Kto zamordował damę serca marszałka Rydza-Śmigłego?
Rok przed wybuchem II wojny światowej wyjechała do Francji, by w ojczyźnie elegancji przygotowywać się do roli „pierwszej damy”. Jednak niemiecki atak na Polskę pokrzyżował te plany, ponieważ Edward Rydz-Śmigły nie został prezydentem Polski i uciekł z kraju. Kilka lat później poćwiartowane zwłoki Marty Thomas-Zaleskiej wyłowiono z potoku na Lazurowym Wybrzeżu. Okoliczności śmierci partnerki marszałka są równie tajemnicze jak jej życie.
Rok przed wybuchem II wojny światowej wyjechała do Francji, by w ojczyźnie elegancji przygotowywać się do roli „pierwszej damy”. Jednak niemiecki atak na Polskę pokrzyżował te plany, ponieważ Edward Rydz-Śmigły nie został prezydentem Polski i uciekł z kraju. Kilka lat później poćwiartowane zwłoki Marty Thomas-Zaleskiej wyłowiono z potoku na Lazurowym Wybrzeżu. Okoliczności śmierci partnerki marszałka są równie tajemnicze jak jej życie.
Było upalne przedpołudnie, 16 lipca 1951 r. 15-letni Georges, syn właściciela oberży z małej wioski Cros d'Utelle niedaleko Nicei, postanowił poszukać ochłody nad pobliskim potokiem La Vesubie. Gdy przechodził pod niewielkim mostkiem, jego uwagę przykuł wynurzający się z wody wypchany worek, który utknął między kamieniami.
O znalezisku poinformował ojca, a ten z grupą kilku innych mężczyzn wyłowił tobołek i przeraził się, gdy zajrzał do środka. Znajdował się tam kobiecy korpus, pozbawiony głowy, nóg i rąk.
Kilka dni później we francuskich gazetach ukazały się wstrząsające artykuły dotyczące tajemniczej zbrodni. Policji nie udało się zidentyfikować zwłok, dlatego ujawniono sporo szczegółów, m.in. fakt, że ofiara miała na sobie bieliznę amerykańskiej firmy „Movieland from Hollywood”. Do śledczych zgłosiła wówczas pewna mieszkanka Los Angeles, która kilka tygodni wcześniej podarowała taki ekskluzywny, nylonowy zestaw mieszkającej w Monte Carlo przyjaciółce pochodzącej z Polski.
Policja postanowiła sprawdzić ten trop. Jak się okazało znajoma Amerykanki wyszła ze swojego apartamentu w Monako 2 lipca i już się w nim nie pojawiła. Badania okaleczonych zwłok potwierdziły, że zamordowaną była Marta Thomas- Zaleska, czyli była żona marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego.
Dwa tygodnie później przebywający w Stanach Zjednoczonych poeta Jan Lechoń zanotował w dzienniku: „Zwłoki Marty Śmigłowej poćwiartowane znaleziono gdzieś pod mostem w Nicei. Zanim została ona żoną nieszczęsnego Rydza – była panią Zaleską, i mąż jej, pan Zaleski, zastawszy kiedyś pewnego pana w jej, powiedzmy, buduarze zastrzelił go (...). Nie jest to oczywiście przypadek, że tak zacząwszy, tak zginęła”.
Czy kobieta rzeczywiście zasłużyła na takie złośliwe komentarze?
Przyłapany kochanek
W jej biografii nie brakuje niedopowiedzeń i sekretów. Pewne jest, że Marta Thomas urodziła się w Żytomierzu (mieście leżącym dziś na terytorium Ukrainy), prawdopodobnie w 1885 r., w rodzinie miejscowego aptekarza. Od dziecka cierpiała na niedowład ręki, z którym nie mogli poradzić sobie najlepsi specjaliści. Przez złośliwców była często nazywana „suchą rączką”, szczególnie, gdy dzięki związkowi z Rydzem-Śmigłym trafiła do towarzyskiej elity II Rzeczpospolitej.
W gimnazjum Marta poznała Michała Zaleskiego, syna zamożnych ziemian, i już wieku 18 lat stanęła na ślubnym kobiercu. Gdy po wybuchu I wojny światowej jej mąż musiał założyć mundur armii carskiej, młoda żona przeprowadziła się do Kijowa. Marta zaangażowała się tam w działalność konspiracyjnych organizacji niepodległościowych, przy okazji romansując podobno z kwaterującym w jej mieszaniu Leopoldem Lisem-Kulą, ulubionym oficerem Józefa Piłsudskiego, który już za życia stał się legendą.
Kobieta miała podobno dużą słabość do mężczyzn. W II RP chętnie opowiadano historię (nie wiadomo, czy prawdziwą) o przyłapaniu kochanka Marty przez wracającego z frontu Zaleskiego. Według jednej wersji oburzony mąż miał tylko postraszyć absztyfikanta pistoletem, według innej (rozpowszechnionej we wspomnianych już dziennikach Lechonia) – zastrzelić go. Na pewno sąd wojskowy zdegradował Zaleskiego do stopnia szeregowca. Jednak to zdarzenie najwyraźniej nie wpłynęło znacząco na zmianę stylu życia Marty, która w 1918 r. poznała pułkownika Edwarda Śmigłego-Rydza, uchodzącego za jednego z najzdolniejszych polskich oficerów. Wojskowe kwalifikacje wykazał już w bardzo młodym wieku, gdy jako student krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych wstąpił do Związku Walki Czynnej, organizacji niepodległościowej, w której po raz pierwszy zetknął się z Józefem Piłsudskim. Ta znajomość miała wielki wpływ na życie Edwarda Rydza i historię II Rzeczpospolitej.
W ZWC młodzieniec przyjął pseudonim „Śmigły”, towarzyszący mu do śmierci. Od początku był związany z Legionami Polskimi, dochodząc do stanowiska zastępcy dowódcy legendarnej I Brygady.
Do Kijowa przyjechał, był tworzyć miejscowy oddział Polskiej Organizacji Wojskowej. Opuścił miasto zakochany w Marcie, która wkrótce potem na dobre porzuciła męża i wyjechała do Warszawy.
„Rasowa uroda i dobra figura”
Do dziś nie wiadomo, kiedy Marta rozwiodła się z Zaleskim i poślubiła Edwarda Rydza-Śmigłego. Niektórzy badacze w ogóle wątpią, czy do ślubu z późniejszym marszałkiem doszło. Nie zmienia to faktu, że w 1921 r., na osobisty wniosek ukochanego, kobieta otrzymała Krzyż Walecznych, „za zasługi dla ojczyzny”. Dostała także pracę w wojsku.
Pod koniec lat 20. para mieszkała przez kilka lat w Wilnie, gdzie Rydz-Śmigły pełnił obowiązki inspektora armii. Pochodzące z tamtego okresu anegdoty świadczą o dużym poczuciu humoru Marty i jej partnera.
Podobno lubiła dla żartu uwodzić młodych żołnierzy, których prosiła o pomoc w niesieniu zakupów, flirtując na klatce schodowej, a nawet posuwając się do rozpinania mundurów. Łatwo wyobrazić sobie minę nieszczęśników, gdy drzwi do mieszkania ich „zdobyczy” otwierał Rydz-Śmigły, oczywiście wtajemniczony w cały plan. Podobno jeden ze skompromitowanych żołnierzy chciał nawet strzelić sobie w głowę, na szczęście w porę został powstrzymany przez generała.
Po powrocie do Warszawy para zamieszkała w położonej niedaleko Belwederu willi przy ul. Klonowej. W noc po śmierci Józefa Piłsudskiego, w maju 1935 r., prezydent Ignacy Mościcki i premier Walery Sławek powołali Edwarda Rydza-Śmigłego na stanowisko Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. 11 listopada 1936 roku dekretem prezydenta został mianowany Marszałkiem Polski.
Marta stała się wówczas partnerką jednej z najważniejszych postaci II RP, ale nie prowadziła intensywnego życia towarzyskiego. Jej fotografie rzadko pojawiały się w prasie. Zachowało się tylko jedno zdjęcie Marty z Edwardem Rydzem-Śmigłym, wykonane na balu noworocznym w 1939 r, na Zamku Królewskim.
Odwiedzająca często Warszawę Luciana Frassati, córka założyciela włoskiego dziennika „La Stampa”, notowała: „Żona Rydza-Śmigłego, osoba inteligentna i bardzo chorowita, cały wolny czas poświęcała na konsultacje z chiromantami; straszna to i bezskuteczna mania....” „Nerwowa, wręcz znerwicowana, a jej reakcje graniczyły z histerią. Może dlatego unikała oficjalnego występowania w towarzystwie męża, choć wyróżniała się rasową urodą i dobrą figurą. Miała twarz o regularnych, ładnych rysach. W ogóle prezentowała się atrakcyjnie” – pisał biograf Rydza-Śmigłego, Cezary Leżański.
Śmierć marszałka
W 1938 r. Marta Zaleska przeprowadziła się do Francji. Nie bardzo wiadomo dlaczego, choć złośliwi komentowali, że miała szlifować język i maniery w związku z przewidywanym objęciem przez Rydza-Śmigłego urzędu prezydenta Polski.
Zamieszkała w willi przy Boulevard des Moulins w Monte Carlo, zakupionej z funduszy Oddziału II Sztabu Generalnego. Do Warszawy przyjechała w przededniu wybuchu II wojny światowej i zarządziła wywózkę cennego wyposażenia domu przy ul. Klonowej. W nocy z 14 na 15 września 1939 r. granicę polsko-rumuńską przekroczyły dwie ciężarówki obładowane meblami, sprzętem domowym i cennymi przedmiotami, m.in. szablą koronacyjną Augusta II Mocnego.
Pod koniec września Marta wyjechała z Rumunii do Francji. Rok później, w grudniu 1940 r. pojawiała się na Węgrzech, gdzie spędziła kilka tygodni z Rydzem-Śmigłym, któremu udało się uciec z internowania w Rumunii. To było ich ostatnie spotkanie. W październiku 1941 r. marszałek przez Słowację przedostał się do okupowanej Polski i zamieszkał w Warszawie. Po powrocie nawiązał kontakty z podziemiem, podobno prowadził rozmowy z gen. Stefanem „Grotem” Roweckim, komendantem głównym Związku Walki Zbrojnej (późniejszej Armii Krajowej). „Tajemnicę tych rozmów Rydz zabrał do grobu, w kilka bowiem tygodni po zainstalowaniu się w Warszawie zmarł na serce. Zgon mógł być jednakże inscenizacją. Jest prawdopodobne, że śmierć Naczelnego Wodza nastąpiła latem 1942 r., również zresztą z przyczyn naturalnych” – pisze znany historyk Paweł Wieczorkiewicz.
Inną wersję śmierci Rydza-Śmigłego przedstawia jednak Dariusz Baliszewski. Według niego ZWZ aresztował marszałka w listopadzie 1941 roku, pozostawiając mu do wyboru: samobójstwo lub wyjazd z kraju. Rydz-Śmigły nie zdecydował się na żadne z tych rozwiązań, w związku z czym został osadzony w więzieniu. Tam zachorował na gruźlicę. Trafił do sanatorium w Otwocku, gdzie zmarł w sierpniu 1942 r.
Tragedia na Lazurowym Wybrzeżu
Dalsze losy Marty Zaleskiej również są owiane mgiełką tajemnicy. Do końca życia mieszkała we Francji, spieniężając wywieziony z Polski majątek. W 1950 r. za 750 tys. franków sprzedała szablę Augusta II, a nabywcą został Stefan Czarniecki – Polak mieszkający w Paryżu, który dorobił się na handlu bronią.
„Mimowolnie byłem dobrze poinformowanym świadkiem, jak całe prywatno-państwowe mienie ostatniego marszałka Polski było wyprzedawane – hurtem i w detalu, na lewo i na prawo” – wspominał płk Marian Romeyko, były attaché wojskowy w Rzymie, przebywający po wojnie na południu Francji.
Pod koniec życia Marta pokazywała się w towarzystwie różnych mężczyzn, zwykle dużo młodszych. Jeden z krupierów kasyna w Monte Carlo zwierzył się później bulwarówkom, że był kochankiem marszałkowej. Zaleską widywano również w otoczeniu gangsterów czy handlarzy narkotyków.
Dlaczego zginęła? Francuskiej policji nie udało się znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Wiadomo, że kilka dni przed śmiercią wypłaciła z banku pokaźną kwotę – blisko pół miliona franków. Dużą część tej sumy pożyczyła zamieszkałej w Nicei rodzinie Romanowskich. Jan Romanowski jadł z nią obiad 2 lipca 1951 r., stając się ostatnią znajomą osobą, która widziała Martę żywą. Jednak na przesłuchaniu nie potrafił pomóc śledczym.
Z mieszkania Zaleskiej zginęło wiele cennych przedmiotów: pierścienie, bransolety, klipsy czy złota papierośnica z wygrawerowanym monogramem ze splecionych liter SR (Śmigły-Rydz), inkrustowana kolorowymi kamieniami.
Jednak najważniejszym z nich mógł być pamiętnik marszałka, który spisał wydarzenia z lat 1939-42. Podobno jesienią 1943 r. dziennik przywiózł Marcie oficer z kancelarii Rydza-Śmigłego. Czy zawarte w nim niewygodne dla wielu osób tajemnice przyczyniły się do śmierci ukochanej wodza? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy…
Rafał Natorski/(gabi)/WP Kobieta
_ Korzystałem z książki Sławomira Kopera „Życie prywatne elit Drugiej Rzeczpospolitej” i reportażu Andrzeja Gassa „Śmierć i koronki”, który ukazał się w magazynie „Focus Historia”_