Kim są dziewczyny pracujące na sex kamerkach? "W pandemii straciłam pracę w gastronomii, weszłam na kamerki. Zostałam"
Camgirl to niekoniecznie wyzywająca, odziana w seksowne ciuchy, młoda dziewczyna. Na erotycznych portalach można spotkać każdego: panią po sześćdziesiątce, niepozorną szarą myszkę, eleganckiego gentlemana. Internetowa sex praca kusi, zwłaszcza w pandemii.
Kobiety zostają pracownicami seksualnymi głównie ze względu na finanse. Ale nie tylko. - Dla wielu osób, szczególnie tych niezwiązanych z branżą seksworkerską, to także forma zabawy czy chęci urozmaicenia domowego ars amandi. Na kamerkach występują nie tylko kobiety, ale także mężczyźni czy pary uprawiające seks. W trakcie zbierania materiału do książki rozmawiałem z kobietami, które mówiły o tym, że czuły się np. pomijane przez partnerów, brakowało im komplementów, miały zaniżoną samoocenę. Okazywało się, że na kamerkach ich poczucie wartości wzrasta. Wzbudzają zainteresowanie, obcy mężczyźni je komplementują, pożądają - a mąż nie. Świat sex kamerek to bardzo demokratyczne środowisko. Każdy znajdzie tam coś dla siebie - mówi WP Kobieta Piotr Zieliński, autor książki "Klikniesz, kotku?".
ABC camgirl
Żeby zostać camgirl, potrzebne jest tylko łącze internetowe i działająca kamerka w laptopie. W sieci można znaleźć dużo darmowych poradników, które szczegółowo opisują, jak prawidłowo przygotować pokój i sprzęt do streamowania. Potem należy się zalogować na jednym z popularnych erotycznych portali. Osoba, która chce bliżej poznać camgirl musi wykupić żetony, które potem wymieni na różnego rodzaju "usługi". Właścicielka kamerki określa zakres swojej działalności i cennik. W praktyce wygląda to tak, że za kilkadziesiąt złotych camgirl zrobi właściwie wszystko. W "menu" zazwyczaj znajdziemy striptiz, sterowanie erotyczną zabawką, masturbację. Co odważniejsze dziewczyny proponują także "zdalny" seks analny. Do wyboru, do koloru. Największe gwiazdy portalu, "wyciągają" nawet kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie.
- Informacji szukałam w internecie. Wpisywałam w przeglądarce hasła typu "jak zacząć pracę na kamerkach?", "jakie są niebezpieczeństwa?". Najpierw trafiałam głównie na zagraniczne blogi camgirls. Informacje tam bardzo mnie zachęciły. Na Instagramie znalazłam profile osób, które pracują seksualnie. Na Facebooku jest grupa dla takich osób i ktoś mnie tam dodał. Dużo informacji stamtąd czerpałam. No i mogłam o wszystko zapytać. Uczucie, że mogłabym robić coś złego, zniknęło. Bo wcześniej walczyły we mnie dwie strony: jedna mówiła "chcę to robić, chcę w ten sposób pracować", a druga ostrzegała, że ta praca jest kontrowersyjna - mówi jedna z bohaterek książki Piotra Zielińskiego.
"Kręci mnie adrenalina"
Amelia wygląda jak szara myszka. Gdybyśmy spotkali ją w sklepie, pomyślelibyśmy, że jest studentką polonistyki. Ma 24 lata, naturalne blond włosy, nie nosi grama makijażu. Można znaleźć ją na portalu z kamerkami pod nickiem twojaci**a.
- Przed pandemią pracowałam w gastronomii. Byłam kelnerką, czasem barmanką. Któraś z koleżanek pokazała mi, na czym polega praca na kamerkach. Gdy straciłam źródło dochodu, weszłam na erotyczny portal. Pomyślałam, że może warto spróbować - zwierza się dziewczyna.
Szybko okazało się, że jej delikatna uroda ma amatorów. Amelia zaczęła się coraz mocniej wkręcać w świat sex kamerek.
- Na początku po prostu tańczyłam przed kamerą, wstydziłam się rozebrać. Jednak klienci mnie ośmielali. Z czasem zaczęłam nabierać większej pewności siebie - mówi kobieta.
Teraz Amelia oferuje już wiele różnych usług. Można ją namówić na masturbację, sterowanie jej sex gadżetem, a za większe wynagrodzenie, na stosunek z wibratorem. - Gdy minął mi wstyd, w zasadzie straciłam zahamowania. Włączam kamerę kilka razy dziennie, kiedy mi się podoba - mówi Amelia.
Oczywiście najbardziej kuszące w tej pracy są zarobki. Choć Amelia nie należy do "elity" portalu, zarabia wiele ponad średnią krajową. - To jest ruletka. Zdarzają się dni, kiedy nie zarabiam nic, a potem przychodzą takie, gdy mam 1000 zł w kieszeni. Myślę, że to jest dla mnie ekscytujące, ta adrenalina, że nie wiem, co się wydarzy - mówi nasza rozmówczyni.
Plan Amelii był prosty: przez chwilę popracować na sex kamerkach, odłożyć coś i zainwestować w siebie. Chciała iść na studia, ale z kelnerskiej pensji ciężko jej było wyżyć, teraz, pod koniec miesiąca, ma niezłą górkę.
Ciemna strona Wenus
Praca na sex kamerkach ma także ciemne strony. Pojawiają się klienci, którzy lubią wyzywać, upokarzać, rzucać przekleństwami: - Nie mam z tym problemu, zawsze mogę kogoś takiego zbanować albo zgłosić. Taka osoba jest natychmiast usuwana z portalu - mówi dziewczyna. Problem Amelii leży gdzie indziej: pojawiają się wyrzuty sumienia, nienawiść do samej siebie, pogarda. Do tego dochodzi strach, że ktoś na ulicy ją rozpozna.
- Konsekwencji pracy na kamerkach jest mnóstwo. Decydując się na takie zajęcie, zawsze należy brać pod uwagę to, że poczucie anonimowości jest złudne. Wśród klientów camgirls zdarzają się ci, którzy te transmisje nagrywają, a następnie wymieniają się tymi nagraniami. Zachowane filmy trafiają na zamknięte grupy, czy na najpopularniejsze serwisy pornograficzne - komentuje Piotr Zieliński.
Dlaczego Amelia nie zdecydowała się jeszcze skasować konta na portalu? - Pandemia się kończy i za chwilę będę miała możliwość normalnej pracy. Tylko że to się nie opłaca. Tu mam ten komfort, że pracuję, ile chcę. Wprawdzie nie mam żadnej gwarancji, że cokolwiek zarobię, ale ogólnie miesięcznie wychodzę na swoje. Nie muszę się martwić, z czego zapłacę czynsz, stać mnie w końcu na lepsze ciuchy, fryzjera, paznokcie - opowiada dziewczyna.
"Nie miałam na chleb dla dziecka"
Powody, dla których kobiety decydują się na sex pracę, bywają dramatyczne. Często pcha je do tego desperacja, a mówiąc konkretnie, brak pieniędzy na życie.
- Weszłam tylko zobaczyć, jak to wygląda. Motywacją było dla mnie dziecko. Był moment, że nie miałam pieniędzy, by zrobić obiad, a co dopiero zapłacić czynsz za wynajem. Z drugiej strony, było mi ciężko powiedzieć rodzicom, że sobie nie radzę. Nie chciałam ich obciążać. Nie chciałam też zapożyczać się u innych. Trochę błędne koło. Bo jak iść szukać pracy, kiedy nawet nie stać cię na opiekunkę. Dziś gdybym miała doradzać koleżance, która stoi przed wyborem: kamerki czy normalna praca - to pierwsze bym jej to odradziła. Pieniądze są łatwe, ale sama praca bardzo niszczy. Jeśli wejdzie się do świata sexworkingu, trudno z niego wyjść. Nawet jak się z niego wyjdzie na rok czy na dwa lata, później się do tego wróci - mówi inna camgirl, bohaterka książki "Klikniesz, kotku?".
Jak łączyć pracę na kamerkach z rolą matki, żony? Piotr Zieliński uważa, że codzienność camgirl jest zupełnie prozaiczna. Dziewczyny, zamiast wychodzić do biura, po prostu logują się na sex portal. Ich partnerzy akceptują ten sposób zarabiania, a często nawet sami zachęcają do takiego zajęcia.
Czytaj też: Wyrodni rodzice chcą pieniędzy od własnych dzieci. Dorosłe dzieci płacące alimenty mają żal
Transfer do Internetu
Praca na kamerkach ma dużą przewagę nad "bezpośrednią" pracą seksualną. Jest dużo bardziej bezpieczna. Z tego powodu wiele dziewczyn, które do tej pory umawiały się z mężczyznami za pieniądze, przerzuciło się na Internet. Taką drogę przeszła pinkfluffyunicorn. Dziewczyna zaczynała jako "escort girl", czyli pani do towarzystwa. Gdy odkryła kamerki, uznała, że nie ma sensu ryzykować bezpośredniego kontaktu. W końcu mężczyźni bywają dziwni.
Wśród najbardziej wymyślnych próśb swoich klientów wymienia między innymi: lizanie sobie stóp, chodzenie boso po szkle, nokautowanie się rękawicą bokserską, a z tych ekstremalnych: picie własnego moczu. Camgirl zaznacza jednak, że nigdy nie robi niczego wbrew sobie, ma swoje granice i zbywa zbyt namolnych użytkowników.
Dziewczyna przyznaje także, że uwielbia swoją pracę, bo daje jej mnóstwo ekscytacji i wolność, której potrzebuje. Niestety, jej rodzina nie podziela jej zachwytów nad obraną drogą życiową:
- Moja rodzina nie akceptuje tego, wypiera to i twierdzi, że "rozmieniam się na drobne". Większe wsparcie mam ze strony przyjaciół i znajomych. Partner również wspiera mnie w tym, co robię. Inaczej jednak zareagowali znajomi z gimnazjum, z którymi na szczęście nie mam kontaktu, byłam za moimi plecami wyśmiewana. Staram się otaczać osobami, które są tolerancyjne i akceptują moją pracę. Poznając nowe osoby i mówiąc im o mojej pracy na kamerkach nigdy nie spotkałam się z negatywnymi reakcjami tylko z zaskoczeniem i ciekawością - mówi pinkfluffyunicorn.
Camgirl przyznaje, że jej zarobki są bardzo wysokie. Ponieważ doskonale potrafi realizować fantazje klientów, a jej profil jest popularny, zarabia nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl