzyzwoite komentarze obracać w żart albo od razu stanowczo reagować. Mężczyźni, z którymi pracujesz, muszą wiedzieć, że na pewne rzeczy nie mogą sobie pozwolić - dodaje w rozmowie.
Podkreśla także, że od dwóch lat cały czas musi budować swój autorytet. Zdarzają się sytuacje, kiedy pracownicy budowy sprawdzają jej wiedzę, zadając jej wręcz banalne pytania. Chcą jednak - jak sama powiedziała - zobaczyć, czy myśli, co robi. Zawsze więc odpowiada na wszystko pewnie i profesjonalnie.
- Na samym początku pracy mogłam mówić do nich, powtarzać, a oni i tak mnie nie słuchali. Czułam, że brakuje mi autorytetu - mówi.
Za przykład podaje sytuację z pewnym pracownikiem, który (po wielu prośbach) nie chciał pomóc jej przy noszeniu ciężkich worków.
- Pojechałam wtedy po materiały - worki z zaprawą. Wróciłam i poprosiłam jednego pracownika o pomoc z wyłożeniem ich z samochodu. Usłyszałam: "naprawdę muszę to robić?". Odpowiedziałam więc: "przydałoby się". On oczywiście nie był wzruszony moją prośbą i nie podjął się tego zadania. Pomyślałam wtedy: "okej, dam sobie radę". Zaczęłam wyciągać te worki sama. Inni pracownicy, mężczyźni, kiedy to zobaczyli, okropnie się oburzyli, że nikt mi nie pomógł i szybko chwycili za te worki - opowiada.
"Podkreślam to, że jestem kobietą"
Praca na budowie wiąże się jednak nie tylko z trudnymi sytuacjami z pracownikami, ale także kwestią zupełnie inną, związaną z zatraceniem kobiecości. Paulina przyznaje, że zna to doskonale, bo przeszła przez czas, kiedy przestała dbać o swój wygląd, a przy tym — o zdrowie psychiczne.
- Kiedy zaczęłam pracować więcej — bo dzień na budowie trwa czasem od godz. 7 do godz. 23 - byłam zbyt zmęczona, żeby się starać. Zauważyłam, że na nikim nie robi już wrażenia, czy jestem pomalowana, mam ułożone włosy, zrobione paznokcie. Zaczęłam więc na to patrzeć w trochę "męski" sposób — że skoro na budowie jest cały czas brudno, to po co mam o to dbać. To sprawiło, że z czasem zaczęłam czuć się bardzo nieszczęśliwa — wyznaje.
Dziś jest od tego daleka. Podkreśla to, że jest kobietą, nosząc m.in. różowe spodnie budowlane.
— Dzięki nim każdy mnie widzi i wie, że na tej budowie jest kobieta — stwierdza.
Dodaje, że istnieje dużo argumentów za obecnością kobiet (choćby jednej) na budowie.
— Mężczyźni nie mają takiej cierpliwości w stosunku do drugiego człowieka. Kobiety mają większe predyspozycje do rozwiązywania sporów. Starsze pokolenie pracowników jest moim zdaniem przesiąknięte takim "starym" podejściem, przez co często dochodzi na budowie do krzyków czy wyzwisk. A kiedy przychodzi kobieta, stara się spokojnie rozwiązać spór. Bo po co ten krzyk? Po co te nerwy? Coś wymyślimy — zauważa Paulina.
- Kobiety zwracają też większą uwagę na szczegóły, w tym na bezpieczeństwo drugiego człowieka czy estetykę wykonanych robót. Dlatego nasza obecność na budowie jest tak bardzo ważna. Moim zdaniem — kluczowa — podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jak mówi, mimo wszystko, praca na budowie jest tą, która ją naprawdę satysfakcjonuje.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.