Kminek i wszystko staje się lekkie!
Kminku nigdy nie zauważałem. Był dla mnie „przeźroczysty”. Wydawało mi się, że jest przyprawą neutralną, nie narzucającą się, po prostu naturalnym składnikiem wielu polskich potraw. Do głowy mi nie przyszło, że można go nie lubić.
Kminku nigdy nie zauważałem. Był dla mnie „przeźroczysty”. Wydawało mi się, że jest przyprawą neutralną, nie narzucającą się, po prostu naturalnym składnikiem wielu polskich potraw. Do głowy mi nie przyszło, że można go nie lubić. Problemy zaczęły się wówczas, gdy w małym sklepiku obok redakcji pojawiły się przepyszne bułeczki posypane kminkiem i solą. Od samego poranka część zespołu zajmowała się jedynie narzekaniem na „ohydny smak”. W naszym życiu pojawił się na dobre „kminkowy problem”!
Kminek został napiętnowany! Stałem się czujny, odnajdowałem go teraz w wielu potrawach i starałem się zrozumieć argumenty przeciwników. Wrogom kminku nigdy nie proponowałem przysmaku mojego dzieciństwa. Mama często piekła kruche, twarde ciasteczka posypane sporą ilością kminku i grubymi kryształkami soli. Miały one podłużny kształt i były bardzo chrupkie. Trzymało się je w dużej, metalowej puszce jak biszkopty. Mówiliśmy na nie „słone paluszki” i jedliśmy na przykład jako dodatek do czystego czerwonego barszczu lub zupy pomidorowej zrobionej na bulionie z dodatkiem domowego przecieru.
Smak kminku miała także kapusta kiszona. Kminek był w niej aromatyczny, pachnący i lekko gorzkawy. Z takiej kapusty wychodziła potem rewelacyjna surówka. Do kapusty dodawało się startą marchewkę, cebulę, sól i cukier do smaku oraz oczywiście dodatkowo szczyptę kminku. Bez takiego dodatku nie wyobrażałem sobie porządnego kotleta schabowego.
Właśnie z powodu tego domowego menu nie miałem potem żadnych problemów, by zaakceptować kminek w kuchni. Nie zszokował mnie także popularny w Wielkopolsce smażony ser z kminkiem. W Poznaniu można go dostać w każdym sklepie spożywczym. Muszę jednak przyznać, że jest to przysmak dla odważnych. Taki ser robi się z chudego twarogu, który co najmniej przez kilka dni „dojrzewa” w ciepłym miejscu. Potem rozkruszony twaróg smaży się na maśle na małym ogniu tak długo aż się roztopi. Do takiej masy dodaje się sól i oczywiście kminek. Należy także dodać żółtko, ale trzeba uważać, by się nie ścięło. Muszę przyznać, że intensywny zapach tej potrawy potrafi zniechęcić nawet najbardziej tolerancyjnego smakosza serów i wielbiciela kminku.
Przeciwnicy kminku udowadniają, że przyprawa ma zbyt silny aromat i potrafi zdominować każdą potrawę, w której się pojawi. Często kojarzy się go także z kuchnią niemiecką, która uchodzi za tłustą, ciężkostrawną i niezdrową. Faktycznie kminek występuje w takich „flagowych” niemieckich potrawach jak: słynna sałatka ziemniaczana, zasmażana kiszona kapusta czy serwowane z golonką puree z grochu. Kminek dodawany jest także do wielu odmian niemieckiego pieczywa, włącznie ze popularnymi preclami.
Kminek zadomowił się na dobre w kuchni Europy Północnej i Wschodniej. Warto pamiętać, że używają go jednak także kuchnie, które uchodzą za bardziej delikatne niż nasza. Można go bowiem spotkać w niektórych potrawach w Maroku i Tunezji. Poza tym na południu Europy popularny jest „kmin rzymski”. W smaku jest nieco ostrzejszy niż nasz rodzimy „kminek zwyczajny”. Jest delikatnie anyżowy, o silnej gorzkawej i cierpkiej nucie. W kuchni Afryki Północnej występuje na przykład ryż smażony z kminem rzymskim, a we Francji dodaje się go do królika w śmietanie.
Wielu miłośników kuchni, a także zwykłych łakomczuchów ceni sobie jedną niezwykle istotną funkcję kminku. Jest to przyprawa, która doskonale wspomaga trawienie, a przy tym rewelacyjnie eliminuje wszelkie wzdęcia, kolki i skurcze żołądkowe. Ponadto nasiona kminku odświeżają oddech, poprawiają apetyt i łagodzą bóle menstruacyjne. Według wierzeń ludowych kminek zapobiegał także kradzieży jakiegokolwiek przedmiotu, który go zawierał. Zasada ta rozciągała się także na „kradzież” ukochanego lub ukochanej. Tak więc dzięki kminkowi można było nie tylko lekko trawić tłuste potrawy, ale także zawsze cieszyć się przy stole obecnością ukochanej osoby.
(mk/sr)