Komunia 2020. Ostatni dzwonek, by zarezerwować salę
Wrzesień, dzieci wesoło pobiegły do szkoły. Zaczęły się obowiązki, pojawiły się nowe problemy. Rodzicie muszą się zastanowić, gdzie zorganizują przyjęcie komunijne. No chyba że już wiedzą od kilku lat. Takich zapobiegliwych ponoć przybywa.
Komunia 2020. "W grę wchodziły już nawet remizy"
– Szukaliśmy w okolicach Wołomina, w kierunku Tłuszcza, Załubic, Poświętnego. No w każdym kierunku właściwie. W maju obdzwoniłam około 30 sal, potem odpuściłam – opowiada pani Iwona.
– Chodziło o termin na za rok? – dopytuję.
– Tak, na maj 2020. Potem w lipcu zmieniali terminy uroczystości w kościołach, więc pojawiło się światełko w tunelu. Postanowiłam zadzwonić jeszcze raz, ale gdzie tam. W trzech miejscach mi powiedzieli, że oni na 2020 mają terminy zaklepane od 2015 – mówi z niedowierzaniem.
Pani Iwonie zrzedła mina, no bo jak to – planować przyjęcie komunijne będąc mamą 3-latka? A przecież jeszcze po drodze była reforma edukacji, to skąd ci rodzice już wiedzieli, czy puszczą do szkoły dziecko 6-, czy 7-letnie – zastanawia się w rozmowie ze mną. W końcu ja też się zaczynam zastanawiać, czy będąc mamą rocznego chłopca, powinnam poczynić już jakieś kroki. – Powinna pani, w najgorszym razie trafi pani na łamy gazet jako najbardziej zapobiegliwa matka – śmieje się pani Iwona.
Delikatnie podpytuję, czy może mieli wobec poszukiwanego miejsca jakieś wygórowane oczekiwania. – A skąd. W grę wchodziły już nawet remizy. Zwykłe, gołe sale, które trzeba byłoby przystroić, catering zamówić. Naprawdę nic szczególnego – opowiada.
– Ale przecież w takich miejscach są organizowane po dwie komunie – zastanawiam się na głos.
– Dwie? My w Wołominie mamy takie sale, gdzie jest organizowanych 10 komunii w jednym terminie. Stawiają tylko parawany – prostuje pani Iwona.
Rok wcześniej nie było lepiej
O tym, że faktycznie z rezerwacją sali na komunię mogą być problemy, wiedziałam już wcześniej. Kiedy dostałam zaproszenie na imprezę organizowaną przez mojego kuzyna i jego żonę, zdziwiło mnie to, gdzie się odbywa. Okoliczności przyrody piękne, nie powiem, bo sala była położona na peryferiach warszawskiego Wilanowa, tuż nad Wisłą. Ale jednak lokalizacja wydawała mi się dość egzotyczna, biorąc pod uwagę, że rodzice "komunistki" mieszkają na Stegnach.
Z wyjaśnieniami pierwsza pospieszyła ciocia, która wytłumaczyła nam, że chociaż Marcin i Sylwia zabrali się za szukanie miejsca na przyjęcie dla swojej córki z rocznym wyprzedzeniem, to nie bardzo było w czym wybierać. – Tak, to prawda – potwierdza mi dziś Sylwia. – Obdzwoniłam pewnie ze 20 miejsc. Wszędzie mówili, że zazwyczaj rezerwacje robi się dwa lata wcześniej. Szukaliśmy na dosyć dużym obszarze: Stegny, Sadyba, Mokotów, Konstancin, Powsin – opowiada.
Sylwia nie ukrywa jednak, że w ich przypadku dodatkowym utrudnieniem była cena za osobę. Nie chcieli wydawać na komunię tyle co na wesele, część miejsc odpadła więc automatycznie. – A rozbieżności w cenach są duże. Oj, duże – kręci głową Sylwia.
Komunijna prowokacja
– Ja to nawet chciałam zrobić taki numer, żeby zadzwonić do tych sal, w których mi powiedzieli, że na 2020 to mają zarezerwowane terminy od 2015 i zaklepać miejsce na 2024. Wie pani, taka prowokacja. Bo to się w głowie nie mieści – opowiada mi pani Iwona.
Postanawiam ją wyręczyć, dostaję kontakt do dwóch miejsc. Litościwie nie pytam o terminy na 2024, a "tylko" na 2021. W jednym dowiaduję się, że miejsce mają, ale mi nie zarezerwują. Dlaczego? Bo wolą wesele. Nie w niedzielę, oczywiście, ale dzień wcześniej. Niestety przegrałam w tej konkurencji, bo planowana przeze mnie komunia na 50 osób została uznana za zbyt małą.
W drugim miejscu pani daje mi cień nadziei. Co prawda 17 maja 2021 ma już zaklepane obydwie sale, ale od jednych rodziców nie dostała zaliczki. Obiecuje oddzwonić. Przez pięć minut zastanawiam się, jakie przyjęcie w razie czego mogę zorganizować w sali pod Wołominem, ale właścicielka dzwoni ze złą wiadomością: osoby, które dokonały rezerwacji, przyjadą jutro podpisać umowę i wpłacić należne pieniądze.
Nietypowa swatka
Pani Iwona ma taką teorię: faktem jest, że sale trzeba rezerwować z wyprzedzeniem większym niż roczne, ale plotki, że należałoby to robić 5 lat wcześniej, są po pierwsze przesadzone, a po drugie generowane najprawdopodobniej przez właścicieli sal. Po co? By zdezorientowani rodzice jak najwcześniej podejmowali decyzję i wpłacali zaliczki.
Mam podobne wrażenie. Potwierdzam je też w rozmowie z Emilią Nartowską z chrzcinykomunie.pl. Serwis działa jak swego rodzaju komunijna swatka – kojarzy szukających miejsca na uroczystość z właścicielami sal, którzy mają jeszcze wolne miejsca. – Mamy dużą bazę, rozsyłamy zapytania do miejsc z danego regionu. Czasem udaje się znaleźć coś nawet na ostatnią chwilę – opowiada pani Emilia.
Z jej doświadczenia wynika, że wielu rodziców poznaje termin komunii na następny rok dopiero we wrześniu, kiedy po wakacyjnej przerwie dzieci wrócą do szkoły. I faktycznie to teraz zaczynają się najbardziej rozpaczliwe poszukiwania, bo z miejscami bywa już krucho. – Wiele osób szuka sali na za 2, 3 lata – przekonuje pani Emilia, ale kiedy pytam, jak to w ogóle możliwe, skoro terminy potwierdzane są niecały rok wcześniej, rozkłada ręce. Wspólnie dywagujemy, że może w mniejszych parafiach komunie są zawsze np. w drugą niedzielę maja? W to, że ludzie odsprzedają terminy komunii na OLX czy Gumtree, pani Emilia nie wierzy. Sprawdziłam i faktycznie znalazłam same wesela.
Komunia pod Krakowem
Zdaniem Emilii Nartowskiej najtrudniej znaleźć miejsce na przyjęcie komunijne w stolicy i okolicach. – W Warszawie jest najtrudniej. Najwięcej telefonicznych próśb o pomoc i zapytań do bazy mamy właśnie z tego miasta – opowiada, potwierdzając tym samym opowieści pani Sylwii i pani Iwony.
Żeby sprawdzić, jak się sprawy mają w innych częściach Polski, próbuję jeszcze na szybko "zorganizować" komunię pod Krakowem. Wysyłam zapytania do około 40 miejsc, w ciągu półtorej godziny odpisało mi 5. Miejsce na przyszły rok jest tylko w jednym, to sala ekskluzywnego hotelu. O ceny boję się pytać.
– Wie pani, ja nawet byłam uprzedzona przez swoją kuzynkę, że tak to wygląda, ale nie wierzyłam. On na mi mówiła: "Dzieciaku, ty się za to weź z wyprzedzeniem. Ja miałam salę zarezerwowaną 3 lata wcześniej". Miała rację – wzdycha pani Iwona. Ostatecznie przyjęcie komunijne dziecka pani Iwony odbędzie się w domu rodzinnym. Gości będzie mniej, trzeba będzie posprzątać, ale przynajmniej gotowanie odpada, bo udało się zarezerwować catering. Nie bez problemów, warto dodać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl