Ksiądz podczas komunii w miejscowości Czerwionka-Leszczyny pod Rybnikiem przekonywał dzieci, że rodzice mają prawo
krzyczeć i dawać dzieciom klapsa. Oczywiście później ksiądz przeprosił za swoje słowa. Pytanie tylko czy takie słowa z ust
księdza właśnie w kościele, właśnie w dniu tak ważnym dla dzieci powinny paść?
To ja tutaj zagram troszeczkę przewrotnie, tak, ale żeby też coś pokazać. Prawdopodobnie
w tym samym czasie, to jest jakoś uprawnione domniemanie,
10, 100, 200 innych księży powiedziało piękne kazania. Piękne kazania z okazji właśnie pierwszej komunii do
dzieci, takie jak być powinny i głoszące ewangelię, miłość i szacunek dla
innych. Jeden, delikatnie mówiąc, niemądry ksiądz, o
którym można tylko domniemywać, dlaczego takie
rzeczy mówi, tak, bo nie znamy jego wnętrza, nie znamy jego sumienia, jeden taki zawodnik robi
absolutnie krecią robotę, opowiadając takie rzeczy. To jest po prostu skandal. I teraz pytanie - i cały czas będę
uparcie się trzymał jak pijany płotu tej tezy, którą stawiam od początku naszej rozmowy -
ktoś zweryfikuje tego księdza, czy on poniesie konsekwencje i to dotkliwe konsekwencje, tak
żeby miał szansę, na tyle dotkliwe, aby miał szansę zrozumieć, że mówienie takich rzeczy jest
rzeczą absolutnie niegodną księdza - przede
wszystkim najpierw niezgodną z ewangelią Pana Jezusa, a także niezgodną
z racjonalną wiedzą dotyczącą mądrych, roztropnych sposobów
wychowania dzieci.
Ojcze, jakie to powinny być konsekwencje? Czy to powinna być jakaś taka wzmożona pomoc dla chorych, potrzebujących,
czy jak na forma, dzięki której ksiądz, tak jak ojciec mówił, zrozumiałby wagę czy
też niestosowność tych słów?
Myślę sobie, że po pierwsze - znaczy może nie po pierwsze, tylko
równolegle wydaje mi się, że dwie rzeczy można byłoby zastosować. Poddać,
przez jakiś czas pomóc mu
poddać kontroli jego kazania, tak,
żeby on poczuł, że ktoś to sprawdza, że ktoś to weryfikuje, że z kimś on musi skonfrontować swój
sposób myślenia. Jakby podstawowy sposób zdobywania wiedzy o świecie, o różnych zagadnieniach i
wiedzy potocznej i naukowej, to jest porównanie. Tam gdzie nikt nie porównuje swojej opinii
i swojego sposób myślenia z innymi, tam najczęściej mamy do czynienia z głupotą. Więc dałbym mu szansę
porównywać swój sposób myślenia z innymi, żeby ktoś jego kazania przez jakiś
czas weryfikował i mu coś tam podpowiadał. A po drugie rzeczywiście ta intuicja, którą pani wyraziła, że skierowanie
go w obszar takiej pracy, takiego kontaktu, takich relacji
z ubogimi, cierpiącymi, słabymi, co pozwoliłoby mu nabrać
troszeczkę innej perspektywy - to jest dobry pomysł, tylko on ma też swoje słabości, bo wiadomo, że
nawet jak kogoś wysyłamy na terapię i on mówi "okej, pójdę na tą terapię" -
dajmy na to, jest alkoholikiem - "pójdę na tą terapię", to nam nie gwarantuje tego, że on się w to angażuje i ta terapia mu pomoże.
Bo ojciec Paweł Gużyński powiedział, że to troszkę niemądry ksiądz, robi krecią robotę. To co
on zrobił, to jest po prostu skandal. A jak pani skomentuje takie słowa wypowiadane przez księdza, no właśnie, w kościele?
Nie użyłabym chyba słowa skandal. Powiedziałabym raczej, że to jest dramat. Kolejny
oto raz rodzice, krewni dzieci, generalnie rzecz biorąc społeczeństwo słyszy
z ust osób traktowanych jak autorytety, wpływających na to,
co ludzie sądzą, słyszy pochwałę przemocy utożsamianej ze
sposobem wychowania. Myślę, że tutaj nie jest skandalem to, że
ten ksiądz wypowiedział takie słowa. Dramatem jest fakt, iż on
i wielu innych członków naszego społeczeństwa wciąż podziela przekonanie o
tym, że dorośli opiekunowie mają pełne prawo w dowolny
sposób wychowywać swoje dzieci. Nawet jeśli utożsamiają to wychowywanie z
czystą żywą przemocą, z ubliżaniem, z wyrażeniem pogardy wobec
dziecka, nienawiści, a także z razami fizycznymi. Problem dotyczy zresztą nie tylko [...] dorosłymi
a dziećmi. Popatrzmy, jak niezwykle często w
naszych rodzinach - co to często mówimy o tym, że to przecież najważniejsza rzecz dla Polaka,
rodzina w centrum naszego systemu wartości stoi i tak dalej - a z drugiej strony
zestawmy te nic niewarte deklaracje z ogromną, ciemną zresztą,
nie do końca zdiagnozowaną liczbą różnego rodzaju zachowań przemocowych w naszych
rodzinach. Nasze rodziny są otóż pełne oprawców. I teraz jeśli członkowie
naszego społeczeństwa słyszą zarówno z ust polityków -
może, którzy dla niewielu osób są dzisiaj autorytetami, ale dla niektórych sam fakt, że pewne
zdania usłyszeli w mediach, że tak mówiono w telewizji - jeśli słyszą z ust swojego
księdza słowa świadczące o tym, że nie tylko
rzeczą normalną jest posługiwanie się biciem i wrzaskiem, ale wręcz obowiązkiem troskliwego i dobrego
rodzica jest stosowanie takich metod, to bardzo przepraszam, ale różne
organizacje broniące praw dzieci mają jeszcze na całe dziesięciolecia, co robić
w naszym społeczeństwie.
Pani doktor, ten ksiądz przeprosił oczywiście później też za swoje słowa, ale pomimo tych przeprosin chyba taki niesmak zostaje.
Jak mówię,
we mnie zostaję bardziej rozpacz niż niesmak. Bo to nie jest kwestia głupoty,
jak wyraził się ojciec Gużyński, czy głębokiego
niedouczenia jakiegoś księdza, tylko to jest kwestia barbarzyńskich
zupełnie przekonań podzielanych przez całkiem sporą część nas, Polaków.