Maleńka kuchnia dla dwojga
Małe dwupokojowe mieszkanie w bloku, z ciasnym korytarzem i przylegającą do niego nieustawną kuchenką o powierzchni trochę ponad 5 m2. Taka właśnie bywa rzeczywistość pierwszego mieszkania dla młodego małżeństwa.
06.07.2005 | aktual.: 03.04.2018 14:02
Małe dwupokojowe mieszkanie w bloku, z ciasnym korytarzem i przylegającą do niego nieustawną kuchenką o powierzchni trochę ponad 5 m2. Taka właśnie bywa rzeczywistość pierwszego mieszkania dla młodego małżeństwa. Jak pomieścić się w takiej klatce? Musimy coś wymyślić.
Niestety ze względu na umiejscowienie pionów kanalizacyjnych niemożliwe okazało się przeniesienie kuchni w pobliże salonu i połączenie tych dwóch pomieszczeń. Tak więc kuchnia została tam gdzie była, wciśnięta pomiędzy łazienkę, a małą sypialnię.
Musieliśmy zastanowić się, co zrobić, aby tego niewielkiego metrażu jeszcze dodatkowo nie zagracić. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem było ograniczenie się do najbardziej niezbędnych urządzeń i mebli, czyli do: lodówki, płyty ceramicznej z piekarnikiem i zlewozmywaka. Mieszkańcy rozszerzyli jednak program i wygospodarowano tu miejsce na zmywarkę i na dużą inoxową lodówkę z zamrażarką.
W tak małym pomieszczeniu nie mogliśmy zapomnieć o przytulności. Stąd właśnie użycie we frontach szafek ciepłego drewna bukowego, przecieranych płytek zielono-beżowych oraz zastosowania ogólnej ciepłej kolorystyki. Monotonia elementów drewnianych przełamana została konsekwentnie stosowanymi detalami i wykończeniem urządzeń z inoxu. Zasugerowaliśmy także mieszkańcom, aby do wyposażenia kuchni dokupywali raczej wyposażenie wykończone stalą nierdzewną inox. Górny ciąg szafek jest możliwie najbardziej ażurowy i przeszklony, tak aby mimo zabudowania całej powierzchni pozostało wrażenie lekkości.
Tak oto każde wolne miejsce zostało wykorzystane, co do centymetra. Przy lodówce zabudowaliśmy nawet część wnęki, tworząc głęboką i wysoką do sufitu szafkę do przechowywania zapasów i butelek. W jej boku pozostawiliśmy otwór umożliwiający dostęp do znajdujących się w ścianie liczników. Usunęliśmy również drzwi, które tylko przeszkadzały w komunikacji.
W niewielkiej przestrzeni znalazło się nawet miejsce dla niewielkiego wysuwanego stolika, dzięki któremu możliwe stało się zjedzenie w kuchni szybkiego posiłku i który z powodzeniem może być wykorzystany jako przedłużenie blatu roboczego. Obok niego umiejscowiliśmy ciekawe w wyrazie lustro i kolekcję obrazów, które rozbijają monotonię ściany.
Z początkowym oporem mieszkańców zaakceptowaliśmy śmiały w wyrazie zabieg, aby sufit podzielić na dwie części i obniżyć nad "strefą roboczą"- czyli zlewozmywakiem i kuchenką, a pozostawić na istniejącym poziomie nad "strefą jadalnianą" czyli stolikiem i oknem. Było to podyktowane koniecznością przeprowadzenia na odcinku sufitu rury do wyciągu. Obniżoną część roboczą roziskrzyliśmy drobnymi halogenkami i pomalowaliśmy na intensywnie zielony kolor. Część jadalnianą oświetliliśmy pojedynczym plafonem i namalowaliśmy border przy samym suficie z zielonych kwadratów inspirowanych kafelkami.
Dało to wszystko naprawdę niezwykły i zabawny efekt. Kuchnia stała się miejscem magicznym i miłym, w której, mimo jej wielkości, domownicy i ich goście przebywają nawet chętniej niż w salonie.
(arch. wnętrz Joanna Rzepińska)