Kosmetyki wyszczuplające – skuteczne działanie czy chwyt marketingowy?
Pomagają pozbyć się zbędnej tkanki tłuszczowej, redukują rozstępy i cellulit, ujędrniają skórę – to cudowne efekty, jakie mają zapewniać kremy, balsamy czy żele. Pod ciężarem tych produktów uginają się sklepowe półki. Jednak wiele użytkowniczek kosmetyków wyszczuplających nie dostrzega ich dobroczynnego wpływu.
Współczesna kobieta zrobiłaby wiele dla osiągnięcia idealnej sylwetki. Dziennik „Daily Mail” informował niedawno o wynikach ankiety przeprowadzonej wśród Brytyjek w wieku 18-65 lat. 16 procent pytanych stwierdziło, że za ładną figurę oddałoby… rok życia. Co dziesiąta kobieta byłaby gotowa poświęcić nawet od 2 do 5 lat. Dla świetnego wyglądu 13 procent mieszkanek Wielkiej Brytanii zgodziłoby się mniej zarabiać, a 7 procent zrezygnowałoby ze spędzania czasu z rodziną. Okazało się także, że znaczenie pięknej figury nie maleje z wiekiem. Czy Polki też są tak zdeterminowane? Podobnych badań jeszcze w naszym kraju nie przeprowadzono, ale wiele możemy się dowiedzieć z danych płynących z rynku kosmetyków. W 2012 roku na produkty wyszczuplające wydaliśmy blisko 14 mln zł.
Nabite w tubkę
Popularność produktów wyszczuplających gwałtownie rośnie, ale wciąż pojawiają się pytania o ich skuteczność. Jeszcze kilka lat temu efektywność była raczej kiepska. Dowiodły tego badania dr Nicka Manna z londyńskiego szpitala North Middlesex. „Produkty działają tylko na powierzchnię skóry, więc nie mogą wyszczuplać” – stwierdził dermatolog po przebadaniu blisko 220 kobiet, które w dwudziestoosobowych grupach testowały dziesięć środków. W każdym zespole jedna z uczestniczek eksperymentu otrzymywała placebo – tubkę zwykłego kremu nawilżającego. Po kilku tygodniach u żadnej z pań nie dostrzeżono „efektu wyszczuplającego”. Badania kremów mających likwidować cellulit zleciła także niemiecka fundacja Stiftung Warentest. Wzięło w nich udział 140 kobiet w wieku 30-50 lat z widoczną „skórką pomarańczową”. „Uczestniczki dwa razy dziennie w prawe udo wcierały placebo (nie wiedząc o tym), a w lewe – właściwy krem. Po dwóch miesiącach uda zmierzono. Wyniki okazały się jednoznaczne: nie ma żadnej różnicy międzydziałaniem placebo a kremami na cellulit” – opisywał tygodnik „Wprost” w artykule o wszystko mówiącym tytule „Oszustwo w kremie”.
Nie oczekuj zbyt wiele
Kobiety, które kupują tego typu kosmetyki, często mają przesadnie rozbudzone oczekiwania. Niekiedy są one wywołane przez samych producentów, obiecujących cuda. Poza tym wiele pań myli odchudzanie z wyszczuplaniem. Pierwszy z tych procesów wymaga przede wszystkim diety oraz aktywności fizycznej. Zrzucenie zbędnych kilogramów nie zawsze jednak dobrze wpływa na wygląd ciała. Konsekwencją odchudzania bywają bowiem rozstępy albo utrata elastyczności skóry. Znienawidzony cellulit pojawia się natomiast niezależnie od tuszy. W takich wypadkach kosmetyki mogą okazać się pomocne. Warto sięgać po produkty wyszczuplające zawierają w składzie substancje, które wspomagają metabolizm skóry i uelastyczniają ją. Kłopot w tym, że przenikalność tych preparatów jest bardzo ograniczona przez naszą naturalną barierę – naskórek. Jednak w ostatnich latach przemysł kosmetyczny radzi sobie z tym coraz lepiej. W składzie wielu kremów czy balsamów znajduje się np. retinol, który wprawdzie nie gwarantuje efektu wyszczuplającego, ale poprawia wygląd skóry i ułatwia przenikanie innych substancji w głąb naskórka. Podobne działanie wykazują kwasy hydroksylowe (AHA). W redukcji nadmiaru tłuszczu zgromadzonego wokół talii czy udach sprawdza się natomiast aminofilina. Jej skuteczność potwierdziły badania przeprowadzone na kobietach aplikujących krem wyszczuplający zawierający tę substancję. Warto zaznaczyć, że uczestniczki eksperymentu jednocześnie uczęszczały na zajęcia fitness.
Jak poprawić przenikalność?
W preparatach wyszczuplających stosuje się zarówno substancje pochodzenia naturalnego, jak i syntetycznego. Bardzo popularnym składnikiem tego typu kosmetyków jest kofeina, która pobudza krążenie, poprawia jej ukrwienie i stymuluje komórki do spalania tłuszczu. Szerokie zastosowanie w kremach wyszczuplających i antycellulitowych ma także wyciąg z kasztanowca. Zawarte w nim bioflawonoidy hamują aktywność enzymu odpowiedzialnego za rozkład kwasu hialuronowego w skórze. Na rynku pojawiają się również produkty, w składzie których znajdziemy cynamon (pobudza rozkład tłuszczu i wzmaga uwalnianie kwasów tłuszczowych z tkanki podskórnej, poprawia drenaż limfatyczny).
(raf/mb), kobieta.wp.pl