Konflikt z teściową to nie powód do żartów. Poniżanie rujnuje zdrowie psychiczne
05.03.2021 16:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Mam zszargane nerwy. Chętnie poszłabym na terapię, ale teściowa na pewno szybko się dowie i zacznie jeszcze bardziej robić ze mnie nieudacznicę – mówi 32-letnia Sabina. Psycholog Katarzyna Kucewicz podkreśla, że takie zachowanie jest przemocą psychiczną, ale jednocześnie uczula, aby nie kierować się stereotypami.
5 marca to Dzień Teściowej. Święto ustanowiono już w latach 80. XX w., ale cały czas jest dla większości społeczeństwa doskonałym pretekstem do żartów z matek wtrącających się w życie rodzinne dorosłych dzieci.
Brakuje polskich statystyk dotyczących wpływu teściowej na relacje małżeńskie, ale z badań przeprowadzonych we Włoszech wynika, że 30 proc. małżeństw rozpada się właśnie z powodu zachowania matki męża.
Ponadto utarte stereotypy sprawiają, że ciężko jest nam poważnie potraktować problemy kobiet, które wyznają, że są gnębione przez teściowe. Tymczasem to częsty powód, przez który lądują na kozetce u psychologa.
36-letnia Ilona trafiła do psychologa przypadkiem. Syn zaczął się nieswojo zachowywać, dlatego zapisała go na wizytę. Specjalistka stwierdziła, że nie dostrzega u dziecka niepokojących sygnałów, ale za to Ilona ewidentnie potrzebuje pomocy.
- Zaczynając terapię, byłam jak wieża Jenga. Wystarczyło poruszyć kilka klocków i runęłam – mówi nam. – Mieszkamy z rodziną męża, a teściowa od początku upokarzała mnie i poniżała. Może się wydawać, że docinki w zwyczajnych sytuacjach to nic poważnego, ale jeśli słyszysz je notorycznie, to w pewnym momencie człowiek zaczyna myśleć, że do niczego się nie nadaje, że jest beznadziejną kobietą, żoną, matką – opowiada.
- Walczyłam ze sobą, z myślami samobójczymi, z ogarnianiem domu i dzieci, a ona w tym czasie chodziła po wsi i, nie przebierając w słowach, opowiadała jaka beznadziejna jestem, jak leniwa, jak sobie nie radzę ze wszystkim – wspomina.
Mąż Ilony cały czas stoi murem za żoną i nie raz oberwał, gdy próbował jej bezskutecznie bronić. 36-latka chciała znaleźć wsparcie we własnej rodzinie, ale nikt nie pomagał. – Ojciec w ogóle nie traktował mojej sytuacji jako problemu. Mama radziła mi, żebym zaczęła się przymilać do teściowej, a siostra potrafiła jedynie wysłuchać. Dobrze, że miałam chociaż jedną przyjaciółkę, która była obok w trudnych chwilach – opowiada.
Fakt, że Ilona chodzi na terapię, oburzył teściową - Najpierw wyśmiała mnie, że nie mam powodu mieć depresji, a po terapii wykrzyczała mi w twarz: "Ty po tej terapii jesteś jeszcze bardziej p... niż byłaś!" – relacjonuje.
Na granicy wytrzymałości
Właśnie takiej reakcji obawia się Sabina z Podlasia. 32-letnia matka dwójki dzieci odlicza dni, gdy będzie mogła przeprowadzić się do własnego domu.
- Na początku moja teściowa zdawała się być bardzo fajną osobą. Pamiętam, jak obgadywała swoje córki: "Ta to gustu nie ma, kto takie buty kupuje dla dzieciaka". Wtedy myślałam, że ja się z nią dogadam, ja to mam przecież dobry gust, ona mnie zawsze będzie chwalić, przecież ona nie ma nic mi do zarzucenia – wspomina.
Kilka miesięcy po ślubie wyszło na jaw, że już wtedy nazywała Sabinę leniem, który całymi dniami siedzi w pokoju. Tymczasem ona jedynie unikała kontaktu ze złośliwą teściową. - Gdy urodziłam pierwszą córkę i brakowało mi pokarmu, ona stwierdziła, że nie nadaję się na matkę i dlatego nie mam mleka. Takie słowa bolą i zostają w pamięci na długie lata - podkreśla 32-latka.
Dzisiaj teściowa Sabiny mocno angażuje się w wychowanie dzieci. - Gdy kupię coś dzieciom, ona kupi drugie lepsze. Kupię spodnie, ona kupi droższe, a później opowiada całej rodzinie, że musiała iść na zakupy, bo dzieci nie mają w czym chodzić. W takich momentach jest mi wstyd, bo wychodzi na to, że nie potrafię zadbać o córki - opowiada.
Sabina jest na granicy wytrzymałości. – Mam zszargane nerwy. Chętnie poszłabym na terapię, ale teściowa na pewno szybko się o tym dowie i zacznie jeszcze bardziej robić ze mnie nieudacznicę – tłumaczy.
Wytaczanie granic
Po terapii jest 29-letnia Kamila, która przyznaje, że przeszła wiele ciężkich chwil z powodu zachowania teściowej, ale nie tylko to przyczyniło się do pogorszenia jej stanu zdrowia. – Większość kobiet, które mają trudne relacje z matkami mężów, to kobiety wychowywane na grzeczne dziewczynki - zawsze miłe, pomocne, kochane. Dlatego ich system obronny nie działa, przeżywają ogromny stres, gdy muszą postawić granice – twierdzi.
Psycholog Katarzyna Kucewicz potwierdza, że kobietom bardzo przydaje się umiejętność wyrażania swojego zdania i mówienia pewnym głosem "stop", gdy teściowa za bardzo próbuje wpłynąć na jej życie.
- Do mojego gabinetu przychodzą kobiety, które wskazują zachowanie teściowej jako źródło swoich zmartwień, lęków czy problemów małżeńskich. Jeśli teściowa cyklicznie pozwala sobie na przykre komentarze, obraża synową, jest wobec niej nieprzyjemna i upokarza, to nie można nazwać tego inaczej, jak po prostu przemoc psychiczna - wyjaśnia psychoterapeutka. - U synowej podobnie jak u ofiary może wystąpić obniżenie nastroju, stany depresyjne, poczucie braku sił, potrzeba izolacji od rodziny partnera - dodaje.
Psychoterapeutka jednocześnie uczula, aby nie kierować się stereotypami zakładającymi, że każda teściowa jest i będzie z piekła rodem. – Odnalezienie się kobiety w tej roli bywa trudne i czasem wymaga pracy nad sobą. Nieodpowiednie zachowanie teściowej może być podyktowane różnymi czynnikami np. zazdrością, strachem przed utratą więzi z synem, trudnością z zaakceptowaniem stylu życia odbiegającego od jej normy. Często matki potrzebują czasu, aby przekonać się do partnerek swoich synów – mówi.
Wina może leżeć również po stronie synowej lub jej męża. – Podczas sesji dowiaduję się, że nie tylko teściowa jest niemiła, ale również synowa wykazuje się wrogim nastawieniem. Najlepiej byłoby, gdyby każda z nich spróbowała załagodzić konflikt, ale ważną rolę odgrywa również mężczyzna, który jest zarówno partnerem, jak i synem. Wiem, że chowanie głowy w piasek jest łatwiejsze niż bycie mediatorem, jednak każdemu z panów powinno zależeć, aby dwie ważne dla niego kobiety potrafiły się dogadać i on zdecydowanie powinien dążyć do tego, by relacje między stronami układały się pomyślnie – podkreśla Katarzyna Kucewicz.