Kiwi Cię ożywi!
O kiwi można pisać tylko dobrze, albo wcale. Ten egzotyczny owoc kojarzył się kiedyś w Polsce jedynie z wykwintną kuchnią i zachodnią Europą. W latach 90-tych zawitał jednak pod nasze strzechy. Pojawił się nie tylko w delikatesach, ale też na zwykłych straganach i w warzywniakach. Okazało się, że zawiera więcej witaminy C niż cytryna. Do tego świetnie walczy z przeziębieniem i grypą.
O kiwi można pisać tylko dobrze, albo wcale. Ten egzotyczny owoc kojarzył się kiedyś w Polsce jedynie z wykwintną kuchnią i zachodnią Europą. W latach 90-tych zawitał jednak pod nasze strzechy. Pojawił się nie tylko w delikatesach, ale też na zwykłych straganach i w warzywniakach. Okazało się, że zawiera więcej witaminy C niż cytryna. Do tego świetnie walczy z przeziębieniem i grypą. Trudno jest zresztą gdziekolwiek znaleźć choć jedno słowo krytyki dotyczące kiwi. Jest po prostu idealne!
Moim ulubionym polskim określeniem tego egzotycznego owocu jest „nieogolony ziemniak”. Na wierzchu brązowy z drobnymi włoskami, całą tajemnicę odkrywa po rozkrojeniu. Jego przepiękny zielony kolor hipnotyzuje. Doskonale zabarwia drinki, soki, galaretki i egzotyczne potrawy z mięsem. Plastry kiwi ułożone na deserach i ciastach wyglądają bardzo malowniczo. Początkowo zwracaliśmy uwagę głównie na ten aspekt kolorystyczny. Niewielu z nas zdawało sobie sprawę, co tak naprawdę niepozorne kiwi może nam dać.
Gdy przeglądamy w księgarniach książki kucharskie lub szukamy przepisów w Internecie, szybko dochodzimy do wniosku, że wszyscy, którzy zajmują się kiwi, wypisują tylko hymny pochwalne. W jednym się zgadzają. Kiwi to bomba witaminowa. Naukowcy podkreślają, że kiwi zawiera dziesięć razy więcej witaminy C niż owoce cytrusowe. Jest doskonałym źródłem witaminy B i E. W jego skład wchodzą ogromne ilości składników mineralnych, w tym potasu, wapnia, fosforu, żelaza i magnezu. Marta Frydryk w książce „Owocowe przysmaki” podkreśla, że kiwi to źródło pektyn, cukrów i kwasów organicznych. Do tego rewelacyjnie nadaje się jako składnik wszelkich diet odchudzających, ponieważ 50 gr. kiwi to zaledwie 50 kalorii.
Praktyczni Amerykanie nazywają kiwi po prosto „superfood”, czyli jedzenie o ponadprzeciętnych właściwościach. Według nowozelandzkich naukowców zjadanie 3 kiwi dziennie wpływa na odbudowę uszkodzonego DNA i zapobiega nowotworom.
Nowa Zelandia ma spory interes w tym, by finansować badania naukowe na temat kiwi. Z tego kraju pochodzi bowiem prawie 70 procent światowej produkcji tych owoców. Kiwi znalazło tam idealny klimat dla siebie. Warunkiem wyhodowania dorodnych owoców jest bowiem dość łagodna aura i przynajmniej 200 dni bez przymrozków. Nazwa kiwi pochodzi zresztą właśnie z Nowej Zelandii.
Owoc początkowo nazywany chińskim agrestem nie cieszył się wielką popularnością w Europie. Dopiero w Nowej Zelandii nadano mu handlowa nazwę, która nawiązuje do popularnego ptaka pokrytego puszkiem przypominającym włoski owoców.
W dawnych polskich książkach kucharskich na temat kiwi nie znajdziemy nawet jednej linijki tekstu. Owoc ten w Europie Zachodniej i Ameryce zaczął robić karierę w latach 50 XX wieku. Do Polski dotarł dopiero 20 lat temu.
W Nowej Zelandii jada się kiwi niemal w każdej postaci: jako świeże owoce, dodatek do sałatek, składnik soków i konfitur. U nas wystarczy jadać 2 świeże kiwi dziennie by lżej przechodzić koszmarne przeziębienie. Na przedwiośniu przyda się na pewno.
mk/sr