Maja Kowalczyk otrzymała stypendium artystyczne miasta stołecznego Warszawy. - "Mam prawo do rozumu i wolności"
Maja Kowalczyk od 17 lat jest aktorką Teatru 21. Gra na saksofonie, pisze wiersze, rozwija język ciała. Pod koniec 2021 roku, jako pierwsza osoba z zespołem Downa w Polsce, otrzymała stypendium artystyczne miasta stołecznego Warszawy. – To, że mogę dzielić się swoimi poglądami, pomysłami i odczuciami nie tylko z najbliższymi, jest dla mnie ogromną radością – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Maja była ośmiolatką, gdy rozpoczęła się jej przygoda z teatrem. W szkole trafiła na warsztaty prowadzone przez Justynę Sobczyk - twórczynię Teatru 21 - istniejącej od kilkunastu lat grupy teatralnej, której członkami są osoby z zespołem Downa i autyzmem.
Sztuka zaangażowana
Ze sztuką miała jednak – jak przekonuje jej mama, Aleksandra Kowalczyk, styczność od małego: bardzo szybko poszła po raz pierwszy do teatru czy do kina, chodziła na zajęcia taneczne do Natolińskiego Ośrodka Kultury, a w przedszkolu występowała w pierwszych przedstawieniach. – Mieliśmy tam orkiestrę. Uczyłam się rytmu – wyjaśnia Maja. Wróciła tam zresztą krótko przed pandemią, ale już w roli prowadzącej warsztaty.
Potrzebę uprawiania sztuki społecznie i politycznie zaangażowanej zaszczepił w Mai manifest Teatru 21 z 2009 roku, w którym członkowie grupy domagali się m.in. prawa do występów na festiwalach, zarabiania pieniędzy czy wolności artystycznej. Najdobitniej dała temu wyraz w pracy "Mam prawo", którą można oglądać na stronie Zachęty. W krótkim, niemal ascetycznym nagraniu artystka gra na saksofonie i wyznaje: "Mogę mieć własne zdanie. Ja nie jestem dzieckiem. Mam prawo być kochana. Mam prawo do rodziny. Mam prawo do rozumu. Mam prawo do wolności".
- To, że mogę dzielić się swoimi poglądami, pomysłami i odczuciami nie tylko z najbliższymi, jest dla mnie ogromną radością – mówi Maja w rozmowie z Wirtualną Polską. Wtóruje jej choreografka Justyna Wielgus, która podkreśla, że Kowalczyk jest jedną z tych artystek, które z pełnym przekonaniem protestują wobec sytuacji czy rozwiązań nieuwzględniających praw i potrzeb osób z niepełnosprawnościami.
Niezależność i sprawczość są zresztą od początku ideami przyświecającymi twórcom Teatru 21. – To aktorzy są najważniejszymi osobami: wyznaczają nowe kierunki i perspektywy, wnoszą tematy spektakli, także te dotyczące życia codziennego artysty z niepełnosprawnością intelektualną czy w ogóle osób z niepełnosprawnościami w Polsce. Jesteśmy ze sobą bardzo blisko, mamy przyjacielskie relacje, dzięki czemu utrzymujemy żywy przepływ wiedzy na temat naszych codzienności, doświadczeń czy marzeń - wyjaśnia choreografka.
Ciałomyślenie i tworzenie ciałem historii
Natomiast ja – jako widzka spektaklu "Rewolucja, której nie było", dla którego punktem wyjścia były sejmowe protesty osób z niepełnosprawnością oraz ich rodziców – wiem, o czym mówi. Maja w mocnej scenie zatytułowanej "This is my Body" pochodzącej z tego przedstawienia wykorzystuje w sposób szczególny ruch sceniczny.
- Swoim ciałem jest w stanie opowiedzieć wszystko. Jeśli chodzi o ciałomyślenie i tworzenie ciałem historii jest w naszym zespole liderką. Towarzyszę jej w tym, natomiast niczego nie narzucam – idę za jej motoryką. Maja dostaje zadanie i zaczyna poprzez ciało szukać odpowiedzi, improwizować. Starając się niczego nie narzucać, a podążając za jej wyobraźnią ruchową, pozostając z nią w dialogu, nadaję np. pewne kierunki, dzielę się uwagami i pomysłami – tłumaczy Justyna Wielgus.
- Jestem bardzo dumna z teatrem – zapewnia Maja, podkreślając wspólnotowość instytucji. Źródłem dumy jest dla niej również stypendium. Choć na pomysł, by się o nie ubiegać, wpadła mama artystki, ona sama szybko na niego przystała. – Ważne były dla mnie pieniądze i więcej indywidualnych projektów, niezależność – stwierdza już na wstępie naszej rozmowy.
Sen o Warszawie
Punktem wyjścia do dalszych działań artystycznych jest piosenka Czesława Niemena "Sen o Warszawie" (Maja zasłuchuje się w wersji Krzysztofa Krawczyka), szczególnie wers "Mam tak samo, jak Ty – miasto moje Ja w nim", który prowokuje do zadawania sobie pytań o miejsce na kulturalnej mapie Warszawy. Jak czytamy na oficjalnej stronie Mai:
"Sprawdzenie, czy mam szansę wystąpić, zatańczyć, zagrać tam, gdzie z reguły jestem widzem. Jak przyjmie mnie Warszawa i jej mieszkańcy? Czy mam na tyle odwagi, by podjąć taką próbę?"
- To stypendium jest dla nas również polem badania. Wiemy, jaka jest siła rażenia zespołu, który funkcjonuje na scenie kilkanaście lat i wypracował sobie pewną pozycję. Teraz sprawdzimy, jak wygląda to w przypadku niezależnego artysty z niepełnosprawnością. Jednocześnie będąc świadomymi, że działamy w Warszawie, gdzie przepływ informacji, wydarzeń jest dużo większy niż w mniejszych miejscowościach czy na wsiach, szukamy uniwersalnych rozwiązań, strategii, które mogą zostać przejęte przez innych – mówi Justyna Wielgus.
Gdy pytam, czy zauważa zmianę w społecznym odbiorze osób z niepełnosprawnością intelektualną, przyznaje, że zaczyna odczuwać ją w codziennej pracy. – Stypendium przyznane Mai również jest dowodem na progres. Tym bardziej, że dostajemy sygnały od innych artystów czy sportowców z niepełnosprawnością, którzy pod jej wpływem sami zdecydowali się również złożyć wniosek. Wielu z nich zmaga się z rozczarowaniem, zniechęceniem, a ta wiadomość dała im ogromnego kopa. To siła precedensu. Szalenie ważna – dodaje.
Nieco inne doświadczenia ma pani Aleksandra – mama Mai. Zwraca uwagę, że choć program "Down the Road", w którym Przemysław Kossakowski oraz grupa sześciu osób z zespołem Downa rusza w trasę przez sześć krajów, pomógł w oswojeniu się z tematem i zrozumieniu pewnych kwestii, w jej ocenie zmiany dokonują się bardzo powoli. Szczególnie w kontakcie indywidualnym.
- Gdy chcę pójść z Mają na jakieś zajęcia, muszę przygotować do tego prowadzącego czy prowadzącą. W bezpośrednim kontakcie z innymi ludźmi często napotykamy może nie na opór, ale na pewno na dużą ostrożność podszytą myśleniem: "może niech lepiej odpuszczą". Z drugiej strony, gdy powstawał manifest Teatru 21, jego hasła wydawały nam się mocno abstrakcyjne. Tymczasem udało się je zrealizować – tłumaczy.
Stypendium to duża odpowiedzialność
By pomysł ubiegania się o stypendium nabrał konkretnych kształtów, gotowość musiała wyrazić nie tylko Maja, ale również jej mama.
- Warto podkreślić, że opiekun także musi przełamać własne bariery, wyjść poza dotychczasowe przekonania, opory, stereotypy. Pomaga w tym uświadomienie sobie, że relacja współzależna z osobą z niepełnosprawnością jest dynamiczna, zmienna. Dla naszej trójki ciekawe jest także, jak możemy poszerzać wolność Mai, żeby była jeszcze bardziej niezależna w realizowaniu swoich projektów. Choć oczywiście będzie potrzebowała jakiegoś wsparcia i nie należy się tego wstydzić – wyjaśnia Justyna Wielgus.
Z pewnym wahaniem pytam Maję, czy są przestrzenie poza sztuką, w których chciałaby się realizować. W odpowiedzi słyszę o kilku czynnościach, jednak każda z nich czyni Kowalczyk pełnokrwistą artystką – do gry w teatrze dochodzą bowiem taniec, pisanie poezji, gra na saksofonie i malarstwo. – Bo każdy ma prawo do nauki – puentuje moja rozmówczyni, nawiązując do spektaklu "Konstytucja na chór Polaków" Marty Górnickiej, w którym również wzięła udział.
Aleksandra Kowalczyk i Justyna Wielgus nie kryją, że stypendium, które przyznano Mai, jest dla nich ogromnym wyzwaniem. W pokoju artystki coraz więcej miejsca zajmują arkusze z mapami miejsc, pomysłami, hasłami przewodnimi.
- Będziemy musiały informować miasto o postępach i wszystko rozliczać – mówi pani Ola. Sama Maja kieruje się jednak zasadą: "Robić powoli, na spokojnie oswajać się z tematem, a jak będzie trzeba - iść na żywioł". Na wstępie jednak "wrzucić na luz i odpocząć".
- To jest coś, czego nam w środowisku artystów bardzo brakuje, a jest niezwykle istotne – podkreśla Justyna Wielgus. Mowa o tzw. crip time, czyli wniesieniu dłuższego czasu tworzenia, nowych rytmów wynikających z uważności słuchania kondycji ciała i umysłu, na przykład tak, by mieć czas na poszukiwania, dogłębne przemyślenie tematu. Zdaniem choreografki tę naturalną potrzebę powinni wziąć sobie do serca wszyscy - zarówno artyści, jak i kreatorzy grantów.
Na przyznanie kolejnej dotacji czekają wszyscy członkowie Teatru 21, którzy – mimo pandemii i braku pewności czy przedstawienie dojdzie do skutku – pracują nad projektem dotyczącym miłości. Ten temat bliski jest również Mai, która natychmiast się ożywia.
- Próbujemy mówić o miłości, słuchamy miłosnych piosenek. Ja się bardzo lubię przytulać. Mogę dzielić się własną miłością. Daję miłość rodzinie. Chociaż czasem jest źle, mam szczęście do miłości. Wolę mieć szczęście do miłości – wyznaje.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl