Koronawirus odebrał im środki do życia. Przez epidemię ledwo wiążą koniec z końcem

Skutki pandemii koronawirusa brutalnie odczuły osoby pracujące w branżach usługowej i turystycznej. Sylwia, Kasia, Alicja i Kaja w rozmowie z WP Kobieta opowiedziały, jak z dnia na dzień straciły stabilizację finansową. – To dopiero wierzchołek góry lodowej, z którą przyjdzie nam się zmierzyć – opowiada Sylwia.

Kasia, trenerka i właścicielka pensjonatu, przez pandemię koronawirusa została bez pracy
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
518

Sylwia i jej mąż prowadzą firmę sprzątającą. Choć mogłoby się wydawać, że zgłosi się do nich wielu właścicieli dużych obiektów z prośbą o ich dezynfekcję, w obliczu pandemii niewiele osób jest zainteresowanych tego typu usługami.

Przestano korzystać z usług firm sprzątających

– Na początku spodziewaliśmy się nawału pracy. Okazało się jednak inaczej. Zazwyczaj sprzątaliśmy bardzo duże obiekty, a teraz zakłady, w których zatrudnia się więcej niż 50 osób, po prostu się zamyka. Osoby prywatne też nie zamawiają naszych usług, bo boją się koronawirusa – przyznaje.

– Dezynfekcji nie przeprowadza aktualnie nikt wbrew temu, co jest napisane w internecie. Zakłady zostały zamknięte. Szkoły nie będą się raczej dezynfekować, a jeśli tak, to zdecydowana większość na własną rękę – tłumaczy Sylwia.

Sytuacja Sylwii jest szczególnie trudna, gdyż kilka dni temu pechowo złamała obie nogi. Pojechała do szpitala w rodzinnej miejscowości, skąd została wypisana już na drugi dzień po operacji kolana – placówkę przerabiano na szpital zakaźny.

Zobacz także: SIŁACZKI – program Klaudii Stabach. Sezon 2 odc. 1. Historie inspirujących kobiet

– Utknęliśmy w domu z mężem i dwójką małych dzieci w wieku 5 lat i 1,5 roku. Ja leżę z połamanymi nogami, a mąż próbuje sobie radzić z naszą działalnością gospodarczą, choć jak wspominałam, ze zleceniami jest krucho.

Sylwia w szpitalu
© Archiwum prywatne

Sylwia jest ubezpieczona, ale wie, że świadczenia będą jej przyznane dopiero za kilka miesięcy. Chwilowo rodzina żyje z oszczędności, ale mąż Sylwii pracuje zdalnie, odpisując na maile i czekając na telefon z nadzieją, że ktoś zechce skorzystać z ich usług.

– Niestety, w tak trudnej sytuacji nie możemy liczyć na pomoc rodziców i teściów, gdyż mieszkają daleko – przyznaje kobieta. – Staramy się, jak możemy, ale to, co się dzieje, to dopiero wierzchołek góry lodowej, z którą przyjdzie nam się zmierzyć – dodaje.

Sylwia, właścicielka firmy sprzątającej
© Archiwum prywatne

Została sama bez środków do życia

Alicja przez kilka miesięcy pracowała w biurze w firmie zatrudniającej około 500 osób. Jej zadaniem było przede wszystkim odbieranie telefonów i przyjmowanie zleceń, głównie od banków.

– W firmie bardzo szybko dało się odczuć zamieszanie związane z epidemią koronawirusa. Pracodawca nagle zaczął poganiać pracowników, tłumacząc, że jeżeli nie osiągniemy konkretnych, bardzo wysokich wyników, nie dostaniemy prowizji – opowiada. – Sytuacja była poważna, bo nasze miesięczne wynagrodzenie stanowiła właśnie niezbyt wysoka podstawa, plus atrakcyjniejsza premia. Pracodawca poinformował nas, że o pracy zdalnej nie ma mowy, bo "kto pracuje z domu, nie otrzyma prowizji" – mówi.

Praca w tej firmie była jedynym źródłem utrzymania Alicji. Kobieta niedawno rozstała się z partnerem. Teraz utrzymuje się sama, z własnej kieszeni płacąc wszystkie rachunki.

– Wszyscy pracownicy martwili się, że zostaną odesłani do domu, a pracując zdalnie, stracą część pieniędzy. Niestety, stało się jeszcze gorzej. Z dnia na dzień zaczęły się masowe zwolnienia z obietnicą wypłaty pieniędzy za niewykorzystany urlop. Najpierw szefostwo naciskało, żebyśmy realizowali wysokie cele, a potem nas zaczęto zwalniać – tłumaczy Alicja.

Kobieta była zaskoczona. Dopiero co przydzielono jej pracę nad dodatkowym projektem, nie spodziewała się więc takiego obrotu spraw.

– Nie jestem pewna, jak to wygląda przy innych projektach. Z tego, co słyszałam, w firmie zostały osoby, które praktycznie nigdy nie chorowały, brały nadgodziny i nie wykorzystywały urlopów. Niestety, ja nie miałam tyle szczęścia. Z dnia na dzień zostałam bez pracy całkiem sama.

Upadek branży turystycznej pokrzyżował im plany

Kasia aktualnie mieszka sama z trójką dzieci. Jej mąż pracuje w Irlandii. Kobieta planowała przeprowadzić się do niego w wakacje. W Polsce prowadziła bardzo aktywne życie, czerpiąc główne dochody z branży turystycznej.

– Prowadzę pensjonat w miejscowości turystycznej w górach i dodatkowo pracuję jako trenerka personalna na siłowni. Niestety, aktualnie działalność wynajmu krótkoterminowego jest wstrzymana, a siłownie zamknięto. To wszystko wydarzyło się z dnia na dzień – opowiada.

Chociaż Kasia ma oszczędności po sezonie zimowym, obawia się tego, co wydarzy się w kolejnych miesiącach. Zawsze to właśnie majówka i długi weekend czerwcowy pozwalały jej generować największe zyski.

– Jeśli sytuacja będzie się przeciągać na kolejne miesiące, stracę źródło dochodu. W końcu oszczędności wyczerpią się, a jest przecież konieczność zapłacenia ZUS-u – ponad 1400 zł, rat kredytu, podstawowych rachunków i podatku do gminy – wylicza. – Obawiam się, że już w kwietniu może zabraknąć pieniędzy na te wszystkie opłaty.

Kasia w swoim pensjonacie wprowadziła zakaz krótkotrwałego wynajmu dla bezpieczeństwa swojego oraz swoich dzieci.

– Nie przyjmuję teraz rezerwacji, bo do nas może przyjechać każdy. Nawet jeśli sam nie ma objawów choroby, może być nosicielem – mówi. – Wiosna zawsze jest gorszym okresem, jeśli chodzi o wynajem pokojów w górach. Dlatego zawsze wspomagałam się finansowo pracą trenerki na siłowni, z której również musiałam zrezygnować. W końcu wszystkie siłownie zamknięto – tłumaczy.

W Irlandii, gdzie pracuje mąż Kasi, sytuacja przebiega w podobny sposób. Epidemia zaczęła się w zbliżonym okresie, pojawiła się podobna liczba przypadków, również zamknięto szkoły i niektóre sektory usług.

– Na szczęście mój mąż pracuje teraz w miarę pewnym sektorze. Pracuje w nocy i nie ma kontaktu z dużą liczbą osób. Mieliśmy jednak wspólne plany. Mąż odkładał pieniądze na wynajem domu dla nas. Całą rodziną chcieliśmy przeprowadzić się w te wakacje, ale teraz nic nie jest pewne.

W branży turystycznej pracowała też Kaja, która była pilotką wycieczek. Jak sama przyznaje, choć chwytała się różnych zajęć, to właśnie turystyka gwarantowała jej konkretny zastrzyk gotówki na cały rok.

– Z wykształcenia jestem nauczycielką, skończyłam polonistykę i specjalizuję się też w tłumaczeniach specjalistycznych. Niestety, wszystkie prace, których się podejmowałam, były na umowach o zlecenie lub dzieło – opowiada.

Kaja boleśnie odczuła skutki epidemii koronawirusa. W zeszły czwartek planowała lot do Berlina, po którym miała oprowadzać wycieczkę turystów.

– Niepokoiło mnie to, co mówili w mediach. Od kilku dniu śledziłam wiadomości i uświadomiłam sobie, że mój wyjazd stoi pod dużym znakiem zapytania. Kiedy jednak dowiedziałam się, że zarówno ta wycieczka, jak i druga zaplanowana na kwiecień, jest odwołana, miałam pewność, że sytuacja jest bardzo poważna – wyjaśnia.

Kaja cieszy się, że odłożyła wcześniej oszczędności, ale wie, że i one w końcu się skończą. Mieszkanie wynajmuje wraz ze swoim partnerem, z którym do tej pory zawsze składała się na wszystkie wydatki.

– Moja sytuacja nie jest aż tak tragiczna dlatego, że w razie potrzeby będę mogła polegać na rodzinie i bliskich. Mój chłopak zarabia więcej niż ja i chwilowo jest lepiej zabezpieczony. Prowadzi jednak własną firmę, w której zatrudnia pracowników. Na dłuższą metę również obawia się nadchodzącego kryzysu – mówi. – Jako że straciłam źródło dochodu, próbuję teraz znaleźć jakąś pracę zdalną jako nauczycielka, copywriterka lub tłumaczka języków niemieckiego, angielskiego lub hiszpańskiego. Mam nadzieję, że mi się uda.

Pracodawcy zwalniają i będą zwalniać

Okazuje się, że prognozy nie są optymistyczne. Specjalistka prawa pracy prof. Monika Gładoch w wydaniu specjalnym programu nt. koronowirusa w Wirtualnej Polsce przyznała, że pracodawcy będą zwalniać pracowników.

– Otrzymuję telefony, w których pracodawcy pytają mnie, czy bardziej im się w tej sytuacji opłaca zwalniać pracowników zatrudnionych na czas określony lub na umowy na zastępstwo – mówiła prof. Gładoch. – Niestety symptomy są bardzo złe. Pracodawcy zastanawiają się nad zwalnianiem pracowników i będą to robić. Nie bądźmy przekonani, że w każdym wypadku przysługuje nam wynagrodzenie za czas nieświadczenia pracy – dodaje.

Specjalistka nie ukrywa, że epidemia koronawirusa może skutkować bardzo trudną sytuacją na rynku pracy.

– To dotyczy wszystkich. Nie tylko spółek i firm eventowych, które na razie najbardziej dostają po kieszeni, i nie wiadomo, kiedy to się skończy w ich przypadku, ale tak naprawdę wszystkich usługodawców – podkreśla. – Dla mnie to jest sytuacja niewyobrażalna. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co się stanie za dwa tygodnie, za miesiąc i jak to wpłynie na rynek pracy. Liczę na te ulgi, które są zapowiadane, chociażby w zakresie danin publicznych – dodaje prof. Gładoch.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Sami Sheen usuwa implanty piersi. Powodem są poważne problemy zdrowotne
Sami Sheen usuwa implanty piersi. Powodem są poważne problemy zdrowotne
Alina Kamińska przeszła przez piekło. "Dostałam drugie życie"
Alina Kamińska przeszła przez piekło. "Dostałam drugie życie"
Wlej do odpływu, nim się rozmnożą. Tam składają jaja
Wlej do odpływu, nim się rozmnożą. Tam składają jaja
Te ubrania będą rządzić na ulicach latem. Polskie gwiazdy je pokochały
Te ubrania będą rządzić na ulicach latem. Polskie gwiazdy je pokochały
"Byłam przerażona". Po latach ujawniła jego intymny sekret
"Byłam przerażona". Po latach ujawniła jego intymny sekret
Joanna Moro wzruszona. "Obaj przekraczają granice"
Joanna Moro wzruszona. "Obaj przekraczają granice"
Tak pożegnała go przed lotem. Historia ich miłości jest jak z filmu
Tak pożegnała go przed lotem. Historia ich miłości jest jak z filmu
Od miesięcy jest widywana w tym samym. Tak ubrała się na ściankę
Od miesięcy jest widywana w tym samym. Tak ubrała się na ściankę
"Jestem alkoholikiem". Mówi o życiu w trzeźwości
"Jestem alkoholikiem". Mówi o życiu w trzeźwości
Zapomniane spodnie wracają do łask? Kasia Moś wyglądała w nich obłędnie
Zapomniane spodnie wracają do łask? Kasia Moś wyglądała w nich obłędnie
"Jestem bardzo dumna". Wojciechowska komentuje lot Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
"Jestem bardzo dumna". Wojciechowska komentuje lot Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Pilnie strzeże prywatności. Nikt nie wie, z kim się spotyka
Pilnie strzeże prywatności. Nikt nie wie, z kim się spotyka