"Mamo, czy ja też dostanę iPhone'a?". Niepokojące zjawisko przybiera na sile

"Mamo, czy ja też dostanę iPhone'a?". Niepokojące zjawisko przybiera na sile

Dawanie dziecku przesadzonego prezentu to zły pomysł - zdjęcie ilustracyjne
Dawanie dziecku przesadzonego prezentu to zły pomysł - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Adam Burakowski/REPORTER
Aleksandra Lewandowska
19.06.2023 06:00

- Kilka dni temu syn zadał mi pytanie: "Mamo, czy ja też dostanę iPhone'a za zdanie do czwartej klasy?". Zatkało mnie. Kiedy zaczęłam dopytywać, okazało się, że rodzice jego kolegi takim prezentem na koniec roku szkolnego chcieli go zmotywować do nauki - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Marlena, mama 10-letniego Julka.

Wspólne wycieczki na lody czy pizzę na zakończenie roku szkolnego powoli odchodzą w niepamięć. Dziś coraz więcej rodziców już w czasie trwania roku szkolnego "motywuje" swoje dzieci do nauki, obiecując im, że jak tylko będą miały "ładne oceny" czy czerwony pasek na świadectwie otrzymają w prezencie to, czego chcą. Prośby dzieci są jednak niemałe. Oprócz pieniędzy, wśród najczęściej wymienianych, znajdują się najnowsze modele iPhone'ów, konsole za kilka tys. zł czy... zwierzęta, które kosztują krocie.

Najnowszy iPhone za promocję do kolejnej klasy

Marlena jest mamą 10-letniego Julka, który za kilka dni kończy trzecią klasę szkoły podstawowej. Jak stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską, jeżeli chodzi o naukę i zachowanie syna w szkole, nigdy nie było z tym problemów. Julek od zawsze przykładał się do zadawanych prac domowych i uczył na wszystkie sprawdziany, a ona - jako rodzic, nigdy nie wymagała od niego czerwonego paska na świadectwie.

Od początku edukacji Julka po zakończeniu roku szkolnego zawsze udawali się razem na lody, do kina lub do wybranej przez niego restauracji. W ostatniej rozmowie z synem Marlena otrzymała od niego jednak pytanie, które, nie ukrywa, że ją mocno zaskoczyło.

- Kilka dni temu syn zadał mi pytanie: "Mamo, czy ja też dostanę iPhone'a za zdanie do czwartej klasy?". Zatkało mnie. Kiedy zaczęłam dopytywać, okazało się, że rodzice jego kolegi takim prezentem na koniec roku szkolnego chcieli go zmotywować do nauki - opowiada Marlena.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Po krótkiej rozmowie z synem dowiedziała się, że wspomniany chłopiec nie jest jedynym dzieckiem z klasy Julka, które otrzyma (bądź już otrzymało) bardzo drogi prezent od rodziców na zakończenie roku szkolnego.

- Ten chłopiec nie jest jakimś bliskim kolegą mojego syna, ale - z tego, co mówił Julek - już od kilku dni chwalił się wszystkim dzieciom, co dostanie od rodziców na zakończenie roku szkolnego. I wtedy one też zaczęły się chwalić - konsolami za kilka tys. zł i innymi, drogimi sprzętami. Widziałam po moim synu, że było mu przykro. Tylko że ja nie mam zamiaru nagradzać go za naukę albo "motywować" go do niej rzeczami materialnymi - dodaje.

Tuż po tej sytuacji Marlena zdecydowała się przeprowadzić z synem rozmowę. Mówi, że starała się wyjaśnić mu, że takie nagradzanie ze strony rodziców do niczego dobrego nie prowadzi, a nauka ma być dla niego przyjemnością. Że nie wymaga od niego samych piątek i szóstek na świadectwie, ale chce, żeby nauka go po prostu cieszyła.

Koń jako prezent na zakończenie roku szkolnego

Z podobną sytuacją spotkała się w tym roku Agnieszka, mama 12-letniej Zuzi. Ona również od samego początku nie chciała motywować córki do nauki drogimi prezentami. Jak opowiada, Zuzia sama z siebie ma od kilku lat czerwony pasek na świadectwie, ale ona, mimo ogromnej dumy z córki, nie dawała jej z tego powodu prezentów za kilka tysięcy złotych. Kilka dni temu usłyszała jednak od Zuzi, że jedna z jej koleżanek z klasy otrzymała w prezencie na zakończenie roku szkolnego... konia.

- Zuzia zawsze mi opowiada, co tam się dzieje w szkole. Ostatnio usłyszałam właśnie o tym koniu. Rodzice dziewczynki z klasy mojej córki kupili jej w prezencie konia. Prawdę mówiąc, nie wiem, ile kosztuje takie zwierzę, ale domyślam się, że nie są to małe pieniądze - mówi Agnieszka.

Określenie "nie są to małe pieniądze", które padło z jej ust, to i tak mało powiedziane. Wpisując w wyszukiwarkę Google proste zapytanie "ile kosztuje koń?" otrzymamy odpowiedzi, że najniższa cena konia rekreacyjnego wynosi obecnie ok. 5-10 tys. zł, ale górna granica praktycznie nie istnieje - za lepsze egzemplarze można zapłacić 40 tys. zł i dużo więcej.

- Córka nie miała pretensji, że nie dostanie ode mnie i męża równie drogiego prezentu. W zasadzie, nie liczyła nawet na prezent. Widziałam w niej za to zniesmaczenie, bo wspomniana koleżanka z klasy podobno nawet nie jeździ konno. Zuzia twierdzi, że to był jej wymysł, chwilowa zachcianka, a zamożni rodzice postanowili ją spełnić - oznajmia.

Agnieszka podkreśla, że osobiście nie jest za dawaniem dziecku tego typu prezentów - nie tylko na koniec roku szkolnego.

- Koń to żywe stworzenie, które w chwilę przyzwyczai się do właściciela, tym bardziej do dziecka. Co w momencie, kiedy dziewczynka stwierdzi, że już go nie chce? Że już jej się znudził? Patrząc na rodziców, mam wrażenie, że niektórzy naprawdę najpierw robią, a potem myślą - podsumowuje.

"Sami koncentrujemy dziecko na sprawach materialnych"

Psycholożka Dorota Minta podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, że choć prezenty dla dziecka na koniec roku szkolnego nie są niczym nowym, obdarowywanie dziecka z tej okazji tak drogimi rzeczami w tak młodym wieku, nie jest najlepszym rozwiązaniem.

- Prezenty dla dziecka "za świadectwo" nowością nie są, bo każdego roku wielu rodziców decyduje się na taki krok. Kluczem do wszystkiego jest zastanowienie się, jakie to powinny być prezenty. A to zależy zarówno od wieku dziecka, etapu jego rozwoju, jak i naszego budżetu. Warto porozmawiać z dzieckiem o czym marzy, ale też nie przesadzać. Najlepiej skupić się na symbolice. Niech to będzie wspólne wyjście, książka czy słuchawki, jeżeli dziecko jest miłośnikiem muzyki - mówi psycholożka.

Zdecydowanie ostrzega jednak przed dawaniem dziecku prezentów, takich jak zwierzę. - Pamiętajmy, że dawanie dziecku z takiej okazji drogiego, przesadzonego prezentu bądź zwierzęcia to zdecydowanie zły pomysł. Po pierwsze, przyjęcie do domu zwierzęcia wymaga solidnych przygotowań - zastanowienia się nad zmianami, które wprowadzi i nad odpowiedzialnością. Po drugie, głównym celem obdarowywania dziecka drogim prezentem jest zazwyczaj chęć sprawienia wrażenia na jego kolegach, co również nie prowadzi do niczego dobrego. Sami koncentrujemy wtedy dziecko na sprawach materialnych. W konsekwencji nie przygotuje go to do umiejętności budowania celów i wytrwania w ich realizacji w przyszłości - podsumowuje Dorota Minta.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.